Kary dożywocia dla oskarżonego za zabójstwo młotkiem?
Kary dożywotniego pozbawienia wolności
zażądał prokurator dla 29-letniego Roberta F.
oskarżonego o zabójstwo za pomocą młotka pracownika jednej ze
stacji benzynowych oraz usiłowanie zabójstwa pracownika innej
stacji. Ogłoszenie wyroku w tej sprawie Sąd Okręgowy w Krośnie
(Podkarpackie) wyznaczył na 6 listopada - poinformował
rzecznik sądu, Artur Lipiński.
31.10.2006 | aktual.: 31.10.2006 14:42
Takiej samej kary domagali się także oskarżyciele posiłkowi. Natomiast obrońca wnosił o zmianę kwalifikacji czynów na pobicie ze skutkiem śmiertelnym połączone z rozbojem z użyciem niebezpiecznego narzędzia oraz o pobicie wraz z rozbojem z użyciem niebezpiecznego narzędzia. A w przypadku, gdyby sąd nie przychylił się do tego wniosku - o nie wymierzanie najwyższej kary.
W ostatnim słowie oskarżony przepraszał rodzinę zabitego i drugiego poszkodowanego mężczyznę. Mówił, że zdaje sobie sprawę, iż będzie im trudno mu wybaczyć, ale ma nadzieję, że nastąpi to chociaż po jego śmierci. Zaznaczył też, że "nie ma właściwej kary, żeby komuś zwrócić życie", ma jednak nadzieję, że wyrok, jaki otrzyma ulży choć trochę w ich bólu.
Wdowa po zabitym pracowniku stacji w Jasienicy Rosielnej oraz poszkodowany pracownik stacji w Jedliczu, Wiesław C., który przeżył napad, żądają od oskarżonego odpowiednio 95 tys zł i 100 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania.
W czasie procesu oskarżony przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił jednak składania wyjaśnień, odpowiadał tylko na pytania sądu i stron w procesie.
W śledztwie, a także odpowiadając na pytania sądu, Robert F. mówił, że nie chciał nikogo zabić, a jedynie ogłuszyć pracowników i zabrać pieniądze. Zaznaczył, że podczas napadu zamykał oczy, bo nie chciał widzieć uderzenia młotka w głowę, natomiast po napadach wyrzucał młotki do rzek, aby mu nie przypominały zdarzeń. Tłumaczył, że pieniądze były mu potrzebne na hazard i spłatę zaciągniętych długów.
Do napadu w Jedliczu doszło 29 sierpnia 2005 roku, a w Jasienicy Rosielnej - 9 września. Robert F. na napady wybierał małe stacje benzynowe. Wchodził do pomieszczenia handlowego i prosił o papierosy lub świece samochodowe i olej. Gdy pracownik stacji sięgał po towar, Robert F. uderzał go młotkiem w głowę. Jednemu z poszkodowanych zabrał saszetkę z blisko 1,4 tys. zł, a z szuflady drugiej stacji zabrał ponad 8 tys. zł, z których część zgubił biegnąc do auta. Młotki po napadach wrzucił do rzek.
W wyniku doznanych obrażeń głowy pracownik stacji z Jasienicy Rosielnej zmarł 14 września w szpitalu w Brzozowie. Rannemu po napadzie w Jedliczu udało się uratować życie.
Robert F. został zatrzymany przez policję 13 września ub. roku w motelu w Jaśle. Znaleziono przy nim kolejny młotek. Według biegłych w chwili popełniania zarzucanych czynów Robert F. miał zachowaną zdolność rozpoznawania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem. Biegli orzekli także, że Robert F. ma ponadprzeciętną inteligencję.