Kary dla przychodni
Trzy lecznice z Małopolski straciły
kontrakty, bo pobierały od pacjentów pieniądze: za ominięcie
kolejki do specjalisty, za dowóz na badania, za wyżywienie itd.
NFZ, który te usługi już raz opłacił, szykuje teraz naloty na
przychodnie w innych miastach - pisze "Gazeta Wyborcza".
10.06.2005 | aktual.: 10.06.2005 06:38
Opłaty w stały się normą w całym kraju: na ścianie lecznicy wisi tabliczka NFZ, a pacjenci płacą jak w prywatnym gabinecie - od 20 do 100 zł za wypisanie recepty, przyjęcie po godzinach, skrócenie czasu oczekiwania na wizytę itp. Przed miesiącem "Gazeta Wyborcza opisała ten proceder w tekście "Lekarz opłacony, kontrakt utracony".
Na łamach "Gazety Wyborczej" biuro prasowe NFZ zapowiedziało karanie wszystkich lecznic biorących opłaty za usługi świadczone w ramach kontraktów. Słowo właśnie staje się ciałem.
- Trafiły do nas cztery skargi na nielegalne opłaty - mówi Ewa Sadowska, rzecznik NFZ w Krakowie. - Skontrolowaliśmy ZOZ-y, potwierdziliśmy zarzuty i niedawno wypowiedzieliśmy trzy umowy. Czwarta sprawa jest w toku. Prawdopodobnie też skończy się zerwaniem kontraktu.
Za kilka dni kontrola pojawi się też w pobierającej pieniądze przychodni okulistycznej pod Wrocławiem. - Nie powiem, która to placówka, bo się przygotują i nie złapiemy ich na gorącym uczynku- mówi Małgorzata Sadowy-Piątek z dolnośląskiego NFZ.
Nalotów Funduszu mogą się spodziewać także przychodnie w woj. pomorskim.
Zerwanie kontraktu to najpoważniejsza kara, jaką NFZ może nałożyć na lecznicę. Na co dzień Fundusz stosuje łagodniejsze restrykcje: urzędnicy najpierw upominają dyrektorów przychodni, potem nakazują zwrócić nielegalnie pobrane pieniądze pacjentom, jeszcze później - nakładają grzywny. (PAP)