Karski: PiS jest po to, by zmieniać Polskę na lepsze
PiS nie jest w parlamencie czy w rządzie po to, żeby zajmować stanowiska. My jesteśmy po to, żeby zmieniać Polskę na lepsze - mówił w "Salonie Politycznym Trójki" poseł PiS Karol Karski.
13.08.2007 | aktual.: 13.08.2007 14:48
Salon Polityczny Trójki: Przypuszczam, że kampania się nie zacznie, bo wyborów nie będzie - mówi Roman Giertych. Skąd ma taką pewność?
Karol Karski: A jednocześnie rozpoczyna kampanię wyborczą.
W jaki sposób?
- Konferencja prasowa Romana Giertycha to była typowa kampania wyborcza. Wszyscy powinni więcej zarabiać, wszyscy powinni mieć mniejsze obciążenia, wszystkim powinno się żyć dobrze.
Myślałem, że Pan mówi o konferencji, na której ogłosił, że premier na takie taśmy na konkurentów, że buty pospadają wszystkim.
- Myślę, że LPR-owi to już nawet skarpetki spadły, jak się ma 0,8 proc. poparcia. Do tego nie są żadne taśmy potrzebne, których zresztą nie ma. To jest taka mania taśmowa w tej chwili. To też jest kwestia wiarygodności Andrzeja Leppera. Jeszcze tydzień temu Andrzej Lepper mówił, że przedstawi taśmy, które miałyby rzekomo źle świadczyć o premierze.
Premier nie ma żadnych taśm, haków, kwitów? To jest kłamstwo Romana Giertycha?
- W sposób oczywisty kłamstwo, które zostało zdementowane przez rzecznika rządu. Wracając do tych taśm Leppera. Przecież to były te taśmy, które miał opublikować, udostępnić. I tych taśm też nie ma.
Ale wszyscy nagrywają. Zbigniew Ziobro też nagrywa.
- Jeśli prokurator generalny jest poza tym, iż kieruje prokuraturą - również normalnym, zwykłym prokuratorem, który ma prawo prowadzić czynności procesowe - to w sposób oczywisty jest również w treści KPK wpisana możliwość nagrywania, utrwalania obrazu i dźwięku w sytuacjach procesowych.
Ale to nie była sytuacja procesowa, bo mówimy o rozmowach w gabinecie.
- A skąd wiemy?
Wszyscy w PiS-ie nagrywają? Pan nagrywa?
- Nie nagrywam. Jestem za leniwy.
My nagrywamy tę rozmowę. I można ją później na stronie internetowej odsłuchać i przeczytać jej zapis. Wróćmy jeszcze do tego rządu. Czy prawdą jest taki scenariusz, w którym PiS jest tak zdeterminowany, żeby te wybory się odbyły, że jeśli nie będzie większości do skrócenia kadencji parlamentu, to wówczas premier podaje się do dymisji?
- PiS nie jest w parlamencie, ani w rządzie po to, żeby zajmować stanowiska. Może LPR, może Samoobrona. LPR z pewnością. My jesteśmy po to, żeby zmieniać Polskę na lepsze, żeby realizować program, zresztą co do którego nikt z koalicjantów nie miał nawet żadnych wątpliwości - był to w dziewięćdziesięciu kilku procentach program PiS. Jeśli okaże się to niemożliwe, to uważamy, że nie jest możliwe utrzymywanie rządu mniejszościowego - rządu, który nie będzie mógł przeprowadzać przez Sejm ustaw.
To jest taki straszak na tych koalicjantów, żeby może urwali się swoim liderom i przyszli do PiS-u, czy to jest decyzja na poważnie? Mam takie wrażenie, że gdybyście Panowie powiedzieli, że jednak da się utrzymywać rząd, bo są posłowie, to oszukalibyście opinię publiczną. Ta obietnica, tak mocna, z ust prezydenta? Chyba nie da się z niej wycofać?
- My jesteśmy zdeterminowani, żeby przeprowadzić wybory wtedy, kiedy nie będzie większości. Tej większości poszukiwaliśmy do określonego momentu i według tych oświadczeń, które padły, ten moment już minął.