Karolina jest w śpiączce, a sprawca wypadku zatrzymany nielegalnie. "Prawo bardziej przychylne jemu"
Od ponad pół roku jest w śpiączce. Karolina Bebel, matka dwóch małych dziewczynek, nie wraca do zdrowia po wypadku drogowym. - Polcia i Lencia bardzo za nią tęsknią - mówi ich babcia. Austriak, sprawca wypadku w Zawierciu nigdy nie próbował się z nimi skontaktować. Nie wiadomo nawet, czy w ogóle poniesie karę.
To był najgorszy dzień w życiu rodziny Karoliny Bebel. 6 września samochód, którym 27-latka podróżowała z koleżanką i jej ojcem, zderzył się z innym autem. Jego kierowca wymusił pierwszeństwo. To Austriak. Przyznał się do winy i zadeklarował, że podda się karze, ale to on w pewnym sensie został uznany za poszkodowanego.
- Wszystko się długo ciągnęło. Do tej pory nic nie wiadomo. Nie ma aktu oskarżenia - podkreśla w rozmowie z WP pani Jadwiga, matka Karoliny. I zaznacza, że Austriak nigdy nie próbował się z nią skontaktować.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie Dominik Bogacz potwierdził nam, że do Sądu Rejonowego w Zawierciu nie wpłynął akt oskarżenia. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie powtórzył te słowa i zaznaczył, że postępowanie jest na końcowym etapie.
Austriak złożył zażalenie na to, że został zatrzymany przez policjantów. Sąd w Zawierciu przyznał mu rację - zatrzymanie było bezzasadne, nielegalne i nieprawidłowe. Sędzia Bogacz tłumaczy nam, że policja ma prawo zatrzymać podejrzanego, jeśli jest uzasadniona obawa ucieczki czy ukrycia się, zatarcia śladów przestępstwa, nie można ustalić tożsamości tej osoby albo są powody, by postępowanie wobec niej przeprowadzić w trybie przyspieszonym - Te przesłanki nie zostały spełnione - mówi.
- Prawo jest bardziej przychylne sprawcy wypadku niż poszkodowanym - ocenia w rozmowie z WP matka Karoliny Jadwiga Rok. Jej zdaniem, gdyby chodziło o Polaka, na pewno zostałby zatrzymany.
Co więcej, Austriak bezpośrednio po wypadku nie został tymczasowo aresztowany - o co wnosił prokurator. Chciał tego prokurator - aresztu do czasu wpłacenia poręczenia majątkowego - ale sąd wniosku nie uwzględnił. Nakazał natychmiastowe zwolnienie podejrzanego. Powód? Nie było podejrzenia składania fałszywych zeznań przez Austriaka.
Ponadto, to, że miejsce pobytu mężczyzny nie jest w Polsce, to niewystarczający argument, by go aresztować. Zdaniem sądu nie sposób tego wymagać od obywatela Austrii. Prokuratura zaskarżyła to postanowienie, ale sąd drugiej instancji je podtrzymał.
Mecenas Bartosz Jakubowski, pełnomocnik rodziny Karoliny, w rozmowie z WP zaznacza, że kwestie zasadności zatrzymania i późniejszego zatrzymania to odrębne kwestie. - Można się spotkać z sytuacją, w której sprawca nie jest zatrzymany, a zostaje skazany, albo odwrotnie. Ja jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że sprawca poniesie zasłużoną karę - podkreśla.
Jak dodaje, "nadrzędny jest interes poszkodowanej". - Chodzi między innymi o kwestię zwiazaną z zabezpieczeniem finansowym osoby, która znajduje się w takim, a nie innym stanie psychofizycznym, a także o odpowiedzialność karną sprawcy - tłumaczy.
"Dziewczynki tęsknią za mamą"
Poczucie sprawiedliwości to jednak sprawa drugorzędna. Koleżance Karoliny, która prowadziła auto w dniu wypadku, nic poważnego się nie stało. Jej ojciec miał złamany obojczyk. Niestety Karolina odniosła poważne obrażenia.
Było bardzo źle - uraz czaszkowo-mózgowy, pęknięta miednica, złamana kość krzyżowa, pęknięta podstawa czaszki i złamane kręgi szyjne. - Teraz jest trochę lepiej, ale moja córka wciąż jest w śpiączce. Trwa terapia wybudzająca w ośrodku rehabilitacyjnym. Tu została przewieziona ze szpitala - mówi matka Karoliny.
I podkreśla, że nie traci nadziei. - Człowiek walczy, żeby wróciła. Są dzieci. Jedna wnuczka ma osiem, druga pięć lat - dodaje pani Jadwiga. Dziewczynki tęsknią za mamą. Nie rozumieją, dlaczego ich mama nie jest taka, jaka wcześniej. - Moje serce rozpada się na kawałki, kiedy widzę, jak przytulają się do niej, ale Karolina nie reaguje... - przyznaje babcia Poli i Leny. Razem odwiedzają Karolinę, choć nie mają blisko.
Pani Jadwiga dodaje, że jej córkę ominęły ważne chwile w życiu dziewczynek. - Polunia poszła do przedszkola, Lencia do szkoły, do pierwszej klasy - mówi babcia. Z kolei Karolina miała rozpocząć pracę w salonie fryzjerskim.
Karolina może liczyć na przyjaciółki
Przyjaciółki Karoliny zorganizowały zbiórkę. - Na wszelkie sposoby starają się pomóc, zbierają pieniądze na rehabilitację i sprzęt. - Nie wiemy, czy Karolina będzie chodzić. Na razie ma niedowład czterech kończyn - informują bliscy.
Z różnych źródeł udało się zebrać około 170 tys. złotych. - Jestem bardzo wdzięczna za wszelka okazaną pomoc. Dziękuję bardzo zarówno darczyńcom, jak i przyjaciółkom Karoliny, wszystkim, którzy pomagają - podkreśla pani Jadwiga.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl