Karetki top secret
"W wielkiej tajemnicy Ministerstwo Zdrowia szuka karetek, które mogłoby wysłać do kraju dotkniętego atakiem terrorystycznym. Liczby pojazdów nie chcą podać" - pisze "Trybuna Śląska".
15.10.2004 | aktual.: 15.10.2004 06:29
"To dane zastrzeżone" - mówi Adam Kalinowski, rzecznik ministerstwa. "Co dla jednych jest tajemnicą, dla innych nie. Zupełnie oficjalną drogą dowiedzieliśmy się, że Śląsk, który ma aż 147 zespołów ratunkowych, zaoferował zaledwie... 6 karetek reanimacyjnych i 10 wypadkowych" - podaje dziennik.
"Ile mogę wysłać karetek? Żadnej! Przecież to co mamy się sypie, samochodów wystarcza na styk" - wyjaśnia Roman Gnot, szef Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3, jednej z 23 śląskich placówek, do których zwrócono się z tą sprawą. "Mamy jedną 'R' z prawdziwego zdarzenia i trzy karetki wypadkowe. Nasz volkswagen przejechał już pół miliona kilometrów! Dla bezpieczeństwa używamy go głównie do przewozów pacjentów" - wyjaśnia dyrektor Gnot. "Nie mieliśmy żadnej możliwości ruchu".
Jak informuje "Trybuna Śląska", odmowną odpowiedź dał również Szpital Rejonowy w Raciborzu. "Teren naszego powiatu jest bardzo rozległy, z tym co mamy ledwo nadążamy. Gdyby zabrakło nam 'erki' mielibyśmy spore kłopoty" - wyjaśnia Zbigniew Wierciński, z-ca dyrektora szpitala. "Na dodatek szpital nie ma oddziału neurologicznego, dlatego jedna karetka przez pół dnia wozi pacjentów do placówek w innych miastach". "W jeszcze mniejszych powiatach pytanie z ministerstwa wywołało jeszcze większy śmiech. Tak jak w Żywcu, gdzie miejscowe pogotowie obsługuje bardzo rozległy, 150 tysięczny obszar. A 'erka' tylko jedna, plus trzy zespoły wypadkowe" - podaje gazeta. "Te ministerialne plany tylko na papierze wyglądają kolorowo. A żyjemy w szarej rzeczywistości" - komentuje Teresa Duraj, z-ca dyrektora w żywieckim szpitalu.
"Kto wpadł na pomysł liczenia karetek gotowych do ruszenia w każdy region Europy?" - zastanawia się "Trybuna Śląska". "Robimy to na prośbę dyrektoratu ochrony cywilnej w Brukseli, który wchodzi w skład Komisji Europejskiej. Każdy kraj UE to robi" - wyjaśnia Kalinowski.