Karetki na ratunek Unii
Ministerstwo Zdrowia poszukuje karetek,
które miałyby być wysyłane do państw europejskich w razie sytuacji
kryzysowych, np. ataku terrorystycznego, czy klęski żywiołowej.
Każde województwo ma wytypować takie pojazdy i utrzymywać je w
ciągłej gotowości.
"Głosowi Szczecińskiemu" udało nam się dowiedzieć co ma do
zaoferowania Unii województwo zachodniopomorskie.
Zwróciłem się przede wszystkim do dyrektorów stacji pogotowia ratunkowego o przekazanie takich danych - mówi Marek Makowski, pełnomocnik wojewody do spraw ratownictwa. Rzeczywiście otrzymałem odpowiedź, że tylko Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego może oddelegować jeden samochód. Większość samochodów pogotowia jest już mocno wyeksploatowana i wymaga wymiany.
O to, jakie to auto zapytał "GS" dyrektora WSPR Romana Pałkę. Samochody rezerwowe, które można by wykorzystać bez narażania na pogorszenie opieki nad naszymi pacjentami to "Polonezy" - mówi Roman Pałka. Jednak one nadają się najwyżej do przewozu chorych, na pewno nie do prowadzenia w nich czynności ratowniczych. Jednorazowo w części województwa obsługiwanej przez naszą stację dyżuruje 55 karetek i tyle jest potrzebnych.
"GS" postanowił dowiedzieć się skąd się wziął pomysł typowania takich "kryzysowych" karetek. Zwrócił się do nas Dyrektorat Obrony Cywilnej Unii Europejskiej o zgromadzenie danych dotyczących możliwości Polski, które mogą być wykorzystane w krajach Unii na wypadek sytuacji kryzysowych - mówi "Głosowi" Adam Kalinowski, dyrektor Biura Prasy i Promocji Ministerstwa Zdrowia. Mają to zrobić wszystkie kraje UE. Chodzi o "policzenie" nie tylko karetek, ale i całego sprzętu, który może być wykorzystywany w sytuacjach katastrof, klęsk żywiołowych, czy zamachów terrorystycznych.
To samo dotyczy ludzi, np. lekarzy, ratowników i wszystkich, których moglibyśmy oddelegować do takich akcji. Czyli praktycznie cała logistyka. Ile takiego sprzętu i ludzi, gotowych do natychmiastowego wysłania w głąb Unii już udało się ustalić? Na ten temat ministerstwo milczy.