Karetka uderzyła w dziewięciolatkę. "Dziecko daleko, ze 30 metrów odleciało"
- Ta karetka jakby spod ziemi była - twierdzi kobieta, która była świadkiem wypadku w Pruszkowie. Rozpędzony ambulans wjechał w 9-latkę przechodzącą przez pasy. Dziecko zginęło. Kierowca pojazdu został przesłuchany i usłyszał zarzuty.
- Krzyczał, że przepuścił dziecko na śmierć. Mówił, że gdyby wiedział, że ta karetka tak szybko nadjedzie, toby nie przepuścił dziecka. Tylko by pojechał. Dziecko by stało - powiedziała w rozmowie z portalem tvnwarszawa.tvn24.pl kobieta, która była świadkiem wypadku w Pruszkowie.
Do tragedii doszło w środę. Kierowca auta osobowego zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, by przepuścić dziecko. Dziewczynka weszła na pasy. Nagle nadjechał ambulans.
- Ta karetka jakby spod ziemi była. Takie uderzenie, że dziecko daleko, ze 30 metrów odleciało. Jak ją potrącił, to ją zabił od razu na miejscu - powiedziała kobieta. Z nieoficjalnych informacji Polsat News wynika, że pojazd mógł jechać z prędkością ok. 100 km/h.
Prokuratura ustaliła, że karetka miała włączone sygnały dźwiękowe i świetlne, chociaż nie wiozła pacjenta. Jej kierowca był trzeźwy.
60-letniego mężczyznę zatrzymano i przesłuchano. Usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Źródło: tvnwarszawa.tvn24.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl