Karetka nie dojechała, pacjent zmarł. Błąd dyspozytora
Dyspozytor, który przyjmował wezwanie do pacjenta w Kamionce Małej na Limanowszyźnie nie do końca zastosował procedurę przyjęcia wezwania. Przyczyny opóźnienia dojazdu karetki do chorego od kilku dni wyjaśniała specjalna komisja. Dyspozytor z Tarnowa wysłał karetkę nie do tej Kamionki co trzeba. Ratownicy pojechali do miejscowości o tej samej nazwie, która znajduje się w powiecie nowosądeckim.
Jak przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków, szefowa skoncentrowanej dyspozytorni medycznej w Tarnowie "dyspozytor trochę na skróty przyjął wezwanie". Kazimiera Kunecka wyjaśnia, że mężczyzna prawidłowo zebrał wywiad dotyczący pacjenta, jego dane, natomiast nie zapytał o którą Kamionkę chodzi.
- System jest tak skonstruowany, że jeżeli dyspozytor wpisuje miejscowość, to na komputerze wyświetlają mu się wszystkie o tej samej nazwie. W tym przypadku dyspozytor błędnie wybrał miejscowość. Nie zapytał wzywającego, w której gminie leży - dodała Kunecka.
Dlaczego wybrał Kamionkę w powiecie nowosądeckim nie potrafi teraz wyjaśnić. Dyrektorka tarnowskiej dyspozytorni dodaje, że po kolejnym telefonie, dyspozytor zorientował się, że wysłał karetkę nie do tej miejscowości co trzeba. Ostatecznie ratownicy dotarli do pacjenta z 12 minutowym opóźnieniem.
Pacjent, który potrzebował pomocy, zmarł. Następnego dnia nad ranem z kolei do szpitala trafiła jego żona. Lekarze podejrzewali, że to skutek stresu i zlecili badania. U kobiety doszło jednak do zatrzymania akcji serca. Mimo reanimacji również jej nie udało się uratować.
Kazimiera Kunecka, nie chce rozstrzygać, czy gdyby dyspozytor od razu wysłał karetkę do właściwiej miejscowości pacjenta udałoby się uratować. Dyrektorka przekonuje, że trzeba poczekać na wyniki sekcji zwłok oraz śledztwa prokuratorskiego. Kunecka dodaje, że dyspozytor jest na urlopie i nie będzie już pracował.
Skoncentrowana dyspozytornia medyczna w Tarnowie obsługuje 9 powiatów, w których mieszka ponad milion ludzi. To wzbudzało obawy, czy dyspozytor w Tarnowie będzie znał topografie odległych powiatów jak np. limanowski. Zdaniem dyrektorki nie jest mu to do niczego potrzebne, bo po wysłaniu karetki na bieżąco widzi na mapie gdzie ona się znajduje i gdzie ma dojechać.
Natomiast Kazimiera Kunecka po raz kolejny przekonuje, że w tym konkretnym przypadku błąd popełnił człowiek, a nie system. Bo ten, zdaniem dyrektorki, działa fantastycznie. Kunecka dodaje też, że „system informatyczny, która działa w Małopolsce jest najlepszym w Polsce”.