PolskaKara w zawieszeniu dla Eweliny C., pierwszej Polki objętej ustawą o bestiach

Kara w zawieszeniu dla Eweliny C., pierwszej Polki objętej ustawą o bestiach

• Ewelina C. skazana na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 5 lat
• C. jest pierwszą kobietą objętą tzw. ustawą o bestiach
• Kobieta była oskarżona m.in. o naruszenie nietykalności pielęgniarki

Kara w zawieszeniu dla Eweliny C., pierwszej Polki objętej ustawą o bestiach
Źródło zdjęć: © PAP | Waldemar Deska

10.03.2016 | aktual.: 10.03.2016 16:39

C. to pierwsza kobieta objęta uchwaloną w 2013 r. ustawą o obligatoryjnym leczeniu przestępców z zaburzeniami po odbyciu przez nich kary więzienia.

21 sierpnia 2014 r. C. zakończyła 6-letnią karę więzienia za próbę zabójstwa niemowlęcia i opuściła zakład karny w Lublińcu. Pod koniec czerwca 2014. r. Sąd Okręgowy w Częstochowie orzekł, że C. jest osobą stwarzającą zagrożenie, ale nie trafi do zamkniętego ośrodka. Kobietę zobowiązano do podjęcia leczenia w poradni zdrowia psychicznego i objęto policyjnym nadzorem.

W październiku 2014 r., mieszkająca w Kielcach C. zasłabła i została przewieziona karetką pogotowia na szpitalny oddział ratunkowy (SOR) Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Jak relacjonowała wówczas policja, w gabinecie zabiegowym, w trakcie badań kobieta używała wyzwisk i zachowywała się agresywnie m.in. w stosunku do pielęgniarki - szarpała ją za włosy, kopnęła w brzuch, podrapała. Po zgłoszeniu incydentu na policję, do szpitala przybyli funkcjonariusze; kobietę zatrzymano.

Kielecka prokuratura postawiła jej wówczas zarzuty: naruszenia nietykalności cielesnej ratownika medycznego i pielęgniarki, spowodowania obrażeń u jednej z tych osób oraz znieważania funkcjonariuszy publicznych w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Pierwszy z czynów popełniła w warunkach recydywy. W akcie oskarżenia prokuratura, opierając się na opinii biegłych psychiatrów uznała, że C. w chwili dokonania zarzucanych czynów miała ograniczoną poczytalność.

Jak ustalono w sądowym postępowaniu, C. na początku pobytu na SOR zachowywała się spokojnie - wyraziła zgodę na poddanie się procedurom medycznym - pobranie krwi czy próbki moczu - nie chciała jedynie zostać w szpitalu. C. wyjaśniała przed sądem, że zachowywała się agresywnie, bo rozpoznała ją jedna z pielęgniarek i to pielęgniarki pierwsze źle ja potraktowały. Przeczyły temu zeznania innych świadków pobytu C. w lecznicy.

Sąd wydając wyrok analizował m.in. czy zachowanie pielęgniarzy jako funkcjonariuszy publicznych mieściło się w zakresie ich kompetencji i było zgodne z prawem. Badano m.in. ustawy o zawodzie pielęgniarki, lekarza, o ochronie zdrowia psychicznego, o prawach pacjenta, rozporządzenia dot. stosowania przymusu bezpośredniego wobec pacjentów.

Sąd zauważył, że "mimo iż te procedury nie były prawidłowo przeprowadzone (wobec C.), nie były one bezprawne". - Tutaj pielęgniarze i lekarze działali w ramach przysługujących im uprawnień - mówiła sędzia Bożena Kotwa-Surowska.

Sąd uznał, że za uchybienia można uznać zabronienie najbliższemu opiekunowi C. pobytu z oskarżoną na oddziale w sytuacji, gdy pacjentka bała się np. pobierania krwi; także gdy oskarżona pokazywała, że chce opuścić szpital - nie został o tym poinformowany lekarz.

Sędzia przypomniała opinie psychologiczne o C. wskazujące, że brak kontroli nad emocjami, niekontrolowane napady agresji u oskarżonej mają m.in. związek z faktem, iż odbiera ona niektóre zachowania jako wprost w nią wymierzone, gdy zdaje sobie sprawę, że osoby ja rozpoznają jako wcześniej skazaną.

Sąd nie zgodził się z argumentami obrony i oskarżonej, że działała w obronie koniecznej. - Nie można uznać, że działanie personelu medycznego było w tym momencie bezprawne i było nakierunkowane na wyrządzenie krzywdy oskarżonej. Personel był tam po to, by jej pomóc - zdiagnozować i ustalić, czy wymaga dalszej opieki - podkreśliła sędzia.

Sąd uznał, że stopień winy i społecznej szkodliwości czynu zarzucanego C. był znaczny. Orzekając o winie, sąd wziął jednak pod uwagę całokształt opinii sądowo-psychiatrycznej i psychologicznej zgromadzonej w aktach sprawy, także zwianej z objęciem oskarżonej nadzorem prewencyjnym. - Niewątpliwie z tych opinii wynika, że oskarżona jest osobą chwiejną emocjonalnie, ma niski próg frustracji, jest niedojrzała emocjonalnie i nie doszło u niej do wykształcenia mechanizmów kontrolni na emocjami, a w sytuacjach stresowych reaguje agresją - opisywała sędzia.

W opinii sądu C. działała w warunkach ograniczonej poczytalności, ale miała zachowaną zdolność do rozpoznania znaczenia czynu.

Za okoliczność łagodzącą sąd uznał też sytuację, w jakiej znajdowała się oskarżona - parę miesięcy wcześniej opuściła zakład karny, do którego trafiła na kilka lat jako młoda dziewczyna. W momencie, kiedy trafiła do szpitala, miała też miejsce jej eksmisja z domu. - Opuszczając zakład karny nie była osoba przetasowaną społecznie, musiała się nauczyć radzić sobie w pewnych sytuacjach - uzasadniała Kotwa-Surowska.

Warunkowe zawieszenie wykonywania kary dla C. sąd argumentował m. in. opiniami psychiatrycznymi, które wskazują, że podjęcie leczenia daje szanse dla oskarżonej na funkcjonowanie w społeczeństwie.

Jak mówiła sędzia, C. podjęła się leczenia psychologicznego i nauki w szkole. - Są symptomy wskazujące, że próbuje się społecznie przystosować. Dlatego sąd uznał, że nie można na wstępie oskarżonej przekreślić, należy dać jej szansę i możliwość zafunkcjonowania w społeczeństwie - argumentowała Kotwa-Surowska.

Prokuratura żądała dla oskarżonej 1,5 roku pozbawienia wolności. Obrońca wniósł o uniewinnienie, nadzwyczajne załagodzenie kary lub warunkowe zawieszenie jej wykonywania. Także oskarżona prosiła sąd o uniewinnienie. Ostatecznie kielecki sąd skazał C. na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Sąd orzekł także dozór kuratora sądowego nad 27-letnią C. i zobowiązał oskarżoną do uczestnictwa w zajęciach korekcyjno-edukacyjnych. Sąd uznał, że oskarżona dokonując zarzucanych jej czynów, działała w warunkach ograniczonej poczytalności. Wyrok nie jest prawomocny.

Adwokat oskarżonej, Anna Massalska-Kozłowska powiedziała dziennikarzom po rozprawie, że dopiero po konsultacji z oskarżoną zdecyduje, czy będzie składać apelację.

Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Daniel Prokopowicz, śledczy rozważą, czy występować do sądu o uzasadnienie wyroku i potem na jego podstawie składać apelację, a jeśli tak, to w jakim zakresie. Decyzja w tej sprawie może zapaść w najbliższych dniach.

Sprawa Eweliny C.

Po zdarzeniu na szpitalnym SOR, w październiku 2014 r. kielecki sąd rejonowy aresztował C. na dwa miesiące. 4 listopada 2014 r. Sąd Okręgowy w Kielcach areszt uchylił. Zastosował wobec kobiety środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji z obowiązkiem zgłaszania się pięć razy w tygodniu na komisariacie, w jej miejscu zamieszkania.

25 listopada 2014 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach rozpatrywał apelację częstochowskiej prokuratury okręgowej, która kwestionowała niewskazanie przez sąd w Częstochowie konkretnej placówki terapeutycznej dla C. Sąd odwoławczy orzekł, iż kobieta ma poddawać się terapii w poradni zdrowia psychicznego, właściwej dla jej stałego miejsca pobytu.

Ewelina C. pozostaje pod prewencyjnym dozorem policji. Funkcjonariusze weryfikują m.in., czy C. poddaje się leczeniu.

C. odbywała karę więzienia za usiłowanie zabójstwa 1,5-miesięcznego niemowlęcia. Do zdarzenia doszło w 2008 roku. C., która była w tym czasie w niechcianej ciąży, podeszła na ulicy do wózka, wyjęła niemowlę i rzuciła na chodnik z impetem, powodując obrażenia ciała zagrażające życiu.

Sąd wymierzając jej karę wziął pod uwagę okoliczności łagodzące, m.in. trudne warunki, w których się wychowywała i opinię biegłych, którzy uznali, że C. jest niedojrzała, a jej stopień inteligencji kształtuje się na granicy ociężałości umysłowej. Psychiatrzy uznali, że próbując zabić dziecko, kobieta miała ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem przy zachowaniu pełnego rozumienia znaczenia czynu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)