Kara śmierci w USA. Coraz mniej stanów ją wykonuje
Ustawodawcy w amerykańskim stanie Nebraska zdecydowali w ubiegłym tygodniu o zniesieniu kary śmierci. Jest to w sumie 19., a pierwszy od 40 lat konserwatywny stan, który dokonał takiej nowelizacji w prawie. To też kolejna z oznak, słabnącego wśród Amerykanów poparcia dla kary pozbawienia życia - pisze dla Wirtualnej Polski z USA Aleksandra Słabisz.
03.06.2015 10:20
Decyzja o zniesieniu kary śmierci nastąpiła po miesiącach debat. Przeciwny jej obaleniu był republikański gubernator Nebraski Pete Ricketts. Podobnie jak inni konserwatywni politycy uważa, że ten rodzaj kary jest niezbędnym elementem utrzymania bezpieczeństwa publicznego. Zawetował projekt ustawy znoszącej karę pozbawienia życia, ale jego weto w ubiegłą środę odrzuciła koalicja stanowych ustawodawców, w której znaleźli się zarówno demokraci, republikanie jak i politycy niezależni.
- To historyczna chwila. Walczyłem o nią od 40 lat - powiedział senator Ernie Chambers, który 38 razy zgłaszał projekty ustaw dotyczące obalenia kary śmierci. Senatorowie, którzy wsparli jego wniosek argumentowali, że kara śmierci nie jest zgodna z ich przekonaniami religijnymi i etycznymi, powoływali się na błędy w wyrokach oraz koszty.
W ten sposób Nebraska dołączyła do 18 innych stanów i Dystryktu Columbia, w których nie można skazać przestępców na śmierć. Jest jednym z niewielu stanów, określanych jako republikańskie, które tego dokonały. Ostatnim konserwatywnym stanem, który zakazał pozbawiania życia groźnych przestępców była Północna Dakota w 1973 r. Od 2006 roku natomiast karę tę zniosło sześć mniej konserwatywnych lub liberalnych stanów, w tym Maryland, Connecticut, Illinois i New Jersey.
Nadal do celi śmierci teoretycznie trafić mogą przestępcy w 32 amerykańskich stanach; dopuszcza tego też prawo federalne. Na tej podstawie niedawno na stracenie skazany został jeden ze sprawców zamachu podczas bostońskiego maratonu - Dżochar Carnajew.
Kurcząca się większość
Od 1976 r., gdy Sąd Najwyższy - cztery lata po jej zawieszeniu - przywrócił karę śmierci, w Stanach Zjednoczonych pozbawiono życia 1391 osób skazanych za brutalne przestępstwa. Najwięcej w Teksasie (524), potem w Oklahomie (112), Virginii (111), na Florydzie (90) i w Missouri (83).
Poparcie dla kary śmierci spada jednak w społeczeństwie amerykańskim. Podczas, gdy połowie lat 90., aż 80 proc. Amerykanów uważało, że kara śmierci powinna być jednym z dostępnych wyroków dla poważnych przestępców; obecnie - według kwietniowych danych z Pew Research Center - za nią jest tylko 56 proc. mieszkańców. Przy czym, w przeciwieństwie do gubernatora Rickettsa oraz wielu innych konserwatystów, około 60 proc. Amerykanów uważa, że kara śmierci nie jest skutecznym narzędziem odstraszania od przestępczości.
Najwięcej zwolenników ten rodzaj kary ma wśród republikanów, podczas gdy większość demokratów jest jej przeciwna. Mimo to, jak wynika z sondażu American Civil Liberties Union, w zdominowanym przez republikanów stanie Nebraska, 58 proc. wyborców popiera różnego rodzaju alternatywy dla kary śmierci. Ta ostatnia natomiast ma tylko 30 proc. zwolenników.
Strach dyktuje poparcie
Zdaniem Roberta Dunhama z Death Penalty Information Center, organizacji zajmującej się badaniami nad polityką dotyczącą kary śmierci, jednym z czynników, który wpływa na podejście Amerykanów do kary śmierci to strach. Stąd kara pozbawienia życia zyskiwała zwolenników w latach zimnej wojny (szczególnie w okresie 1947-57), naznaczonych tzw. "czerwoną paniką", czyli strachem przed komunizmem albo pod koniec lat 60. i na początku 70. po fali zamachów na prominentnych przedstawicieli amerykańskiego społeczeństwa, takich jak Roberta F. Kennedy'ego i Martina Luthera Kinga Jr. oraz nieudanym zamachu na George'a Wallace'a.
Najmniej sympatyków kara śmierci miała zaś w połowie lat 60. Wtedy tylko 40 proc. społeczeństwa amerykańskiego ją popierało, a prawie połowa była przeciwna.
Pomyłki zniechęcają
Od kary śmierci natomiast zniechęcają Amerykanów przypadki mylnych wyroków, które w ostatnim czasie wychodzą na jaw. W ubiegłym roku, w Missisipi, odłożono wykonanie egzekucji na skazanej za zabójstwo męża Michelle Byrom, bo pojawiły się wątpliwości co do jej winy i sprawa trafiła ponownie do sądu.
Natomiast w Louisianie, po 30 latach uniewinniono i wypuszczono na wolność skazanego za morderstwo Glenna Forda. Takie sytuacje dają Amerykanom do myślenia. "Już samo przetrzymywanie w więzieniach ludzi niewinnych jest straszne. Horrendalnym jest umrzeć za przestępstwo, którego się nie popełniło" - tę opinię zaczyna podzielać coraz większa część społeczeństwa.
Duże znaczenie tutaj miało wprowadzenie w latach 90. badań DNA, jako dowodów w procesie kryminalnym. Pozwoliły one dowieść niewinności skazanych, choć zdarzało się i tak, że dowody te przedstawiano za późno. Do tej pory udało się jednak, czy to dzięki badaniom DNA czy prawnym interwencjom, uratować z celi śmierci 153 osoby.
W ubiegłym roku doszło też do kilku głośnych wpadek przy zastosowaniu śmiercionośnej mieszanki. W Oklahomie, podczas egzekucji oskarżonego o morderstwa i gwałt Claytona Locketta nowa mieszanka trucizn, którą zastosowano po raz pierwszy, nie zadziałała prawidłowo i mężczyzna dopiero po 43 minutach zmarł na atak serca. W Ohio, Dennis McGuire przez 10 minut po otrzymaniu trucizny dusił się i walczył ze skurczami. Takie sytuacje rzucają cień na humanitarność egzekucji i również sprawiają, że społeczeństwo nastawia się coraz bardziej sceptycznie do kary śmierci.
Brakuje trucizny
W ostatnich latach pojawił się też inny problem. Wiele stanów boryka się z ograniczonym dostępem do mieszanki lekarstw wstrzykiwanej skazanym. To najpopularniejsza forma egzekucji, którą w ciągu ostatnich 40 lat zastosowano w 87 proc. przypadków. Dla porównania, na popularne do lat 70. krzesło elektryczne, w tym samym okresie, wysłano 11 proc. skazańców. Nie więcej niż dwa proc. straciło życie w komorach gazowych, przez powieszenie i rozstrzelanie.
Powołując się na względy moralne i etyczne, europejscy producenci, odmawiają sprzedawania śmiercionośnych mieszanek amerykańskim więzieniom. Doszło do tego, że Teksasowi specyfiku egzekucyjnego wystarczy już tylko na jeszcze jedno wymierzenie kary.
Kilka stanów już zaczęło szukać alternatywnych rozwiązań. Na przykład, Tennessee postanowiło powrócić do egzekucji poprzez porażenie prądem. W marcu br., gubernator Utah podpisał ustawę, która pozwala na karę śmierci przez rozstrzelanie. Nad podobnym rozwiązaniem zastanawiają się Arkansas, Wyoming i Idaho. Oklahoma natomiast zamiast wstrzykiwania trucizny rozważa użycie gazu azotowego.
W rezultacie tylko niewielka część stanów, w których kara śmierci jest prawnie dozwolona, tak naprawdę ją wykonuje. W ubiegłym roku egzekucji dokonano tylko w siedmiu. W sumie wykonanych wyroków było 35, czyli najmniej od 1999 r., kiedy pozbawiono życia 98 osób.
Zdecydowanie rzadziej sądy w swych decyzjach uciekają się też do tej formy kary. W ubiegłym roku wydano 72 wyroków śmierci, w porównaniu z 315 w 1994 i 1996 r. - Mamy do czynienia z kontynuacją trendu w Stanach Zjednoczonych, w ramach którego poszczególne stany zarzucają ten rodzaj kary - twierdzi ekspert Robert Dunham. Wiele innych ekspertów, jak i komentatorów, uważa, że Nebraska okaże się pierwszym ogniwem domina, po którym w innych stanach posypią się decyzje o zniesieniu kary pozbawienia życia.
Dożywocie zamiast śmierci
W Nebrasce nie wykonano wyroku śmierci od 1997 r., kiedy to ostatni skazaniec stracił życie na krześle elektrycznym. Nigdy natomiast nie dokonano tam egzekucji za pomocą wstrzyknięcia trucizny. Stan ten był w posiadaniu śmiercionośnej mieszanki, ale w grudniu 2013 r., gdy część z leków wchodzących w jej skład straciła prawną ważność, Nebraska utraciła możliwość wymierzania kary śmierci.
Skazani, podobnie jak w innych stanach, czekali tam latami na wymierzenie kary. Tak było np. w przypadku Michaela Ryana. Trzydzieści lat czekał na egzekucję, na którą został skazany za zabicie dwóch osób, w tym 5-letniego chłopca. W końcu trzy dni przed zniesieniem kary śmierci w Nebrasce zmarł na raka.
Ubiegłotygodniowa decyzja uratowała od śmierci 10 innych skazanych. Teraz spędzą resztę życia w więzieniu.