Kancelaria prezydenta o krzyżu: drwią z niego i grają nim
Szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski zapewnił, że trwają już prace nad upamiętnieniem tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i osób pracujących w jego kancelarii oraz BBN-ie. Zaapelował jednocześnie o "refleksję i powściągliwość" do czasu zakończenia tych prac.
10.08.2010 | aktual.: 10.08.2010 18:51
Jest to reakcja kancelarii prezydenta na spór o krzyż ustawiony przed Pałacem Prezydenckim przez harcerzy w trakcie żałoby narodowej po katastrofie prezydenckiego tupolewa w dniu 10 kwietnia. Krzyż miał być przeniesiony do kościoła św. Anny; wobec sprzeciwu broniących go osób na razie do tego nie doszło.
W nocy z poniedziałku na wtorek przed Pałacem Prezydenckim demonstrowało kilka tysięcy osób, zarówno zwolenników przeniesienia krzyża, jak i pozostawienia go w tym miejscu.
"Dziś mijają cztery miesiące od katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką oraz 94 inne osoby. W czasie żałoby narodowej spontanicznie gromadziliśmy się na Krakowskim Przedmieściu, by łączyć się w żałobie i modlitwie w obliczu tej tragedii" - napisał Michałowski w oświadczeniu, które zostało zamieszczone na stronie internetowej prezydenta.
Jednocześnie przyznał, że "ze smutkiem i niepokojem" obserwuje wszystko, co w ostatnich dniach dzieje się wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim.
"Spór i niespotykana eskalacja emocji zataczają szerokie kręgi, zaczynają dzielić Polaków. Pozostawanie krzyża w tym miejscu staje się zarzewiem konfliktu. Mam wrażenie, że kwestię usytuowania tego symbolu religijnego, uczyniono przedmiotem gry politycznej i nacisku z jednej strony, a drwin i żartów z drugiej. To droga donikąd. Wierzę, że jest jeszcze czas, by z niej zawrócić" - podkreślił szef kancelarii prezydenta.
Jak zaznaczył, od początku było sprawą oczywistą i niekwestionowaną, że wszystkie ofiary smoleńskiej tragedii zostaną upamiętnione.
"Upamiętnimy tragicznie zmarłego prezydenta i osoby pracujące w kancelarii prezydenta oraz BBN. Chcemy też zachować pamięć o wyjątkowej atmosferze panującej w dniach żałoby narodowej. Nad takim rozwiązaniem intensywnie pracujemy z władzami miasta i innymi partnerami, biorąc pod uwagę również opinie rodzin ofiar katastrofy. Zgodnie z zapowiedzią pana prezydenta zakończymy te prace bez zbędnej zwłoki" - zadeklarował Michałowski.
Jednocześnie podkreślił, że chcieliby, aby trwające już prace nad upamiętnieniem prowadzone były "w atmosferze porozumienia i dialogu". "Do czasu ich zakończenia proszę wszystkich o refleksję i powściągliwość. Cztery miesiące temu pokazaliśmy, że potrafimy zjednoczyć się w trudnych chwilach. Dziś musimy udowodnić, że potrafimy sprostać tej sytuacji, o co do wszystkich apeluję" - zaznaczył minister.
Ocenił też, że dniach żałoby narodowej przestrzeń przed Pałacem Prezydenckim nabrała nowego znaczenia dzięki szczególnej "atmosferze powagi, zjednoczenia i solidarności". "Chcieliśmy, aby ta niezwykła atmosfera trwała jak najdłużej. Z perspektywy czasu jeszcze lepiej rozumiemy jej wyjątkowość. Nawet jeśli dziś pozostała ona tylko wspomnieniem, zasługuje na upamiętnienie dla przyszłych pokoleń" - podkreślił Michałowski.
3 sierpnia zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu ludzie uniemożliwili przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny - tak miało się stać zgodnie z porozumieniem podpisanym między warszawską kurią, kancelarią prezydenta, harcerzami i Duszpasterstwem Akademickim Kościoła św. Anny. 5 sierpnia uczestnicy akademickiej pielgrzymki mieli ponieść go na Jasną Górę, po czym krzyż miał wrócić do kościoła.