PolskaKamiński: wyrok uważam za nierzetelny

Kamiński: wyrok uważam za nierzetelny

B. szef CBA Mariusz Kamiński z PiS jest prawomocnie skazany na grzywnę za zniesławienie b. skarbnika PO Mirosława Drzewieckiego. Powołując się na zeznania świadka koronnego Piotra K., "Brody", Kamiński zarzucił Drzewieckiemu udział w praniu brudnych pieniędzy na rzecz PO. Po ogłoszeniu wyroku dotyczącego apelacji w tej sprawie, Kamiński wydał oświadczenie. Napisał w nim, że wyrok uważa za nieobiektywny i niesprawiedliwy.

Kamiński: wyrok uważam za nierzetelny
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

Chodzi o wypowiedź b. szefa CBA z maja 2011 r., gdy Kamiński mówił w mediach, że gangster Piotr K. złożył w 2009 r. zeznania obciążające Drzewieckiego. Miało z nich wynikać, że Drzewiecki "utrzymywał przestępcze kontakty z gangsterami z 'grupy pruszkowskiej'". - Sprawa dotyczyła jego zaangażowania w proceder legalizowania pieniędzy mafii, czyli 'prania brudnych pieniędzy'. Z informacji tych wynikało również, że część tych środków została przeznaczona na nielegalne finansowanie PO - twierdził b. szef CBA.

Jego słowom zaprzeczał prokurator generalny Andrzej Seremet. - W relacjach tego świadka nie ujawniają się okoliczności, które są m.in. przedmiotem wywiadu Kamińskiego, a które miałyby sugerować istnienie powiązań tego rodzaju, które miałyby świadczyć o finansowaniu takiej czy innej partii przez osoby ze świata przestępczego - podkreślał. Prokuratorskie śledztwo nie potwierdziło, że Drzewiecki prał "brudne pieniądze" - zeznała w ub.r. wiceprokurator generalna Marzena Kowalska.

Kamiński w oświadczeniu przesłanym mediom napisał, że wyrok uważa za nieobiektywny i niesprawiedliwy. "Zarzut sformułowany wobec mnie przez Mirosława Drzewieckiego dotyczył jego uczestnictwa w procederze prania brudnych pieniędzy mafii pruszkowskiej i przekazywania części tych środków na finansowanie Platformy Obywatelskiej" - napisał.

Jak przypomniał, udzielając wywiadu tygodnikowi "Uważam Rze" potwierdził, że dotarły do niego informacje, iż "Broda" informował prokuratorów o swojej osobistej znajomości z Mirosławem Drzewieckim, który miał - jego zdaniem - angażować się w taką działalność.

"Sąd badając tę sprawę nie rozpoznał jej istoty. Oddalił szereg złożonych przeze mnie wniosków dowodowych, przede wszystkim jednak nie uwzględnił kluczowego wniosku o przesłuchanie Piotra K. ps. 'Broda'. Tylko ten świadek bowiem mógł bez żadnych wątpliwości potwierdzić lub zaprzeczyć przekazywaniu prokuratorom takich informacji. Pomimo to, Sąd nie uznał, aby przesłuchanie Piotra K. ps. 'Broda' było potrzebne. Była to decyzja Sądu, której nie można zaakceptować. Tym bardziej, że fakt przekazywania takich informacji przez Piotra K. ps. 'Broda' został przed Sądem potwierdzony przez kilku przesłuchanych w tej sprawie świadków, w tym prokuratora mającego bezpośrednią styczność z Piotrem K. ps. 'Broda'" - napisał Kamiński.

Dodał, że z tego powodu nie wyklucza zaskarżenia wyroku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz zwrócenia się do odpowiednich organów o kasację do Sądu Najwyższego.

W środę trzyosobowy skład wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Warszawie, po niejawnym rozpoznaniu apelacji Kamińskiego, oddalił ją, uznając za "oczywiście bezzasadną". Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu tego wyroku sędzia Małgorzata Radomińska, argumenty obrony nie zasługiwały na uwzględnienie.

Mec. Rybicki zarzucał I instancji, że niesłusznie oddaliła jego wniosek o wezwanie i przesłuchanie "Brody" jako świadka w ich sprawie. W jego ocenie, błędnie też zinterpretowano wyjaśnienia jego klienta oraz zeznania świadków - w tym b. szefa jednego z pionów CBA Ernesta Bejdy i prok. Mariusza Kierepki, którzy - jak ujął to w środę sąd - "w luźnej rozmowie dyskutowali o różnych sprawach, w tym o twierdzeniach 'Brody', ale nie stawiając żadnych definitywnych wniosków".

Według SO, SR słusznie oddalił wniosek o przesłuchanie "Brody", bo "nie ma potrzeby prowadzenia dowodu co do prawdziwości jakichś zarzutów, jeśli sam pomawiający wcześniej nie dokonał rzetelnych sprawdzeń". Za jego winą według sądu przemawia i to, że Kamiński w żaden sposób nie próbował weryfikować informacji, które następnie przedstawił w pismach do prokuratury. A słowa te wypowiadała osoba pochodząca z mafii, która starała się o status świadka koronnego. Mariusz Kamiński z powodu miejsca, w którym pracował, powinien wiedzieć, że słowa takich osób powinno się traktować ze szczególną rezerwą i starannie oraz wnikliwie je weryfikować.

- Mariusz Kamiński jako osoba z wyższym wykształceniem, odpowiedzialna i na stanowiskach państwowych - powinna mieć tego świadomość - wskazał sąd. Jak dodała sędzia Radomińska, analiza zeznań "Brody" wykazała, że świadek ten nie mówił nic o finansowaniu partii przez mafię, ani o samym Drzewieckim.

Za zniesławienie z art. 212 Kodeksu karnego - a taki zarzut Kamińskiemu postawił Drzewiecki - grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności. Sąd skazał b. szefa CBA na 5 tys. zł grzywny, co uznał za "adekwatną sankcję".

Niezależnie od tego Sąd Okręgowy Warszawa-Praga prowadzi proces cywilny z powództwa Drzewieckiego przeciw Kamińskiemu. W pozwie o ochronę dóbr osobistych Drzewiecki żąda, by sąd nakazał posłowi i wiceprezesowi PiS przeprosiny w mediach i wpłatę 50 tys. zł na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Kamiński wnosi o oddalenie pozwu. Wyrok karny wiąże sąd cywilny w tej samej sprawie tylko wtedy, gdy jest już prawomocny.

W marcu Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał Kamińskiego na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych. Taki sam wyrok zapadł wobec b. zastępcy Kamińskiego Macieja Wąsika (lidera samorządowców PiS). Grzegorz Postek i Krzysztof Brendel z pionu operacyjno-śledczego CBA zostali skazani na kary po 2,5 roku więzienia i 10 lat zakazu sprawowania stanowisk. Proces dotyczył słynnej operacji specjalnej CBA w tzw. aferze gruntowej z lata 2007 r. CBA zakończyło ją wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa (obaj zostali za nią nieprawomocnie skazani w ub. r.). Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)