PolskaKamiński po dotarciu do Bieguna: to prawie cud!

Kamiński po dotarciu do Bieguna: to prawie cud!

Marek Kamiński doprowadził w sobotę do
Bieguna Północnego pierwszą na świecie najmłodszą niepełnosprawną
osobę, 15-letniego Jana Melę z Malborka. Dojście do celu określił
cudem, po tym jak w piątek stracił wszelkie nadzieje na
zrealizowanie zamiaru.

Z Kamińskim i Melą rozmawiał Maciej Wójcik z programu "Uwaga" telewizji TVN, która to stacja włączyła się w organizację przedsięwzięcia.

"To prawie cud" - powiedział Kamiński w rozmowie z Wójcikiem. "W nocy z czwartku na piątek zdryfowało nas o dwa i pół kilometra, oddalając od bieguna. Mieliśmy jeszcze prawie 22 kilometry do przejścia w dwa dni. To wydawało się nierealne. Kończyła się nam żywność. Po pokonaniu terenu, mocno pofałdowanego zwałami lodu, torosami, ujrzeliśmy płaską przestrzeń. Przestało dryfować, bo do tej pory ze zrobionych dwóch kroków jeden był do tyłu. Po raz czwarty dotarłem na Biegun Północny, ale po raz pierwszy w tak trudnych, wręcz ekstremalnych warunkach. Dotychczas nie widziałem takich wypiętrzeń, tylu pęknięć, szczelin, takiego księżycowego krajobrazu" - opowiadał Kamiński.

"Ja także prawie już zwątpiłem, że dojdziemy do bieguna. Choć tego zamierzenia nie stawiałem ponad wszystko, to byłoby mi przykro, gdyby nie zostało zrealizowane. Kiedy ukazała się przed nami płaska przestrzeń, serce zaczęło bić mi szybciej" - dodał Jan Mela.

Kamiński zapewniał wcześniej, że tak łatwo nie poddadzą się, że będą walczyć, oczywiście w granicach bezpieczeństwa i nie za wszelką cenę. "Biegun zawsze zaskakuje. W tym roku też nas zaskoczył, ponieważ na początku wszystko szło zgodnie z planem i warunki były, może nie najlepsze, ale znośne" - powiedział.

W swych relacjach Kamiński zwracał uwagę na roztaczający się krajobraz jak z bajki o Królowej Lodu. Trudno mu go było opisać, bo czasami wyglądał jak przedsionek piekła. Był kilka razy w tych okolicach, ale czegoś takiego jeszcze nie widział - przeróżne bloki lodu, strzaskane, wielotonowe, wmarznięte w wodę. Chaos, kataklizm, coś potwornego, jak to określił.

Gdański polarnik jak również i Mela zwrócili uwagę na jeszcze drugi cel wyprawy. "Jednocześnie idziemy na inny biegun, zbierając pieniądze na protezy dla dzieci i na ten biegun doszliśmy, można powiedzieć, już całkiem wysoko. Bardzo się z tego cieszymy".

Mela w lipcu 2002 r. został porażony prądem z linii wysokiego napięcia w wyniku czego stracił rękę oraz nogę i porusza się przy pomocy protezy. Teraz, po dotarciu do Bieguna Północnego, chce nadrobić zaległości w nauce i z równie dobrym skutkiem ukończyć gimnazjum.

W skład wyprawy obok Jana Meli i Marka Kamińskiego, pierwszego na świecie człowieka, który w ciągu jednego roku (1995) dotarł samotnie na oba bieguny, wchodzili oceanografowie Wojciech Ostrowski i Wojciech Moskal.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)