Kamil Zaradkiewicz znowu wojuje z Trybunałem. To reakcja na ataki Krystyny Pawłowicz?
Kamil Zaradkiewicz prowadził wojnę z prezesem Andrzejem Rzeplińskim, więc wydawało się, że po jego odejściu wróci do Trybunału. Ale dziś krytykuje nową prezes Julię Przyłębską. Co więcej, znalazł się na celowniku posłanki Pawłowicz.
"Martwi i niepokoi mnie sytuacja Trybunału Konstytucyjnego. Stan obecny i scenariusze niestety nie wyglądają optymistycznie". To twitterowy wpis dra hab. Kamila Zaradkiewicza. Ale nie sprzed pół roku, czyli okresu rządów prof. Andrzeja Rzeplińskiego, tylko z 28 lutego 2017 roku.
Jeszcze w połowie stycznia Zaradkiewicz dziękował za "zaufanie i wsparcie" w "samotnej, ale skutecznej batalii o prawdę o TK". Można więc wywnioskować, że pozytywnie oceniał Julię Przyłębską i nowych sędziów. Jednak "powrót do pracy naukowej" nie trwał długo - do dyskusji politycznej wciągnęła go posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
Na celowniku Pawłowicz
Posłanka opublikowała tekst, w którym przestrzega swoje środowisko polityczne przed Zaradkiewiczem. Nie pierwszy zresztą raz. Podobny artykuł napisała na początku maja 2016 roku, kiedy prawnik zaczął się pojawiać w mediach. Przekonywała, że mianowanie go na sędziego TK może w istocie oznaczać utratę tego miejsca. "Lewacy i homolobby i będą zadowoleni, ale nas może to w Trybunale drogo kosztować" - stwierdzała na łamach portalu braci Karnowskich.
Teraz Pawłowicz uznała za stosowne ponownie ostrzec przed Zaradkiewiczem. Przypomina, że przez lata pracował w Trybunale, a chwalił go nie tylko prof. Rzepliński, ale też poprzedni prezesi i sędziowie. Zarzuca mu, że był pomysłodawcą wybrania sędziów "na zapas" (PO przed wyborami wybrała sędziów, których kadencja kończyła się dopiero po wyborach), a jedno z miejsc miało przypaść jemu. Dopiero kiedy PO nie spełniła jego oczekiwań, zwrócił się przeciwko Rzeplińskiemu.
Wojna na pozwy
Gdyby kogoś nie przekonały kwestie prawnicze, Pawłowicz sięga po jeszcze cięższe argumenty. Posłanka PiS pisze o konferencji naukowej, podczas której Zaradkiewicz miał bronić rozszerzającej interpretacji małżeństwa, która pozwalałaby na związki jednopłciowe.
Prawnika broni jego matka, Joanna Zaradkiewicz, bardzo aktywna w sieci. Oskarżyła Pawłowicz o "utrzymywanie bliskich kontaktów z postkomunistami". Posłanka zapowiedziała pozew, ale - jak słyszymy w jej biurze poselskim - ta groźba jeszcze się nie zmaterializowała. Sama Pawłowicz rzuciła tylko w rozmowie telefonicznej: "nie chcę o tym w ogóle rozmawiać".
Oddanie sprawy do sądu zapowiedział też Zaradkiewicz. Nie odpowiadał na nasze liczne prośby o kontakt, więc nie mogliśmy sprawdzić, czy już wysłał pozew. Chcieliśmy też spytać o złożony w lipcu 2016 roku pozew przeciwko Trybunałowi Konstytucyjnemu (dotyczył zwolnienia z pracy)
i jego dalsze losy po zmianie na stanowisku prezesa.
Wydawać by się mogło, że teraz Trybunał będzie bardziej skłonny do polubownego rozwiązania sporu. Niestety służby prasowe TL nie odpowiedziały nam na pytania związane z procesem.
Sędzia Zaradkiewicz?
W całej sprawie jest jeszcze jeden istotny wymiar. 26 czerwca kończy się kadencja prof. Stanisława Biernata, wysłanego na urlop wiceprezesa Trybunału. Na zwolnienie kolejnego miejsca trzeba będzie czekać 2 lata. Dla człowieka tak ambitnego jak Zaradkiewicz to cała epoka.
Tymczasem Pawłowicz nie jest jedynym politykiem PiS, który ma co do niego wątpliwości. - Istnieje obawa, że w imię partykularnych interesów może znowu zmienić front - zauważa nasz rozmówca z komisji sprawiedliwości. Zwraca uwagę, że nie ukrywający związków ze środowiskami lewicowymi Zaradkiewicz (m.in. w sprawie małżeństw jednopłciowych, o czym pisała Pawłowicz), w ostatnim czasie intensywnie informował o swoim przywiązaniu do tradycji niepodległościowych.
PiS boi się stracić kolejne cenne miejsce w Trybunale, bo już dzisiaj na straty spisany jest Piotr Pszczółkowski. Nominat PiS razem z sędziami wybranymi przez PO sprzeciwia się łamaniu procedur przez Julię Przyłębską. Partia Jarosława Kaczyńskiego potrzebuje więc ludzi, którzy takich rozterek mieć nie będą.
Wydaje się, że spektakularna wolta dała Zaradkiewiczowi tylko chwilową popularność, a jego kariera w podległych PiS instytucjom skończy się na radzie nadzorczej Naftoportu (gdzie, jak sprawdziliśmy, Zaradkiewicz wciąż zasiada). A to oznacza, że wkrótce prawnik może zająć się analizą błędów Trybunału pod kierownictwem Julii Przyłębskiej.