Kalwas: moja dymisja byłaby bzdurą
Minister Sprawiedliwości Andrzej Kalwas
oświadczył we wtorek dziennikarzom, że podanie się przez niego do
dymisji w związku z zarzutami Andrzeja Leppera, iż jego kancelaria
prawnicza świadczyła pomoc prawną firmom, które mają obecnie
problemy z prawem, byłoby więcej niż śmieszne, byłoby bzdurą.
Podkreślił jednak, że podda się chętnie wotum zaufania.
09.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 15:20
Wcześniej tego dnia szef Samoobrony Andrzej Lepper, zapowiedział, że niebawem do marszałka Sejmu trafi wniosek o wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości. Dodał, że liczy na poparcie wniosku przez inne kluby.
Lepper wyjaśnił, że główną przyczyną wniosku o odwołanie Kalwasa, jest jego "osobiste zaangażowanie w sprawę afery paliwowej". Chodzi o to - jak napisano w uzasadnieniu wniosku - że, od 10 sierpnia 2001 roku kancelaria prawnicza obecnego ministra sprawiedliwości "Kalwas i Partnerzy" współpracowała z Agencją Celną Trans-Sad Spedycja Międzynarodowa i Krajowa i BGM. W ocenie wnioskodawców, założycielom tych firm, "których działalność polegała na nielegalnym handlu paliwowym, prokuratura postawiła najcięższe zarzuty, w tym korumpowanie wysokich funkcjonariuszy państwa".
Kalwas, zapytany przez dziennikarzy czy jego kancelaria prowadziła m.in. sprawę BGM, powiedział, że "musi się skonsultować z kancelarią gdyż nie pamięta szczegółów związanych z poszczególnymi klientami".
Kancelaria moja, w której byłem wspólnikiem, to już jest przeszłość, mogła prowadzić różne sprawy, była pełnomocnikiem różnych klientów, różnych przedsiębiorców. Zawsze wykonywała wszystkie swoje obowiązki rzetelnie. Nigdy nie były to działania, które miałyby na celu obejście prawa, tylko po prostu wykonywanie funkcji z zakresu pomocy prawnej - wyjaśnił minister.
Zastrzegł, że jego kancelaria mogła świadczyć poradnictwo tylko w zakresie spraw cywilnych, gospodarczych lub celnych. Zakres spraw karnych nie mieści się w naszych kompetencjach - zaznaczył.