Kalisz: zapłacimy z własnych kieszeni za działania PiS
30.06.2008 | aktual.: 30.06.2008 09:53
: A gościem Radia ZET jest Ryszard Kalisz, Sojusz Lewicy Demokratycznej, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Wczoraj Michał Kamiński, minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego powiedział w Radiu ZET, że według niego Prokuratura powinna wszcząć sprawę niszczenia dokumentów przez prezydenta, byłego prezydenta Lecha Wałęsę, dotyczy to historii z lat 90., skoro pojawiły się nowe okoliczności, o których piszą panowie Cenckiewicz i Gontarczyk w swojej książce. : Po pierwsze nie pojawiły się nowe okoliczności, po drugie prokuratura prowadziła postępowanie od roku 96., z zawiadomienia ówczesnego szefa Urzędu Ochrony Państwa i w roku 99. umorzyła. Także tutaj nie ma żadnych podstaw, bo nie ma nowych okoliczności, nie ma nowych dokumentów, nie ma niczego nowego. : No właśnie o to chodzi, że nie ma tych dokumentów i prokuratura mogłaby się zająć tym, gdzie są te dokumenty, bo jako żywo dokumenty były w mieszkaniu oficera SB, znalezione w 93 r. i prokuratura nic nie mogła zrobić w tej sprawie,
ponieważ materiały wytwarzane przez SB nie dotarły do prokuratury, gdzieś zniknęły. : No dobrze, tylko że książka panów Cenckiewicza i Gontarczyka nie podaje żadnych nowych okoliczności, ani kierunków działania prokuratury. : Właśnie, prokuratura nie mogła działać, bo nie wiedziała, gdzie są dokumenty, więc chodziłoby o to żeby sprawdzić, gdzie są te dokumenty, które zniknęły. Przypomnę, że to były dokumenty dotyczące życia prywatnego. : Ale prokuratura umorzyła dlatego, że nie miała już możliwości sprawdzenia. : Bogdana Lisa, między innymi. : Nie miała już możliwości sprawdzenia. Ja myślę, że Michał Kamiński po prostu wczoraj powiedział to publicystycznie. Wiadomo, jaki jest stosunek jego szefa, czyli prezydenta Kaczyńskiego do pana prezydenta Lecha Wałęsy. Nie wydaje mi się żeby on to powiedział, nie wydaje mi się żeby miał jakąkolwiek nową wiedzę, poza tym, co jest w tej książce napisane, zresztą sam wczoraj mówił, że książki nie czytał. Także naprawdę słowa Michała Kamińskiego nie wystarczą żeby wznowić
to postępowanie. Postępowanie musi karne być racjonalne. : Według pana nieważne jest kto niszczył, kto darł i gdzie zniknęły dokumenty. : Nie, oczywiście, że jest ważne, oczywiście, że jest ważne, tylko dla mnie jest to ważne, natomiast dla mnie są pewne procedury. Ja jestem przeciwko temu żeby Michał Kamiński powiedział jedno słowo, czy zdanie, a prokuratura już leciała i wszczynała postępowanie. Jedyne co może zrobić prokuratura to, o tym się nie informuje, wszcząć tak zwane postępowanie sprawdzające, czyli wezwać pana Michała Kamińskiego i spytać się jego czy on ma jakieś nowe okoliczności w tej sprawie. Jak nie ma żadnych, no to powiedzieć, panie Michale Kamiński pan nie ma żadnych, w związku z tym, niech pan publicystycznie również w ten sposób się nie wypowiada. : Elżbieta Janicka, prokurator, nie wiem czy pan czytał dzisiaj w „Newsweeku”, Elżbieta Janicka prokurator okręgowa, za czasów Zbigniewa Ziobry wydała zgodę na ujawnienie, na konferencji prasowej słynnych zdjęć z hotelu „Marriott”, gdzie
widzieliśmy w filmie, jak to prokurator Janusz Kaczmarek zmierza do pokoju Ryszarda Krauze, był podpis jej i okazuje się, że ten podpis znalazł się dwa miesiące później dopiero. : To jest przestępstwo, to jest przestępstwo. Musi być wszczęte postępowanie, które sprawdzi tą okoliczność i jeżeli się potwierdzi, że tak to było, no to musi być wniesiony akt oskarżenia. : Czyli nie miała prawa dwa miesiące później? : No nikt nie ma prawa antydatować, to po pierwsze, a szczególnie w dokumencie urzędowym, a jeszcze bardziej w postanowieniu prokuratorskim. To jest postanowienie na ujawnienie materiałów śledztwa, niezwykle ważne w toku postępowania. : Powiedziała „Newsweekowi” tak: „Sporządziłam tę adnotację 30 października, dzień po tym, jak się podałam do dymisji, mylna data to wynik wyłącznie omyłki pisarskiej, emocji, jakie towarzyszyły tej sytuacji”. : No to również tutaj prokuratura będzie musiała sprawdzić czy to co ona mówi, pani prokurator Janicka to była tylko mylna data, czy wynik emocji, czy też to było
dwa miesiące później. : I dodała, że tylko ustna zgoda wystarczyła. : No to tutaj się sama zapętla, dlatego, że ustna zgoda nie wystarczy. Ja chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że w prokuraturze takie ustne zgody, później są, znaczy nie powinny mieć miejsca, bo później ci podwładni, którzy mają ustne zgody, czy nawet w tym przypadku, którzy mają ustne zgody na jakieś inne okoliczności to wykorzystują, a ci, którzy dali te ustne zgody mogą powiedzieć, że ich nie było. W związku z tym prokuratura jest takim organem, jak wszystkie inne organy państwa, że postanowienia muszą być na piśmie. : Co według pana powinni zrobić oficerowie, którzy znaleźli się w raporcie Antoniego Macierewicza, ci, którzy studiowali w Moskwie, byli szkoleni przez GRU, mają szanse na to żeby dostać odszkodowanie? : Trybunał to powiedział wyraźnie w piątek, Trybunał Konstytucyjny powiedział wyraźnie, że oni mogą w tej chwili dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej. Powiem więcej, również zadośćuczynienia i ta sprawa dla nich teraz będzie
bardzo prosta, dlatego że oni już nie muszą udowadniać okoliczności podstawy roszczenia, bo tą podstawą roszczenia będzie wyrok Trybunału Konstytucyjnego i uzasadnienie tego wyroku i tylko w sądzie będą musieli udowodnić wysokość tego roszczenia. : No tak, ale niektórzy może słusznie zostali wpisani do raportu, to co wtedy, czyli każdy, każdy, każdy, kto został wpisany będzie miał prawo. : Właśnie, cały problem polega na tym, dokładnie, że przez wadę tej ustawy, przez wadę tej ustawy grudniowej, przypomnę, że była ustawa czerwcowa w 96 r., a później zmieniona ustawą grudniową i przez wadę tej ustawy grudniowej, przez to, że tam nie zagwarantowano prawo do wypowiedzenia się, domniemania niewinności, prawo do stwierdzenia okoliczności penalnych, czyli karnych przez sąd, to na mocy tego wyroku każdy będzie miał prawo dochodzić. I państwo dzisiaj, dzisiaj państwo i wszyscy urzędnicy państwowy, również ustawodawca musi zrozumieć, że doszło właśnie do takiej sytuacji przez błędną ustawę, przez zacietrzewienie tych
projektodawców i przez to, że Sejm taką ustawę uchwalił. : Prawie tysiąc osób będzie mogło. : Dziewięćset kilkadziesiąt, tak, tak, ja już nie pamiętam dokładniej liczby. : Dziewięćset dwadzieścia pięć bodajże. : Ale proszę zwrócić uwagę, że do tej pory wszczęto postępowanie karne w stosunku tylko do jednej osoby. : I kto za to zapłaci, podatnicy? : My, my wszyscy, przez te działania pana ministra Macierewicza, przez te działania rządu najpierw Marcinkiewicza, później Kaczyńskiego zapłacimy my wszyscy z naszych podatków. I to jest właśnie pytanie, bo ja tu muszę powiedzieć, że pan Antoni Macierewicz był niezwykle umiejętny, nie chcę użyć innego słowa. Jak czytam tą ustawę, tą grudniową o publikacji raportu, to tam jest taka sytuacja, że na treść tego raportu ma wpływ Komisja Weryfikacyjna. Na ostateczną treść przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej, czyli kto był, kiedy on był tworzony – Antoni Macierewicz, a odpowiedzialność spoczywa na prezydencie, bo on nie miał wyboru musiał publikować, wtedy kiedy jeszcze
nie było orzeczenia Trybunału. : Ale mógł trochę nazwisk skreślić? : Nie, właśnie nie. : Ale skreślił, no przecież skreślił. : I to właśnie cały problem polega na tym, że ustawa nie dawała mu takiej możliwości. : Wie pan, że niektóre nazwiska wypadły? : No jeżeli wypadły to znowu jest delikt, delikt ustawowy. Ja nie wiem tego, bo to jest tylko spekulacja medialna, ale jeżeli prezydent wykreślił jakieś nazwiska czy dopisał to jest delikt ustawowy. : No, dopisać to nie wiemy. : Ja jeszcze raz powtarzam, ja jak pani wie reprezentowałem klub lewicy w tym postępowaniu i tą ustawę znam doskonale, nie mógł niczego zrobić, bo tam jest słowo „publikuje” to, co otrzymał od szefa Komisji Weryfikacyjnej. : Dziękuję, gościem Radia ZET był Ryszard Kalisz – SLD.