ŚwiatKadyrow: jestem jedynym realnym kandydatem

Kadyrow: jestem jedynym realnym kandydatem


Szef promoskiewskiej administracji Czeczenii Achmad Kadyrow jest przekonany o swym zwycięstwie w zaplanowanych na 5 października wyborach prezydenta tej kaukaskiej republiki - wynika z jego wypowiedzi.

Kadyrow: jestem jedynym realnym kandydatem
Źródło zdjęć: © AFP

04.09.2003 | aktual.: 04.09.2003 15:17

Zapytany w przededniu rozpoczęcia kampanii wyborczej o swoich ewentualnych konkurentów, wśród których za najsilniejszych uważa się biznesmena z Moskwy Malika Sajdułłajewa i czeczeńskiego deputowanego do Dumy Państwowej Asłanbeka Asłachanowa, Kadyrow powiedział: "Na to pytanie odpowiadałem jeszcze cztery miesiące przed wyborami. Kiedy pytali mnie, kto tam (w Czeczenii) jest realnym kandydatem, to mówiłem, że Kadyrow. Dziś także nie widzę nikogo innego".

We wtorek z udziału w wyborach wycofał się inny poważny kandydat, biznesmen Husejn Dżabraiłow, który zapowiedział później, że nie udzieli poparcia żadnemu innemu kandydatowi. Wcześniej, przed Dżabraiłowem, ze startu zrezygnował były przewodniczący rosyjskiej Rady Najwyższej Rusłan Chasbułatow.

Przeciwnicy Kadyrowa oskarżają go o manipulacje wyborcze i niedopuszczanie rywali do środków masowego przekazu. "Gdy porozsyłałem kasety ze swoim wystąpieniem do wyborców, to w jednym miejscu okazało się, że jakość nagrania jest za słaba, a w drugim dowiedziałem się, że mają tego nie puszczać" - skarżył się w czasie środowej konferencji prasowej Asłanbek Asłachanow.

52-letni Achmad Kadyrow, były mufti, który w czasie pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-96) ogłosił świętą wojnę przeciwko Rosjanom, a podczas drugiej (od jesieni 1999) przeszedł na ich stronę, otrzymując w zamian funkcję szefa administracji, uchodzi za kandydata popieranego przez Kreml.

Co prawda prezydent Władimir Putin kilkakrotnie odcinał się od ingerencji w październikowe wybory, jednak Kadyrowa poparła prokremlowska partia Jedna Rosja i coraz bardziej zbliżający się do Kremla liberalny Sojusz Sił Prawicy.

Wielu obserwatorów dostrzegło "rękę Kremla" w niespodziewanym wycofaniu się Husejna Dżabraiłowa, który jeszcze w przededniu swojej decyzji nie zdradzał żadnych oznak, jakoby miał zamiar zrezygnować ze startu w wyborach.

Rezygnacja Dżabraiłowa dodatkowo wzmocniła Kadyrowa.

W Czeczenii zdymisjonowano popierającego biznesmena popularnego ministra prasy Bisłana Gantamirowa, a jego resort został połączony z ministerstwem ds. narodowości, na którego czele stoi Taus Dżabraiłow (zbieżność nazwisk z byłym kandydatem Dżabraiłowem jest przypadkowa), kierujący kampanią wyborczą Kadyrowa.

Według większości obserwatorów, realne poparcie dla Kadyrowa jest wśród Czeczenów niewielkie, ogranicza się do członków służb państwowych i osób bezpośrednio zależnych od władz.

Jeden z sondaży dawał mu zaledwie 12 proc. głosów, przy aż 60-procentowym elektoracie negatywnym. Odpowiedzią na publikację tej ankiety był sondaż przeprowadzony przez ludzi Kadyrowa, który wykazał ponad 50-procentowe poparcie dla szefa administracji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)