PolitykaKaczyński znów złamie słowo i zostanie premierem? Eksperci: Szydło musi być ostrożna

Kaczyński znów złamie słowo i zostanie premierem? Eksperci: Szydło musi być ostrożna

Kaczyński znów złamie słowo i zostanie premierem? Eksperci: Szydło musi być ostrożna
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Magda Mieśnik
26.10.2015 14:21, aktualizacja: 26.10.2015 17:04

Jarosław Kaczyński jeszcze w kampanii wyborczej zapowiedział, że po wygranych wyborach nie zostanie premierem. Jednak w 2005 r. mówił, że gdy jego brat będzie prezydentem, on nie stanie na czele rządu. A jednak pokierował Radą Ministrów. Czy historia się powtórzy? Póki co politycy PiS zapewniają, że kandydatką na premiera jest Beata Szydło. - Najwygodniejsze dla Jarosława Kaczyńskiego będzie kierowanie wszystkim z tylnego siedzenia, a Beata Szydło nie może popełnić błędu Kazimierza Marcinkiewicza - mówi WP dr Grzegorz Balawajder, politolog.

Przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. Jarosław Kaczyński złożył deklarację, że jeśli jego brat Lech zostanie prezydentem, to on nie obejmie funkcji szefa rządu. - Premierem zostanie inny polityk Prawa i Sprawiedliwości - zapowiedział wówczas prezes PiS w debacie przedwyborczej.

Tym razem w kampanii wyborczej także powtarzał, że już nie będzie premierem. PiS utrzymuje, że kandydatką na szefową rządu jest Beata Szydło. Czy Kaczyńskiemu opłacałoby się dla własnych ambicji politycznych po raz kolejny złamać obietnicę sprzed wyborów?

- Nie spodziewam się, że obejmie stanowisko premiera, czy jakąś inną z eksponowanych funkcji, jak marszałka Sejmu. To dla niego nieopłacalne. Najwygodniejsze dla prezesa PiS będzie kierowanie wszystkim z tylnego siedzenia. On swoje już osiągnął, teraz będzie rozdawał karty, wpływając przede wszystkim na bezpieczeństwo wewnętrzne i sprawy zagraniczne - mówi dr Grzegorz Balawajder.

Gdy w 2005 r. PiS wygrało wybory parlamentarne, premierem został Kazimierz Marcinkiewicz. Jednak Jarosław Kaczyński dość szybko zdecydował o jego dymisji i sam stanął na czele rządu. Eksperci zwracają uwagę, że jeśli Beata Szydło zostanie premierem, to też nie ma zagwarantowanej czteroletniej kadencji.

- Jeśli poszłaby w ślady Kazimierza Marcinkiewicza i zaczęła grać na siebie, to jej dni są policzone. Jarosław Kaczyński bez wahania zdecydowałby o jej dymisji, gdyby zaczęła budować własne skrzydło w PiS. Jeśli jednak będzie ostrożna i lojalna, może stać na czele rządu całą kadencję - uważa dr Balawajder.

Specjalista ds. marketingu politycznego dodaje, że Jarosław Kaczyński uczy się na błędach. - Zdał sobie sprawę z tego, jak źle rządzi się wbrew społeczeństwu, a z badań wynika, że nawet wyborcy PiS wolą Szydło na stanowisku premiera. Dlatego nie może złamać obietnicy z kampanii i nie zostanie szefem rządu. Będzie pociągał za sznurki w cieniu gabinetu - mówi prof. Norbert Maliszewski.

Jego zdaniem, nie należy spodziewać się ostrej retoryki ze strony PiS. - Partia będzie raczej wykorzystywać słabości przeciwnika i - wzorem prezydenta Dudy - troszczyć się o społeczne zaufanie, które potrzebne jest do wprowadzenia zmian. Marsz Jarosława Kaczyńskiego przewidziany jest nie na najbliższą kadencję, ale na wiele lat. Prezes wzoruje się na premierze Węgier Viktorze Orbanie - mówi prof. Maliszewski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (629)
Zobacz także