Kaczyński wiedział o agenturalnej przeszłości Wałęsy, ale i tak poparł go na prezydenta
IPN publikuje dziś ekspertyzę potwierdzającą współpracę Lecha Wałęsy z SB. Jarosław Kaczyński przyznał ostatnio, że wiedział o tym jeszcze w latach 80. Nie przeszkadzało mu to jednak żarliwie popierać Wałęsy na prezydenta. - Poparcie dla Wałęsy musi przyjść ze wszystkich stron - mówił wówczas jako lider Porozumienia Centrum.
31.01.2017 | aktual.: 03.02.2017 12:25
Prezes PiS początkowo nie chciał komentować współpracy Wałęsy ze służbą PRL, ale zaznaczył, że nie jest to dla niego nowa wiadomość. - W taki nawet bardzo konkretny sposób, bo różne informacje na ten temat krążyły w opozycji już nawet przed 1980 rokiem. Przynajmniej od 26 lat - powiedział Jarosław Kaczyński w Radiu Kielce.
W tym kontekście może zaskakiwać poparcie ówczesnego lidera Porozumienia Centrum dla Lecha Wałęsy, gdy ten startował w wyborach prezydenckich w 1990 r. - Jesteśmy przekonani, że dziś sprawą najważniejszą dla tych wszystkich ludzi o dość różnych poglądach, którzy w jednej sprawie się zgadzają, że musimy polską reformę doprowadzić do końca, że dla tych ludzi musi być jeden cel najważniejszy, mianowicie wybór Lecha Wałęsy na prezydenta - mówił na konferencji prasowej przed wyborami prezydenckimi Kaczyński, ówczesny szef Porozumienia Centrum.
- Ten wybór musi być dokonany nawet wbrew tym różnicom, które istnieją i których zatrzeć się nie da. Poparcie dla Wałęsy musi przyjść ze wszystkich stron, gdyż w przeciwnym razie proces polskich reform, proces tworzenia polskiej demokracji może być bardzo poważnie zagrożony - podkreślił Kaczyński.
Dlaczego, wiedząc, że Lech Wałęsa był agentem służby PRL, Kaczyński nawoływał do wybrania go na najwyższy urząd w państwie. Prezes PiS próbował to tłumaczyć w ubiegłym roku w rozmowie z Piotrem Semką. - Miałem przesłanki, by sądzić, że współpraca z SB to fatalny incydent z przeszłości. Może nie bez wpływu na postawę Wałęsy, ale bez wpływu, który byłby decydujący. Mogłem mieć nadzieję, że wybór przewodniczącego na prezydenta daje szanse na zdynamizowanie zmian - przyznał prezes PiS.