Kaczyński przerywa milczenie: mamy 7 punktów przewagi nad PO
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w rozmowie z Polską Agencją Prasową nie przewiduje, że dojdzie do wcześniejszych wyborów, choć nie wyklucza innej konfiguracji rządowej. Jak mówił, z sondaży zleconych przez jego partię wynika, że przewaga nad PO jest siedmiopunktowa.
19.05.2013 | aktual.: 19.05.2013 12:24
Zauważalne - jego zdaniem - napięcia w Platformie mogą skutkować odejściem niektórych posłów z tej partii. - Mamy do czynienia z początkiem takiego procesu "osypywania się" PO. Większość tej koalicji jest niewielka, więc nawet przy niewielkim osypywaniu trzeba szukać nowych koalicjantów, a to może spowodować kolejne napięcia - powiedział prezes PiS. Jednocześnie zaznaczył, że "SLD, choćby przy sprawie Grzegorza Przemyka, pokazał swoją twarz partii postkomunistycznej, związanej z dyktaturą i to jeszcze zewnętrzną".
"Siedem punktów przewagi nad PO"
Pytany o ocenę sytuacji politycznej, szczególnie w kontekście ostatnich sondaży, które wskazują na przewagę - choć niewielką - PiS nad PO, Kaczyński powiedział, że w badaniach przeprowadzanych na zlecenie PiS jego partia ma jeszcze większą przewagę, sięgającą 7 punktów procentowych.
Według badania TNS dla piątkowego programu "Forum" TVP Info, PiS może liczyć na 34 proc. poparcia, PO na 32 proc. Opublikowane tego samego dnia badanie CBOS dało PiS 26 proc. wobec 23 proc. wskazań na partię Donalda Tuska.
- Słyszałem nawet o sondażach, w których ta przewaga jest jeszcze dużo większa; nie wiem czy to prawda, lecz tłumaczyłoby to zdenerwowanie rządzących - powiedział.
"Wszędzie jest fatalnie"
Pytany, od czego powinien zacząć jego rząd po ewentualnym przejęciu władzy, do którego szykuje się PiS, były premier odpowiedział: - Trzeba zacząć sprzątać od finansów publicznych, bez uporządkowania tej sfery będzie trudno będzie skutecznie walczyć z bezrobociem, naprawić służbę zdrowia. Już w tej chwili jest bardzo źle.
Jak mówił, we wszystkich resortach trzeba bardzo dużo zmienić, bo wszędzie polityka "jest fatalna, począwszy od polityki przemysłowej wobec górnictwa, a skończywszy na oświacie i kulturze".
Jarosław Kaczyński przekonywał, że jego partia ma już w szufladach gotowe projekty ustaw, w tym dotyczące finansów publicznych.
"System zaczyna się chwiać"
Prezes PiS zauważył zmianę nastrojów politycznych i społecznych, ale - jak zaznaczył - nie jest ona zasadnicza. - Gdybym powiedział, że historia ruszyła z miejsca, to bym przesadził, bo to nie są wydarzenia jeszcze miary historycznej - podkreślił.
- Pewien bardzo stabilny system partyjno-rządowy zaczyna się chwiać, widać objawy różnego rodzaju kłopotów, osłabienia, nerwów. Te kolejne oświadczenia, że wszystkiemu winne media, które dotąd popierały tę władzę - to jest wyraz znacznego już rozchwiania. Wyraźnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy jest zakłócenie odbioru rzeczywistości przez rządzących, co też jest objawem bardzo poważnego kryzysu - zaznaczył.
Przypomniał też, że w PO są napięcia związane z podziałami ideowymi czy odniesieniem się do elementarnych wartości. - To też pewnie będzie mieć następstwa - prognozuje. - Są zapowiedzi wychodzenia z PO ludzi o poglądach podobnych do tych eksministra Gowina, ale też słyszę o planach odchodzenia kolejnych osób, które wcale takich poglądów nie mają - powiedział. Jak mówił, na pewno są w PO tacy posłowie, którzy nie chcą być w tej partii z powodu "sytuacji lokalnej".
Teraz możliwe są różne scenariusze, które zdestabilizują sytuację, choć nie ma jeszcze pewności, że tak będzie - powiedział Kaczyński. Dopytywany, czy jedną z tych możliwości mogą być przedterminowe wybory, odpowiedział, że trudno do nich doprowadzić bez zgody PiS, szczególnie jeśli nie zgadza się też PSL.
- Można, choć to kwestia dużej wyobraźni, wymyślić inną konfigurację rządową, ale wcale nie twierdzę, że jakąś dobrą. Może być gorsza niż ta, która jest - mówił.
"Nie wiem, skąd on wnosi, że mnie schowano"
Kaczyński zapewnił, że PiS prowadzi cały czas ofensywę polityczną. Nie ukrywał, że przy wzroście notowań partii i jej aktywności spodziewa się "ataku" ze strony rządzących.
- Ta władza nie potrafi działać w sferze politycznej sensu stricto. Działa albo przy pomocy propagandy, która sprowadza się do pewnego rodzaju socjotechniki, co trochę zaczyna zawodzić, albo przy pomocy oskarżeń. Oni już dawno wpadli na pomysł, że nie trzeba dobrze rządzić, wystarczy niszczyć wizerunek przeciwnika. Pewnie będą próbowali do tego wrócić. Jak? Nie wiem, bo żadną uczciwą metodą naszego wizerunku nie da się zniszczyć, ale można stosować także metody nieuczciwe, coś już na ten temat słyszymy - powiedział.
Proszony o skomentowanie opinii ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który w sobotę w jednej z rozgłośni radiowych mówił, że PiS ma lepsze notowania, bo "schował medialnie swego prezesa", Kaczyński zaznaczył, że jeździ dużo po Polsce i tylko w ostatnich dwóch miesiącach spotkał się z mieszkańcami ok. 30 miejscowości, a spotkania te były relacjonowane w mediach. - Nie wiem skąd on wnosi, że mnie schowano - powiedział.
- To próba obrony przed ośmieszeniem się tych, którzy jeszcze niedawno twierdzili, że PiS to partia anihilacji i wieszczyli jej koniec. Stąd takie reakcje; będą mówić, że mnie nie ma, choć stoję na pierwszym planie cały czas - zaznaczył.