Kaczyński i Juszczenko oddadzą hołd pomordowanym Ukraińcom
Do Pawłokomy na sobotnie uroczystości
upamiętniające wydarzenia z 1945 r. przyjechało, często z
odległych miejsc, wielu świadków tamtej tragedii. Jak sami mówią,
złożenie hołdu ofiarom będzie rozpoczęciem nowego rozdziału w
historii Polski i Ukrainy.
13.05.2006 | aktual.: 13.05.2006 10:51
W Pawłokomie, na cmentarzu greckokatolickim prezydenci Polski i Ukrainy Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko oddadzą hołd spoczywającym na tej nekropolii 366 ukraińskim cywilom, zabitym w 1945 r. przez Polaków. Do dziś nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, kim były osoby, które dopuściły się tego czynu. Wiadomo, że był to odwet za uprowadzenie przez UPA i zamordowanie dziewięciu Polaków.
Jednym z uczestników uroczystości w Pawłokomie będzie mieszkaniec tej miejscowości Dionizy Radoń, pochodzący z polsko-ukraińskiej rodziny, świadek tragicznych wydarzeń w 1945 roku.
Doczekałem chwili, kiedy prezydenci obu krajów oddadzą hołd spoczywającym tu ofiarom tragedii. Wierzyłem, że kiedyś tak się stanie i właśnie tu, w Pawłokomie, rozpocznie się jeden z najważniejszych rozdziałów najnowszej historii obu krajów - powiedział Radoń. Powiedziałem sobie kiedyś, że jeśli dojdzie do pojednania, to będę mógł już spokojnie umrzeć, ale zmieniłem zdanie - dopiero teraz chce mi się żyć - dodał.
Według Radonia, jeszcze do niedawna wielu jego sąsiadów z niechęcią patrzyło na budowany na greckokatolickim cmentarzu pomnik ku czci zabitych Ukraińców. Bardzo wielu zmieniło zdanie i to jest właśnie najważniejsze ogniwo w łańcuchu pojednania - podkreślił Radoń, który od samego początku opiekował się mogiłami zabitych Ukraińców.
Wśród przybywających na sobotnie uroczystości w Pawłokomie dziennikarz spotkał 90-letnią Katarzynę Barbarzak, Polkę narodowości ukraińskiej, która mieszkała w tej wsi w czasie tragicznych wydarzeń w 1945 roku. 3 marca 1945 roku w Pawłokomie zginęła cała moja rodzina. Wszyscy najbliżsi zostali zamordowani. Przyjechałam tu, by być razem z nimi. Marzę, żeby wykryto sprawców tej zbrodni i żeby taka tragedia nigdy i nigdzie się nie powtórzyła - powiedziała Barbarzak.
Stefania Fedak z Toronto w 1945 roku mieszkała w Pawłokomie - miała wtedy 11 lat, zginęli jej ojciec i dwaj bracia. Wybaczę oprawcom, jeśli zostanie w pełni ujawniona prawda o tragedii, na ukaranie sprawców już nie liczę, bo przecież większość z nich nie żyje- powiedziała Fedak.