"Kaczyński gra na Smoleńsk, a teraz na incydent w Łodzi"
Politycy PO, PSL i SLD przychylnie zareagowali na propozycje prezydenta Bronisława Komorowskiego ws. ograniczenia agresji w polityce. Część z nich nie wierzy jednak w ich skuteczność. Andrzej Dera (PiS) uważa, że PO powinna najpierw potępić agresywne wypowiedzi własnych polityków. Z kolei Andrzej Niesiołowski (PO) twierdzi, że podgrzewanie temperatury sporu politycznego to "świadoma strategia Jarosława Kaczyńskiego, który gra na Smoleńsk, a teraz na incydent w Łodzi".
20.10.2010 | aktual.: 20.10.2010 17:44
Bronisław Komorowski zapowiedział, że w związku z wydarzeniami w biurze PiS w Łodzi, w trybie pilnym zaprosi na spotkanie szefów partii i klubów parlamentarnych, by rozmawiać o obniżeniu poziomu agresji w polityce. Prezydent chce też spotkać się z przedstawicielami mediów. Komorowski proponuje również powołanie rzeczników kultury politycznej w klubach.
W opinii Andrzeja Dery (PiS) niewątpliwie potrzebne jest obniżenie ciśnienia politycznego, które zostało w ostatnim czasie wytworzone. Jednak jego zdaniem propozycje prezydenta nie zmierzają ku realizacji tego zadania. Jak powiedział, agresja w polityce, "to nie jest kwestia jednego spotkania czy powołania rzeczników kultury politycznej w klubach".
Dera podkreślił, że przyczyną tej agresji jest "przyzwolenie na tego typu język ze strony PO". Przywołał w tym kontekście wtorkową wypowiedź wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego, który, komentując oświadczenie prezesa PiS po tragicznych wydarzenia w łódzkim biurze tej partii, powiedział: "Dla mnie Jarosław Kaczyński to już nie jest problem polityczny, to jest problem psychiatryczny".
Jak zauważył Dera, ta wypowiedź Niesiołowskiego nie spotkała się z żadną reakcją władz PO. Dodał, że również agresywne wypowiedzi Janusza Palikota czy Andrzeja Czumy pod adresem PiS nie spotykały się w przeszłości z należytą reakcją PO.
- Nie oczekujemy spotkań, rzeczników, jakiejś fasady, tylko konkretnych działań i konkretnych ustosunkowań się do agresji ze strony tych, którzy tę agresję wytworzyli - podkreślił. Według Dery, jeżeli takie konkretne działania ze strony PO się nie pojawią, nie ma sensu, by prezes PiS pojawił się na spotkaniu u prezydenta. - Po co? Czy tylko po ty, by uwiarygodniać pozorne działania PO - dodał.
Niesiołowski (PO) powiedział, że prezydent wprawdzie "chce dobrze", proponując spotkanie z szefami partii, ale on osobiście nie pokłada wielkich nadziei w tej inicjatywie. - Próbować zawsze można; taka jest rola prezydenta - działać na rzecz wyciszenia sporu politycznego i złagodzenia języka - zaznaczył.
W jego ocenie podgrzewanie temperatury sporu politycznego to "świadoma strategia Jarosława Kaczyńskiego". - To nie jest efekt przypadkowych okoliczności, temperamentu, emocji; to jest świadoma kalkulacja Kaczyńskiego, który gra na Smoleńsk, a teraz na ten incydent w Łodzi - ocenił. - Z całą pewnością złagodzenie debaty, złagodzenie tej nieprzytomnej wojny, jest potrzebne, tylko to musi zrobić ten, kto tę wojnę rozpętał i ją prowadzi - uważa Niesiołowski.
Zdaniem przewodniczącego klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, propozycja prezydenta to krok w dobrym kierunku. Jak dodał, oczekuje podobnych inicjatyw od Kościoła katolickiego, a od mediów, że nie będą podsycać politycznej agresji. Pytany o pomysł prezydenta dotyczący powołania w klubach parlamentarnych rzecznika kultury politycznej stwierdził, że w PSL taki rzecznik jest niepotrzebny, gdyż "żaden z parlamentarzystów stronnictwa nie przekroczył kultury politycznej w żadnym swoim wystąpieniu".
Z kolei Eugeniusz Kłopotek (PSL) wątpi w skuteczność obu inicjatyw prezydenta. - Jestem człowiekiem małej wiary. Myśmy już wielokrotnie obiecywali, że poprawimy się, że jakość naszego życia politycznego będzie lepsza - powiedział. Zwrócił uwagę, że było tak m.in. po wizycie papieża Jana Pawła II w parlamencie, po śmierci papieża, a także po tragedii smoleńskiej. - Nie wierzę, że tym razem inicjatywa prezydenta coś pomoże - podkreślił.
Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska powiedziała, że przyjęła inicjatywę prezydenta z życzliwością, ponieważ ostatnio zbyt wiele było agresji w debacie publicznej. Jednocześnie zaznaczyła, że nie do końca wierzy w jej skuteczność. - Nie jestem wielką optymistką, ale może dojrzeliśmy do tego, by jakiejś zmiany dokonać - powiedziała. W ocenie Piekarskiej szef Sojuszu na pewno pojawi się na spotkaniu u prezydenta.
Odnosząc się do propozycji prezydenta, powołania rzeczników kultury politycznej w klubach, zwróciła uwagę, że w parlamencie od kilku kadencji funkcjonuje Komisja Etyki Poselskiej. Jak powiedziała, nie jest przeciwnikiem powołania rzeczników, ale w pierwszej kolejności - jej zdaniem - należałoby wzmocnić autorytet komisji etyki.