PolskaJuż wiemy dlaczego spadł samolot CASA

Już wiemy dlaczego spadł samolot CASA

Do katastrofy wojskowego samolotu CASA
doprowadził splot wielu okoliczności, m.in. niewłaściwa
organizacja lotów oraz szkolenia lotniczego, za małe doświadczenie
załogi i złe warunki atmosferyczne - uznała komisja, badająca
przyczyny tragedii.

Już wiemy dlaczego spadł samolot CASA
Źródło zdjęć: © PAP

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )
Katastrofa samolotu wojskowego CASA

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/pozegnanie-ofiar-katastrofy-samolotu-casa-6038701193041025g )[

]( http://wiadomosci.wp.pl/pozegnanie-ofiar-katastrofy-samolotu-casa-6038701193041025g )
Pożegnanie ofiar katastrofy samolotu CASA

Jak poinformował przewodniczący komisji, płk Zbigniew Drozdowski, bezpośrednią przyczyną katastrofy było "nieświadome doprowadzenie przez załogę do nadmiernego przechylenia samolotu (...), powodujące postępujący spadek siły nośnej, co doprowadziło w końcowej fazie lotu do gwałtownego zniżania, z utratą kierunku i zderzenia samolotu z ziemią".

Ustalono, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.

Według komisji, na katastrofę wpływ miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.

Eksperci ocenili, że katastrofie sprzyjały: brak wyszkolenia drugiego pilota w lotach w nocy i w trudnych warunkach atmosferycznych, brak doświadczenia dowódcy w lotach na tej wersji CASY, brak doświadczenia kontrolera w prowadzeniu samolotów innych niż Su-22, używanie przez załogę i kontrolera różnych jednostek miar. Wskazano też, że system nawigacyjny ILS, w jaki wyposażony był samolot, nie mógł być użyty, bo system ten nie działał na lotnisku w Mirosławcu.

Badanie przyczyn katastrofy samolotu CASA pokazało dużą skalę nonszalancji w polskich Siłach Powietrznych - ocenił szef MON Bogdan Klich. Zapowiedział, że po ustaleniu zakresu odpowiedzialności, najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu, podejmie odpowiednie decyzje personalne.

Minister ocenił również, że do katastrofy doprowadził "fatalny zbieg okoliczności" - od niezawinionych przez człowieka, jak pogarszające się warunki atmosferyczne, po błędy dowództwa 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie i służb kontroli lotów. Dodał, że odpowiedzialność spoczywa także na załodze, choćby dlatego, że nie znała tej wersji CASY i nie włączyła wszystkich dostępnych systemów nawigacyjnych. Była bezbronna, bo była bezradna - powiedział Klich.

Do wypadku samolotu CASA C-295 M z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie doszło 23 stycznia o godz. 19.07 w czasie podchodzenia do lądowania w 12. Bazie Lotniczej w Mirosławcu.

Eksperci analizowali wiele hipotez, m.in. oblodzenie samolotu i wlotów powietrza do silników, zablokowanie układu sterowania, zderzenie samolotu z ptakami, uszkodzenie elektronicznych przyrządów, niesprawność silników, błąd w technice pilotowania i doprowadzenie do "przeciągnięcia" samolotu, nierealizowanie procedur i zły stan psychofizyczny załogi.

Komisja dość szybko wykluczyła niesprawność systemów samolotu w trakcie lotu. Na tej podstawie wznowiono, zawieszone po tragedii, loty samolotów CASA. Ucinając wszelkie spekulacje, wykluczono także by załoga i pasażerowie byli pod wpływem alkoholu, czy środków odurzających. Dowiodły tego wyniki badań szczątków przeprowadzone w Akademii Medycznej w Szczecinie.

Ustalono, że podczas obu prób podchodzenia do lądowania samolot był zbyt wysoko w stosunku do planowanej ścieżki zniżania. Dodatkowo silny wiatr spychał maszynę na prawo od osi pasa.

Po pierwszej nieudanej próbie lądowania samolot (z wysokości ok. 200 metrów) wzbił się, by spróbować ponownego podejścia. Podczas drugiej CASA leciała jednak znów zbyt wysoko i mimo starań pilotów, nie udało się wejść nią na ścieżkę zniżania. Dwa kilometry przed początkiem pasa kontroler pytał załogę czy widzi światła - odpowiedź była negatywna. Chwilę później samolot ostro skręcił i rozbił się ok. 1300 metrów od początku drogi startowej.

Samolot wykonywał lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny- Mirosławiec-Świdwin-Kraków. Z ustaleń komisji wynika, że międzylądowania w Powidzu i Krzesinach odbyły się zgodnie z procedurami.

Załoga samolotu nie otrzymała informacji o pogarszającej się pogodzie. Nie podjęto więc decyzji o zakończeniu lotu w Krzesinach i, przykładowo, rozwiezieniu lotników autokarem.

Postępowanie ws. katastrofy prowadzi z urzędu prokuratura. Jak zapowiedział Klich, jeszcze w środę prokuratorzy w siedzibie Dowództwa Sił Powietrznych zapoznają się z wynikami prac komisji i wtedy podejmą "autonomiczne" decyzje o dalszych działaniach.

Komisja podkreślała, że nie orzeka ani o winie, ani o odpowiedzialności kogokolwiek. Podstawowym celem badania zdarzenia było ustalenie okoliczności, przebiegu i rzeczywistych przyczyn katastrofy.

Źródło artykułu:PAP
samolotraportkatastrofa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)