Jutro dzień ostatecznej rozprawy z dopalaczami?

W piątek posłowie głosować będą nad projektem ustawy uniemożliwiającej handel dopalaczami. W czwartek komisje wprowadziły do projektu poprawki. Ustawa wprowadzić ma definicję, która pozwoli zakazać wytwarzania i obrotu określoną substancją ze względu na jej działanie, a nie skład.

07.10.2010 | aktual.: 07.10.2010 21:08

- Izba najprawdopodobniej jutro uchwali projekt ustawy, która raz na zawsze rozprawi się z dopalaczami. Zdaję sobie sprawę, że czas będzie ją weryfikował i być może będziemy musieli zmieniać niektóre jej zapisy, ale najważniejsze, że ona już jest - mówiła minister zdrowia Ewa Kopacz podczas debaty nad projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Wcześniej pracowały nad nim specjalnie powołana podkomisja oraz komisje zdrowia, spraw wewnętrznych i administracji oraz sprawiedliwości i praw człowieka.

Beata Małecka-Libera z PO podczas sejmowej debaty zwróciła uwagę, że ustawa jest niezwykle istotna, gdyż po raz pierwszy definiuje i reguluje obrót substancjami, których skład jest zmienny, ale łączy je podobne działanie.

- Definicja, którą udało się wypracować, jest chyba na dzień dzisiejszy jedyną, choć niewystarczającą - powiedział Bolesław Piecha z PiS. Pochwalił rozwiązania dotyczące reklamy skojarzeniowej "preparatów kolekcjonerskich". Zarazem wytknął ustawie, że budzi zastrzeżenia pod względem praworządności, w tym zgodności z konstytucją. Do "pułapek i niebezpieczeństw" zaliczył "bardzo duże uprawnienia nadane sanepidowi w trybie nie do końca jasnym i na podstawie przepisów ustalanych przez samego inspektora w drodze administracyjnej i pod rygorem natychmiastowej wykonalności". - Dobrze, że zmierzyliśmy się z tym problemem. Zobaczymy, czy ta ustawa się obroni - dodał, zapowiadając, że mimo zastrzeżeń PiS poprze projekt.

Wątpliwości natury konstytucyjnej formułowała też Elżbieta Zakrzewska z SLD. - Nie powinniśmy w takim trybie pracować. Wystarczyło tylko wziąć z zamrażarki druk zgłoszony przez SLD i obradowalibyśmy w normalnym, spokojnym trybie, a kilkanaście osób, które zginęły przez zażycie dopalaczy, żyłoby - mówiła. Mimo tych zastrzeżeń, zapowiedziała poparcie projektu.

- Ta ustawa musi być tak restrykcyjna, dość zabawy w kotka i myszkę, tu chodzi o życie ludzkie - powiedział Aleksander Sopliński z PSL. Przypomniał, że poprzednie nowelizacje polegające na dopisywaniu kolejnych środków do listy substancji zabronionych nie powstrzymały handlu dopalaczami.

W projekcie znalazła się definicja środka zastępczego, w której mieszczą się dopalacze, sformułowana na podstawie objawów, jakie powoduje. Wprowadza przepis zakładający, że inspektorzy sanitarni w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt, np. dopalacz, stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, będą mogli wstrzymywać obrót, a nawet zamykać obiekty, w których jest on wytwarzany lub sprzedawany, o ile ten produkt nie jest objęty innymi regulacjami prawnymi i normami użytkowania. Ma to uniemożliwić sytuację, w której sanepid wycofywałby z obrotu np. alkohol lub wyroby tytoniowe, gdyż zasady sprzedaży tych produktów określone są w odrębnych aktach prawnych.

Za wytwarzanie i obrót dopalaczami grozić ma kara od 20 tys. do 1 mln zł. Jak poinformował sprawozdawca komisji Wojciech Wilk, posłowie odrzucili poprawkę PiS, aby kara za produkcję i obrót, "znaczną ilością" dopalaczy wynosiła od 50 tys. do 1 mln zł. Propozycja zakładała, że w pozostałych przypadkach kara zawierałaby się w przedziale 20 - 50 tys. zł. Odrzucono też inną poprawkę PiS, aby oprócz kary pieniężnej wprowadzić karę ograniczenia lub pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do 15 lat. Poprawki te zostały zgłoszone jako wnioski mniejszości.

Inna z przyjętych przez komisje poprawek doprecyzowuje przepis dający inspektorom sanitarnym uprawnienia do wstrzymania obrotu produktem zagrażającym życiu i zdrowiu. Zgodnie z przyjętą zmianą obrót będzie mógł być wstrzymywany "na czas usunięcia zagrożenia, nie dłuższy niż 18 miesięcy". W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu, czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię. Posłowie z komisji zdecydowali, że w takim przypadku zamknięcie będzie możliwe na czas nie dłuższy niż trzy miesiące, a nie 18 - jak było w pierwszej wersji projektu. Został zgłoszony wniosek mniejszości, który zakłada, by czas ten nie mógł być dłuższy niż 30 dni.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)