Jurgiel: zostałem pomówiony przez szefa białostockiej prokuratury
Podlaski poseł PiS Krzysztof Jurgiel uważa, że został pomówiony przez szefa białostockiej prokuratury apelacyjnej Sławomira
Luksa i w związku z tym zapowiada złożenie zawiadomienia do Prokuratury Krajowej.
Jurgielowi chodzi wypowiedź Luksa w TVN24, na temat opisywanych przez "Newsweek" nieprawidłowości przy budowie oczyszczalni na wysypisku śmieci w podbiałostockich Hryniewiczach.
Według Jurgiela, prokurator miał sugerować, że w czasie kampanii wyborczej wywierał on "naciski na prokuraturę". To jest pomówienie mnie jako funkcjonariusza publicznego - uważa parlamentarzysta.
Jak dodał, nigdy w tej sprawie nie rozmawiał z nikim z prokuratury, a jedynie w marcu ubiegłego roku skierował, proszony przez komisję rewizyjną Rady Miejskiej Białegostoku, pismo do Prokuratury Krajowej w sprawie przyspieszenia śledztwa dotyczącego nieprawidłowości przy budowie oczyszczalni.
Za pośrednictwem Prokuratury Krajowej otrzymaliśmy pismo interwencyjne pana posła Jurgiela dotyczące m.in. tej sprawy - oświadczył prokurator Luks, odnosząc się do zarzutu stawianego mu przez parlamentarzystę.
Śledztwo dotyczy inwestycji w Białymstoku sprzed kilku lat. Kosztowała kilka milionów złotych, ale oczyszczalnia dotąd nie działa. Po swojej kontroli NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury, obecnie sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie.
"Newsweek" pisze, że szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku podjął decyzję, by w tej sprawie nie stawiać zarzutów prominentnym politykom prawicy w czasie trwającej wówczas samorządowej kampanii wyborczej (m.in. ówczesnemu kandydatowi PiS na prezydenta Białegostoku). Potem miał zdecydować o przekazaniu sprawy poza białostocki okręg apelacyjny.
Prokuratura tłumaczy, że chodziło jej o to, by nie stawiano prokuratorom zarzutu stronniczości, gdyż w sprawę zamieszani są miejscowi politycy.(am)