Jurek: z Lepperem trzeba rozmawiać spokojnie
Z wicepremierem Lepperem należy rozmawiać spokojnie. Można mówić o współpracy, ale trzeba jasno zaznaczyć jej granice. Lepper uważa, że należą mu się stanowiska w TVP, ale to nie są sprawy dotyczące relacji między partiami politycznymi. Jeśli zarząd odwołałby prezesa Wildsteina, byłoby to wiązane z wypowiedziami wicepremiera, a to byłby kryzys polityczny.
21.06.2006 | aktual.: 21.06.2006 10:22
Dorota Gawryluk: Andrzej Lepper mówi tak, chcę mieć swoich ludzi w telewizji, a jak nie to zrywam koalicję, albo stanowiska albo koniec zabawy. Co pan na to?
Marek Jurek: To nie są dobre deklaracje, przez wiele lat, jeszcze pracując w KRRiT mówię, że media są naturalnym terenem gdzie się odzwierciedla pluralizm społeczeństwa. Między dziennikarzami mogą być spory ideowe, dziennikarze nawet w swoich pytaniach powinni reprezentować różne nastawienie. Telewizja nie ma być prostym system, który działa, kierowany przez rząd i parlament. Media publiczne istnieją najzupełniej osobno. I sytuacja kiedy na czele TVP stanął człowiek, któremu przypisywano radykalne poglądy, ale on jest przede wszystkim dziennikarzem.
Ale czy dziennikarz nie przegra z politykiem? Co powinien zrobić na takie dictum Bronisław Wildstein?
- Powinien spokojnie działać na rzecz niezależności TVP, której jako prezes jest gwarantem. Ewentualne odejście Bronisława Wildsteina byłoby wydarzeniem publicznym, i z całą pewnością takie odejście spowodowałoby kryzys w koalicji. Dlatego kwestionowanie niezależności publicznej, na zasadzie, że w poszczególnych redakcjach, na antenach, w ośrodkach, mają być parytety partyjne, czy ataki na prezesa który gwarantuje niezależność TVP to tak naprawdę igranie z ogniem. Rząd demokratyczny ma gwarantować funkcjonowanie demokratycznego państwa, a nie instrumentalizować demokratyczne państwo.
Andrzej Lepper igra z ogniem i mówi dosyć stanowczo, że należą mu się stanowiska, jedna piąta w TVP.
- Z całym szacunkiem dla pana premiera Leppera, dla jego uprawnionych racji, które reprezentuje na forum rządu, trzeba tłumaczyć wicepremierowi, że to nie są sprawy dotyczące stosunków międzypartyjnych. I koniec.
A jak nie wystarczy?
- W moim przekonaniu, sytuacja w której Bronisław Wildstein odszedłby z prezesury TVP, otworzyłaby kryzys polityczny.
Jeśli rada nadzorcza odwoła Wildsteina to będzie kryzys. Jak zachowa się PiS?
- Jeśli rada nadzorcza coś takiego by zrobiła, to w sposób oczywisty byłoby to wiązane z wypowiedziami wicepremiera, a to byłby kryzys polityczny.
I to byłby koniec koalicji?
- Snucie tego rodzaju prognoz, co byłoby gdyby coś się zdarzyło, to jest uruchamianie mechanizmów samo sprawdzających się przepowiedni. Ja myślę, że stwierdzenie, że zmierzanie do takiej sytuacji jest pchaniem nas wszystkich na krawędź współpracy, to wystarczy. Czy spodziewał się pan, że apetyt Leppera będzie rósł w miarę jedzenia?
- Mimo wszystko, z wicepremierem Lepperem należy rozmawiać spokojnie, o współpracy na forum rządu, a jednocześnie o granicach tej współpracy, która naprawdę nie może dotyczyć instytucji, które w żadnym wypadku nie mogą być terenem polityki partyjnej, takim jak samo działanie TVP, i tym bardziej, wywiad, bo i o tym słyszeliśmy. Tu potrzebne są jasne dokumenty i dyskusja musi się kończyć szybko.
A nie sądzi pan, że to PiS popełnił grzech pierworodny? Powstała KRRiT, gdzie zasiedli politycy, a mówiło się o odpartyjnieniu. Jest parytet, rada nadzorcza jest polityczna w TVP.
- Bez przesady, pan Dziomdziora, pan Kołodziejski, to nie są żadni politycy. Elżbieta Kruk tez jest osobą, która ma ogromne doświadczenie. KRRiT jest urzędem konstytucyjnym i nawet prawo stwierdza, że jest odpowiedzialna za działania państwa. Problem w tym, żeby tworzyło to system gwarantujący autonomię TVP.
Tworzy?
- Zobaczymy, w moim przekonaniu na nierozsądne propozycje należy udzielać rozsądnych odpowiedzi, jeśli powstaną sytuacje złe, to wtedy się należy martwić. Uważam że obecna KRRiT ma znacznie lepszy skład niż poprzednia. Znacznie bardziej gwarantujący pozytywne zmiany, taką zmiana jest prezesura Wildsteina. Nie ma powodów żeby prognozować złe wydarzenia.
Wiceprezesem TVP został Piotr Farfał, który oddał się do dyspozycji rady nadzorczej. Czy pana zdaniem powinien być wiceprezesem?
- Ja w ogóle oczekiwałbym nominacji do zarządu przez radę nadzorczą ludzi o czytelnych życiorysach, o czytelnym dorobku. Gdyby tak było, nie byłoby sprawy pana Farfała. To co ujawniła Wyborcza to są bardzo poważne sprawy, ale gdyby pan Farfał mógł powiedzieć, że przez kolejne 10 lat jego życie przekonująco dowodzi zmiany i że się kieruje innym nastawieniem, to sytuacja byłaby inna. W sytuacji, w której to jest jego główna legitymacja, to opinia publiczna ma prawo czuć się poruszona.
Nie wiemy czego dokonał pan Farfał że został wiceprezesem TVP. Pan wie?
- Otóż to. To jest cały problem. To jest bardzo niefortunne, kiedy ludzie o niejasnym dorobku życiowym, zawodowym, o niejasnych poglądach, obejmują ważne stanowiska publiczne. Wówczas skrajnym przykładem tego może być to co podała wczoraj Wyborcza. W TVP musza być reprezentowane różne postawy społeczne, ale w żadnym wypadku nie uważam, że to co robił pan Farfał jest reprezentatywne dla oczekiwań środowiska które głosowało na LPR. Jestem przekonany, że oni są tak samo poruszeni jak reszta społeczeństwa.
Rozmawiała Dorota Gawryluk