Jurek w liście do prezydenta: kalendarz nie powinien wpływać na rozwiązanie parlamentu
Marszałek Sejmu Marek Jurek w liście do
prezydenta Lecha Kaczyńskiego ocenił, że "względy ściśle
kalendarzowe, ocena tempa prac budżetowych Sejmu", nie powinny
wpływać na jego decyzje przy ewentualnym "rozważaniu konsekwencji
art. 225 konstytucji i przewidzianej tam możliwości skrócenia
kadencji Izby".
Marszałek zapewnił w liście, że prace nad przygotowaniem projektu budżetu "przebiegały w Sejmie bardzo energicznie". Zaznaczył, że na czas poświęcony pracom nad budżetem miał przede wszystkim wpływ późny termin wyborów oraz konieczność ukonstytuowania i zorganizowania nowej Izby.
"Pracowaliśmy w oparciu o założenia dyskontynuacji, ale przy przyjęciu założenia kontynuacji ustawy budżetowej czas ten uległby jeszcze dalszemu wydłużeniu w związku z niezbieraniem się Sejmu w okresie kampanii wyborczej" - napisał Marek Jurek.
Jak dodał, od przedłożenia przez rząd Kazimierza Marcinkiewicza pierwszej autopoprawki prace te (nad budżetem) były realizowane w bardzo szybkim tempie. "Tylko raz w ostatnich dziewięciu latach Komisja Finansów Publicznych, pracująca w tej kadencji pod przewodnictwem Wojciecha Jasińskiego, zrealizowała swoje zadania w równie krótkim czasie" - zaznaczył.
"Dlatego też uważam, że względy ściśle kalendarzowe, ocena tempa prac budżetowych Sejmu, nie powinny wpływać na decyzję Pana Prezydenta przy ewentualnym rozważaniu konsekwencji art. 225 konstytucji i przewidzianej tam możliwości skrócenia kadencji Izby" - napisał Marek Jurek do Lecha Kaczyńskiego.
Problem z interpretacją konstytucyjnych terminów prac nad budżetem wziął się z tego, że projekt ustawy budżetowej na 2006 rok został złożony w Sejmie dwukrotnie: 30 września 2005 roku przez rząd Marka Belki i ponownie 19 października, już podczas obecnej kadencji Sejmu. Zgodnie z interpretacją prawną, ku której "skłania się" prezydent, 4-miesięczny okres przewidziany w konstytucji na uchwalenie budżetu przez parlament upływałby już na przełomie stycznia i lutego. Potem, w ciągu 14 dni, prezydent miałby czas na decyzję, czy skrócić kadencję Sejmu.