Józef Oleksy: rozpatruję ćwiczebnie możliwość kandydowania

W jakichś okolicznościach, w których to dla wszystkich miałoby być przekonywujące i większość absolutna by uważała, ze trzeba się poświęcić, bo to nie są honory, to jest poświęcenie się ciężkiej pracy bez pewności wyniku, bo taka jest dziś sytuacja SLD i rządu SLD. Wtedy w polityce się rozważa nawet jakąś ofiarność – powiedział o ewentualnym kandydowaniu na szefa SLD Józef Oleksy, gość Salonu Politycznego Trójki.

03.03.2004 11:14

Jolanta Pieńkowska: Będzie pan kandydował na przewodniczącego SLD czy nie?

Józef Oleksy: To się dziś, jutro rozstrzygnie, słucham jak to się toczy, bo takie decyzje się podejmuje, w moim przypadku, nie wedle pragnienia zdobycia jakiejś funkcji, a wedle tego, czy można coś zrobić i w którą stronę. Dziś właściwie rozpatruję to ćwiczebnie, ćwicząc umysł.

Jolanta Pieńkowska: Ale nie wyklucza pan takiej możliwości?

Józef Oleksy: W jakichś okolicznościach, w których to dla wszystkich miałoby być przekonywujące i większość absolutna by uważała, ze trzeba się poświęcić, bo to nie są honory, to jest poświęcenie się ciężkiej pracy bez pewności wyniku, bo taka jest dziś sytuacja SLD i rządu SLD. Wtedy w polityce się rozważa ofiarność nawet jakąś, niech to nie zabrzmi patetycznie...

Jolanta Pieńkowska: Czyli Józef Oleksy do ofiary jest gotów.

Józef Oleksy: Nie chcę tego typu tytułów. Jeśli pani pyta, czy ja to w ogóle rozważam, to ja odpowiadam - jeśli, to tylko w okolicznościach jakiegoś planu ratunkowego, w którym wszyscy byliby wokół lidera jednoznacznie w jedną i tę samą stronę, a dziś nie ma takiej sytuacji.

Jolanta Pieńkowska: A czy dziś już wiadomo, kto będzie w sobotę kandydował, czy nie.

Józef Oleksy: Też nie wiadomo, dlatego że w sobotę statutowo będą trzy godziny na zgłaszanie się kandydatur, komisja wyborcza będzie rejestrować te kandydatury, będą się prezentować i to jest chyba naturalne. Dobrze, że medialnie są dyskutowane różne postacie, jest ich nawet podobno za mało - tak czytam i słyszę.

Jolanta Pieńkowska: Wycofał się Jerzy Szmajdziński, a czy wycofał się Krzysztof Janik?

Józef Oleksy: Właśnie nie wiem, najpierw mówił, że tak, potem się zawahał, ja to rozumiem, dlatego że doświadczeni liderzy, ci, których Mieczysław Rakowski na antenie tak bardzo odsądził od możliwości wpływu na uzdrowienie sytuacji - oni z niemałą troską patrzą na to, co jest i ja się obawiam tylko jednego - że teraz się zacznie taki spekulatywny proces próby wskazania winnych.

Jolanta Pieńkowska: Ale już winni są wskazywani, bo i młodzieżówka SLD i część działaczy SLD mówi, że nikt z obecnego kierownictwa nie powinien kandydować na nowego przewodniczącego, bo właśnie to kierownictwo ponosi winę za obecny kryzys Sojuszu.

Józef Oleksy: Ale jednocześnie mówi o Jolancie Banach, która od lat jest w zarządzie...

Jolanta Pieńkowska: Ale nie jest w ścisłym kierownictwie partii.

Józef Oleksy: Nie wiem, co to jest ścisłe kierownictwo.

Jolanta Pieńkowska: Przewodniczący, wiceprzewodniczący i sekretarz partii.

Józef Oleksy: To w tym gronie nie była, ale takie tezy są bardzo ryzykowne, dlatego że w ogóle jest podejście takie, że kiedy przez dłuższy czas nie umiano reagować na symptomy zła, słabości, pychy, złych decyzji, gdzie wąskie grupy rządzące, trzymające władzę, w imieniu całej partii to czyniły i ta reszta partii nie umiała na to reagować, spełniać swoją kontrolną rolę, ideową, programową i wtedy jest takie zagubienie - wedle czego oceniać. Jest naturalną skłonnością szukać jakiejś grupy, nazwisk...

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)