PolskaJolanta Szymanek-Deresz: kancelaria prezydenta straci na odejściu Ungiera

Jolanta Szymanek-Deresz: kancelaria prezydenta straci na odejściu Ungiera

Minister Ungier był znakomitym politycznym doradcą prezydenta. Gdy znajdą się osoby, które się dobrze rozumieją, to efekt musi być pozytywny. Muszę więc wyrazić żal z powodu odejścia ministra, bo kancelaria niewątpliwie straci na tym - powiedziała Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa kancelarii prezydenta w "Salonie Politycznym Trójki".

28.12.2004 | aktual.: 28.12.2004 12:46

Jolanta Pieńkowska: Marek Ungier był najbliższym współpracownikiem prezydenta. Mówi się, że to była szara eminencja pałacu, prawa ręka prezydenta. Czy wiadomo już, kto go zastąpi?

Jolanta Szymanek-Deresz: Zgodzę się z tym, że był znakomitym doradcą pana prezydenta, że był pierwszym doradcą politycznym. Zresztą nie tylko w kancelarii. Od dłuższego czasu. I właśnie ta współpraca się tak dobrze układała. To jest bardzo ważne. Wszedzie, w każdej instytucji. Jeżeli znajdą się osoby, które dobrze się rozumieją, które dobrze współpracują, to efekt może być tylko pozytywny. Więc tutaj nawet muszę wyrazić żal, że tak sie stało. Bo kancelaria niewątpliwie straci na tym, że nie bedzie porad ze strony pana ministra Ungiera. Jego analiz, jego spojrzenia.

Jolanta Pieńkowska: A wiadomo, kto przyjddzie na jego miejsce, czy jeszcze nie?

Jolanta Szymanek-Deresz: Ta sprawa nie była jeszcze rozważana.

Jolanta Pieńkowska: A może być tak, że nie będzie szefa gabinetu prezydenta, przez tej ostatni rok?

Jolanta Szymanek-Deresz: Oczywiście, że może być taka sytaucja. Bowiem to jest kwestia uregulowana w statucie. Statut nadaje prezydent i to jest decyzja prezydenta, czy chce mieć 4 ministrów, 3 ministrów, czy chce mieć szefa gabinetu, czy tylko ministrów odpowiedzialnych za poszczególne kwestie merytoryczne. Sprawy polityczne, sprawy społeczne, sprawy prawne, sprawy międzynarodowe. Czy jeszcze chce mieć ministra odpowiedzialnego za te sprawy polityczne w najszerszym wymiarze. To jest decyzja prezydenta.

Jolanta Pieńkowska: A czy pani odetchnęła z ulgą, że wreszcie to zamieszanie wokół Marka Ungiera i przez to samego prezydenta zakończyło się, czy żal pani odejścia Marka Ungierfa?

Jolanta Szymanek-Deresz: Nie,nie odetchnęłam z ulgą. Dlatego, że to nie jest taka sytuacja, że odejście pewnej osoby przecina wszystkie sprawy dla nas. Bo niesmak pewien pozostaje, podkreślam, z racji wyolbrzymiania pewnych kwestii, podawania nieprawdziwych informacji. Mamy również jakieś swoje indywidualne odczucia. I w sytuacji , kiedy osoba , z którą się bardzo dobrze współpracuje, którą się ceni, która ma znakomite kwalifikacje, która, mówię o tym z całą odpowiedzialnością po 5 latach współpracy z panem ministrem Ungierem, bardzo wiele wnosi w funkcjonowanie i kancelarii, i mam wrażenie - powtarzam tutaj słowa prezydenta - funkcjonowanie samej osoby prezydenta , to wtedy pozostaje jakiś , właśnie, brak, niesmak z tego powodu, że taka osoba powinna być za tą swoją współpracę honorowana, a okoliczności sprawiły, że musi odejść wcześniej.

Jolanta Pieńkowska: A ja myśle pani minister, że wszyscy poczuliśmy niesmak czytając wczoraj w Rzeczpospolitej notatkę policyjną z zachowania syna pana ministra Ungiera .

Jolanta Szymanek-Deresz: Tak. Zgadzam się z panią, oczywiście. I ten niesmak na pewno ma w sobie również pan minister Ungier. I to jest osobny problem. Jak dalece my dorośli, możemy wpływać na postępowanie naszych dorosłych dzieci. To jest odrębny problem i bardzo trudno się jest z nim zmierzyć. Dlatego mówię, że we mnie i w nas wszystkich, zgadzam się z panią, pozostaje taki odcien właśnie nieprzyjemny, że nasze dorosłe dzieci mogą nam sprawiać takie kłopoty.

Jolanta Pieńkowska: Dziękuję za rozmowę.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)