Milion zakażeń w 2 tygodnie. Ale lockdownu nie będzie. "Johnson to chodzący trup"
Wszystko wskazuje na to, że w Wielkie Brytanii nie zostaną wprowadzone żadne nowe obostrzenia przed świętami Bożego Narodzenia. O podjęcie dodatkowych kroków w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się nowej odmianie Omikron apelowali eksperci.
Wedle doniesień brytyjskiej prasy jest "prawie pewne", że żadnych nowych ograniczeń nie będzie. Ministrowie w gabinecie premiera mieli zażądać "niezbitych dowodów" na ich skuteczność, po czym Johnson miał ustąpić.
Premier musi się teraz mierzyć z powszechną krytyką zarówno ze strony członków swojej partii, ekspertów, jak i opozycji.
"Sytuacja monitorowana z godziny na godzinę"
Do spotkania w sprawie ewentualnego wprowadzenia nowych ograniczeń doszło w poniedziałek. Posiedzenie gabinetu zakończyło się jednak bez żadnych nowych decyzji. Johnson ostrzegł, że dalsze środki pozostają jednak na stole, dodał również, że dane na temat Omikronu monitorowane są "godzina po godzinie".
W poniedziałek brytyjskie służby poinformowały o 91 734 nowych przypadkach koronawirusa. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zaraziło się nim prawie milion osób. Sytuacja szczególnie trudna jest w Londynie, gdzie gwałtownie przybywa przypadków, a także związanych z nimi hospitalizacji.
Zobacz też: Sylwester bez restrykcji? Niedzielski jednoznacznie odpowiada
W brytyjskim rządzie nie ma jedności co do wprowadzania kolejnych obostrzeń. Część sceptycznie podchodzących do sprawy ministrów oczekiwało od premiera "niezbitych dowodów", że plan C, potrzebny do zwalczania nowej odmiany koronawirusa, jest faktycznie potrzebny.
Torysi, członkowie ugrupowania, z którego wywodzi się Johnson, również go krytykują. Jeden z posłów miał nawet powiedzieć, że jeśli premier, będzie próbować przeforsować lockdown bez przekonujących dowodów, jest "chodzącym trupem". Inny stwierdził, że chociaż raz udało się im "udaremnić wprowadzenie nowych ograniczeń".
"Mapa drogowa"
Premier miał bowiem planować powrót do "etapu drugiego" z wprowadzonej w kwietniu zeszłego roku "mapy drogowej". Wtedy ludzie mogli spotykać się wewnątrz tylko w gronie domowników, a na zewnątrz obowiązywała zasada do 6 osób lub dwóch domów.
Brakiem decyzji i spekulacjami co do nich najbardziej przejęci byli prowadzący działalność hotelarską i gastronomiczną. Nowe obostrzenia uderzyłyby w nich najbardziej, a czas świąt to dla nich okres zwiększonych zysków.