Johnson oskarżony o słowa: "niech ciała piętrzą się w tysiącach". Tłumaczenia premiera
Boris Johnson kilka miesięcy temu miał powiedzieć, że woli tysiące ciał zmarłych niż wprowadzić w Wielkiej Brytanii kolejny lockdown. W poniedziałek premier zaprzeczył jakoby z jego ust, miały paść takie słowa.
Według gazety "Daily Mail", która powołuje się na swojego anonimowego informatora, w październiku, chwilę po wyrażeniu zgody na drugi lockdown w Wielkiej Brytanii, premier tego kraju miał powiedzieć na jednym ze spotkań na Downing Street kontrowersyjne słowa dotyczące kolejnych obostrzeń.
Boris Johnson i kontrowersyjne słowa o lockdownie
"Nigdy więcej pieprzonych blokad - niech ciała piętrzą się w tysiącach" - tak brzmią słowa, które miał powiedzieć brytyjski premier. Media w tym kraju poprosiły Johnsona o komentarz w tej sprawie.
Brytyjski premier zaprzeczył doniesieniom. Przekazał, że z jego ust nie padły te kontrowersyjne słowa dotyczące trzeciego lockdownu.
"Myślę, że najważniejszą rzeczą, której ludzie chcą, to dobra praca rządu i pewność, że lockdown działa zgodnie z założeniem" - wyjaśnił polityk.
Keir Starmer lider opozycyjnej Partii Pracy przekazał, że był zdumiony, gdy przeczytał doniesienia brytyjskiej prasy. Oświadczył, że jeśli Johnson powiedział coś takiego, to musi to wyjaśnić.
Przypomnijmy, że szef rządu Wielkiej Brytanii wprowadził trzeci lockdown w styczniu 2021 roku. Jego krytycy twierdzili wtedy, że można było tego uniknąć, gdyby drugi lockdown był bardziej rygorystyczny.
Zobacz też: Putin sieje niepokój w Europie. Były szef MSZ ocenił rolę Polski
Wielka Brytania. Boris Johnson w ogniu krytyki
Brytyjski premier jest krytykowany przez prasę także z innych powodów. Według doniesień dziennika "The Guardian", Dominic Cummings, który do listopada pełnił rolę głównego dorady Borisa Johnsona i był szarą eminencją na Downing Street, nazwał szefa rządu "szalonym i nieetycznym". Co więcej, zarzucił mu także postępowanie, które jest niezgodne z prawem.
Cummings na swoim blogu internetowym oskarżył Johnsona o to, że ten usiłował zablokować śledztwo w sprawie wycieku informacji o lockdownie, gdyż to mogło zaszkodzić przyjacielowi jego narzeczonej Carrie Symonds. Ta miała być także osobą odpowiedzialną za odejście Cummingsa z zespołu doradców szefa rządu.
To jednak nie koniec zarzutów Cummingsa. Napisał on również, że Boris Johnson usiłował nakłonić jednego z darczyńców Partii Konserwatywnej do pokrycia kosztów remontu jego mieszkania na Downing Street 10.
Cummings informacje te przekazał dzień po pojawieniu się doniesień w mediach, które prawdopodobnie pochodzą od informatora z Downing Street. Według nich to on miał sprawić, że do prasy przeciekły prywatne SMS-y Johnsona, które te wymieniał z miliarderem Jamesem Dysonem. Wynika z nich, że premier obiecał mu "załatwić" problemy podatkowe pracowników Dysona.