John Kerry: Chiny zgadzają się na mocną rezolucję RB ONZ w sprawie Korei Płn.
• Kerry oświadczył, że Chiny zgodziły się na rezolucję RB ONZ potępiającą Koreę Płn., ale nie na sakcje
• Szefowie dyplomacji USA i Chin odbyli w Pekinie czterogodzinne spotkanie
• 6 stycznia Korea Płn. przeprowadziła test z bronią atomową
27.01.2016 | aktual.: 27.01.2016 10:35
Amerykański sekretarz stanu John Kerry powiedział, że porozumiał się z chińskim ministrem spraw zagranicznych Wangiem Yi co do konieczności osiągnięcia konsensusu w sprawie "mocnej" rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej Koreę Północną.
Według agencji Associated Press szefowie dyplomacji USA i Chin odbyli tego dnia w Pekinie ponad czterogodzinne spotkanie.
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z Wangiem Kerry argumentował, że RB ONZ musi zareagować na ostatni test z bronią atomową, jaki 6 stycznia przeprowadziła Korea Północna.
Sekretarz stanu USA zwrócił jednocześnie uwagę, że wymiana handlowa między Chinami a Koreą Północną może stać się przedmiotem sankcji nałożonych przez ONZ. Kerry podkreślił, że ewentualne sankcje nie będą uderzać w mieszkańców Korei Płn. Kerry przypomniał, że nałożenie restrykcji na Iran zmusiło władze w Teheranie do rozpoczęcia rozmów ze społecznością międzynarodową i dlatego podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku komunistycznego reżimu w Pjongjangu.
- Zdecydowanie dotkliwsze sankcje nałożyliśmy na Iran, który nie dysponował bronią atomową, niż na Koreę Północną, która ma taki arsenał - tłumaczył Kerry.
Po spotkaniu z Kerrym Wang podkreślił, że Chiny zgadzają się na rezolucję w sprawie Korei Płn. jednak nie godzą się na nałożenie na ten kraj sankcji. - Sankcje nie są rozwiązaniem samym w sobie - mówił Wang zwracając uwagę, że nowa rezolucja nie może prowadzić do dalszego wzrostu napięcia na Półwyspie Koreańskim.
Associated Press zwracała wcześniej uwagę, że w ostatnim czasie Pekin zdradzał oznaki zniecierpliwienia polityką Pjongjangu. Jednak Chiny nadal uznawane są za głównego sojusznika Korei Płn. Według AP Pekin obawia się konsekwencji załamania się reżimu w Pjongjangu, co doprowadziłoby do fali północnokoreańskich migrantów uciekających do Chin.