PolitykaJoanna Lichocka namieszała. Oto, co powiedziała o Kaczyńskim

Joanna Lichocka namieszała. Oto, co powiedziała o Kaczyńskim

- Najchętniej bym wszystko pozamykała, powsadzała do więzień, zrobiła porządek raz, dwa, trzy i wprowadziła najlepiej jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy byłabym spokojna, że jest dobrze - oznajmiła posłanka PiS Joanna Lichocka. Później tłumaczyła, że to żart.

Joanna Lichocka namieszała. Oto, co powiedziała o Kaczyńskim
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Natalia Durman

Słowa Lichockiej padły w niedzielę w Lipnie. Posłanka uczestniczyła w spotkaniu z mieszkańcami. Część z nich skarżyła się na brak rzetelnych informacji w mediach lokalnych i trudności z przebiciem się do nich ze swoimi problemami.

- Media lokalne, a zwłaszcza regionalne, są w większości niemieckie. Jeśli chodzi o media regionalne, to chyba jest poziom powyżej 80 proc. w Polsce. Narodowość kapitału ma znaczenie i to, że ta prasa nie jest polska, to oczywiście ma przełożenie na to, co w tej prasie jest napisane - przekonywała Lichocka. Jej wypowiedź przytacza PAP.

- To są niebywałe rzeczy, ale my troszeczkę jesteśmy bezradni, ponieważ jest państwo demokratyczne. Wiem, że to państwu się nie podoba. Ja też najchętniej bym wszystko pozamykała, powsadzała do więzień, zrobiła porządek raz, dwa, trzy i wprowadziła najlepiej jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy byłabym spokojna, że jest dobrze. Ale niestety nie możemy sobie na to pozwolić, bo jesteśmy krajem demokratycznym i obowiązują nas prawa i zasady państw demokratycznych - kontynuowała.

Parlamentarzystka podkreśliła, że jedną z tych zasad jest wolność prasy, a będąc w Unii Europejskiej nie można wyrzucać z Polski wydawnictw ze względu na narodowość kapitału.

- Nie można tego zrobić, bo byłoby to złamanie podstawowych zasad i dowód na to, że jesteśmy państwem autorytarnym i niedemokratycznym, a przecież o to chodzi naszym przeciwnikom politycznym. To, co można zrobić, to można zastosować te same zasady, które obowiązują w krajach Europy Zachodniej - we Francji i Niemczech, gdzie są zasady chroniące rynek medialny przed dominacją jednego kapitału. To jest dekoncentracja mediów, czyli wprowadzenie takich przepisów, że jedno wydawnictwo może mieć określony procent w segmencie prasy, mediów, np. 15 czy 10 proc. - mówiła Lichocka.

Posłanka wskazała, że w Polsce nie ma takich ograniczeń, a Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta powinien protestować, gdy były przejmowane kolejne tytuły, ale tego nie robił.

Kaczyński zdecyduje

Posłanka PiS poinformowała, że w resorcie kultury jest przygotowany projekt ustawy, który zakłada dekoncentrację mediów. Dotyczy on przede wszystkim mediów regionalnych, ale nie tylko. Projekt jest gotowy i wymaga tylko decyzji politycznej kierownictwa PiS, kiedy wprowadzić go w życie.

- To jest kwestia decyzji politycznej, decyzji kierownictwa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, kiedy będziemy ten projekt uruchamiać, czy jeszcze w tej kadencji, czy już to będzie program na kolejną kadencję. Gdy będziemy wprowadzać prawo dekoncentracji mediów, stosując te same zasady, które obowiązują we Francji czy w Niemczech, podniesie się straszny wrzask, również we Francji i w Niemczech, że ograniczamy wolność prasy, prześladujemy media krytyczne wobec władzy i jest to dowód na to, że jesteśmy autorytarni, niedemokratyczni i dławimy wolność słowa - podkreśliła Lichocka.

Przyznała, że w związku z tym "trzeba wybrać moment na rozpętanie takiej kolejnej awantury". - Wydaje się, że teraz najważniejszą sprawą jest dokończenie reformy sądownictwa. Najważniejsze jest teraz wynegocjowanie najlepszego budżetu na kolejną perspektywę, jeśli chodzi o fundusze europejskie. Jest jeszcze kilka kluczowych rzeczy związanych z działaniem państwa, jeśli chodzi o ograniczenie mafii vatowskiej, paliwowej, hazardowej. To też narusza ogromne interesy i stąd ten atak na Polskę jest tak silny. Jest więc pytanie, w którym momencie ruszyć z tą armatą i to jest pytanie do Jarosława Kaczyńskiego, to on zdecyduje - powiedziała Lichocka.

Posypały się komentarze. Lichocka: to żart

Wypowiedź posłanki PiS o Jarosławie Kaczyńskim odbiła się szerokim echem. Do jej słów odniósł się na Twitterze m.in. generał Stanisław Koziej. "Dlaczego nie... cesarstwo?" - pyta.

Sama Lichocka utrzymuje, że był to żart. "Skandalem" nazywa przedstawianie jej słów w formie poważnej wypowiedzi.

Grozi też pozwami.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

pisjoanna lichockalipno
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (987)