PolskaJoanna Lichocka dla WP: kropla drąży kamień

Joanna Lichocka dla WP: kropla drąży kamień

Kolejny sondaż pokazuje, jak stabilne są preferencje wyborcze Polaków. Po roku rządzenia Platforma wciąż cieszy wysokim poparciem, a opozycja zachowuje ten sam żelazny elektorat. Jednak po awanturze o to, kto i czym ma jechać na szczyt Unii Europejskiej, słupki nieznacznie drgnęły, ale to, że zmiany są dość subtelne (w odróżnieniu od skali kompromitującej afery) świadczy o tym, że na razie nawet gwałtowne wydarzenia mogą tylko nieznacznie zmienić obecny układ sił, choć, pamiętajmy, i to pokazuje także ten sondaż, kropla drąży kamień.

Joanna Lichocka dla WP: kropla drąży kamień
Źródło zdjęć: © PAP

Największe zmiany są w przypadku poparcia dla premiera, prezydenta i PO. Platforma zanotowała spadek notowań o pięć procent, premierowi Donaldowi Tuskowi przybyło 5% respondentów, którzy jego pracę oceniają źle i bardzo źle, a z kolei pracę prezydenta negatywnie ocenia o 4% więcej badanych niż przed dwoma tygodniami. W rankingu partii nieco umocnił się PiS. Teraz popiera go 20% Polaków, o dwa procent więcej niż w poprzednich badaniach. Swoje wyniki poprawiły też PSL i SLD, obie partie według tego sondażu weszłyby do Sejmu, a to zwłaszcza w przypadku ludowców wcale nie było, w świetle poprzednich badań, takie oczywiste.

Najbardziej zagadkowe wydają się zmiany w poparciu dla SLD. Lewica miota się między strategią współpracy z rządem, a trwaniem w twardej opozycji i jej elektorat ma prawo być nieco tym zdezorientowany. Zwłaszcza, gdy od dwóch liderów – Grzegorza Napieralskiego - szefa partii i Wojciecha Olejniczaka - szefa klubu parlamentarnego, słyszy zupełnie różne komunikaty. Nie jest wykluczone, że wzrost w tym tygodniu notowań SLD o trzy procent, nie jest więc zasługą samej lewicy, ale raczej odpłynięciem niewielkiej grupy zwolenników od PO.

Zniechęceni i zażenowani poziomem politycznych rozgrywek wyborcy szukają trzeciej siły i część z nich może kierować swe sympatie właśnie na lewicę. Nie bardzo rozumiem czemu nie widzą tego liderzy SLD, SdPL i innych środowisk lewicowych. Stworzenie formacji twardo i otwarcie kontestującej obecne porządki na scenie politycznej i przedstawianie się jako całkowicie odcinającej się i od PO i od PiS formacji byłoby szansą na zagospodarowanie tych wyborców, którzy do obu formacji stracili już cierpliwość i szukają innej niż liberalno-konserwatywna oferty światopoglądowej. Jednak spory na lewicy i brak odwagi w podejmowaniu decyzji sprawia, że wciąż lewica lawiruje bez wyraźnego pomysłu na siebie.

Politycy SLD wyglądają na sparaliżowanych wysokim poparciem PO i jednoczesnym skłanianiem się ich elektoratu do popierania rządu Tuska. Zamiast zatem przyjąć strategię zdecydowanego odcięcia się od obecnie rządzących, hamletyzuje. To błąd – przy znacznej grupie wyborców wahającej się, czy popierać SLD, czy ostatecznie przerzucić swe głosy na Platformę, działania SLD zacierające różnice między obydwoma partiami, są dla lewicy zabójcze. W takim wypadku wyborca przerzuca swój głos na silniejszą partię. W poprzedniej kadencji Sejmu, po przegranych wyborach parlamentarnych doskonale zdiagnozowała to Platforma, wiedząc, że zachowanie wysokiego poparcia zależy od stworzenia silnej polaryzacji między nią a PiS. W podobnej sytuacji jest dziś SLD – albo stanie się zdecydowaną, twardą i aktywną opozycją, albo będzie kontynuować swój slalom bez możliwości zbudowania silnego poparcia. A to może się skończyć tylko jednym – szansę na powstanie "trzeciej siły" wykorzysta ktoś inny niż Olejniczak z Napieralskim. Tego, kto to
będzie trudno jednak dziś przewidzieć. W rysującej się na horyzoncie centrolewicy także nie widać żadnego zdecydowanego i nie bojącego się ryzyka przywódcy, który umiałby taką nową jakość, na lewo od PO, stworzyć.

Joanna Lichocka, publicystka "Rzeczpospolitej", specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)