Joanna Kluzik-Rostkowska: gimnazja są mocno wpisane w system edukacji
Przez jednych bardzo chwalone, przez innych mocno krytykowane - to gimnazja, szkoły, które 15 lat temu, po ponad 50 latach przerwy, przywrócone zostały do polskiego systemu edukacji. Zdaniem minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej silnie wpisały się w system.
01.09.2014 | aktual.: 01.09.2014 07:30
Gimnazja w polskim systemie oświaty ponownie pojawiły się 1 września 1999 r., jako główny element reformy edukacji wprowadzanej przez rząd Jerzego Buzka. Jako świetnie wyposażone szkoły z bardzo dobrze przygotowanymi nauczycielami miały służyć wyrównywaniu szans edukacyjnych uczniów, szczególnie ze wsi i małych miejscowości.
Wprowadzając 3-letnie gimnazja jednocześnie zlikwidowano 8-letnie szkoły podstawowe i 4-letnie licea ogólnokształcące, w ich miejsce wprowadzono 6-letnie podstawówki i 3-letnie licea.
Od początku istnienia gimnazja spotykały się z krytyką. Zarzucano, że często są molochami (bywa, że w jednym roczniku w szkole jest nawet sześć klas równoległych) oraz, że trafiają tam uczniowie wtedy, gdy są w najtrudniejszym rozwojowo i wychowawczo okresie życia. Krytycy gimnazjów uważali, że lepiej by było dla uczniów, aby w tym wieku nadal byli pod opieką nauczycieli, którzy znają ich od kilku lat, oraz uczyli się w mniejszych szkołach, gdzie trudniej o anonimowość.
Co pewien czas z ust polityków padają słowa o potrzebie powrotu do stanu sprzed reformy Buzka. Pytanie: "Czy jesteś za powrotem ośmioletniej szkoły podstawowej?" znalazło się też w odrzuconym w ubiegłym roku przez sejm obywatelskim projekcie w sprawie tzw. referendum edukacyjnego.
- Za powrotem do tego, co było, przemawia tylko jeden argument. Dzieci wchodzące w trudny okres dojrzewania nie zmieniały środowiska - znały dobrze swoje koleżanki i kolegów z klasy, znali ich dobrze nauczyciele. To argument, który ma uzasadnienie głównie w dużych miastach. W mniejszych miejscowościach teraz dzieci zmieniają co prawda szkołę, ale środowisko klasowe zwykle się nie zmienia - powiedziała minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska.
Według niej, cała reszta argumentów jest przeciwko. - Wśród nich są argumenty czysto praktyczne. Powrót do ośmioklasowej szkoły podstawowej oznacza utratę pracy przez około 100 tys. nauczycieli z gimnazjów. Dyrektorzy szkół podstawowych przede wszystkim dołożyliby pracy swoim nauczycielom. Zostałyby puste budynki po gimnazjach, a tymczasem szkoły, które narzekają na zbyt mało klas musiałyby zmieścić w nich kolejne roczniki. Część rodziców martwi się, że ich małe sześcioletnie dzieci będą się uczyć w tej samej szkole, co duzi szóstoklasiści, ciekawe co by powiedzieli na siódmo czy ósmoklasistów - wyliczała minister.
Kluzik-Rostkowska zauważyła też, że powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej oznacza także konieczność przygotowania nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego, a co za tym idzie przygotowania nowych podręczników.
- Dlatego, zamiast wracać do przeszłości, musimy zastanowić się co robić, by złagodzić sytuację wynikającą ze zmiany środowiska w wieku dojrzewania. Na pewno w gimnazjach powinni być nauczyciele dobrze przygotowani do pracy z młodzieżą w tym trudnym dla niej wieku - zaznaczyła.
- Przygotowujemy system wsparcia nauczycieli, by wiedzieli jak radzić sobie z przemocą w szkole. Przemoc jest faktem, nauczyciele niechętnie o niej mówią, bo nie mają wsparcia w sytuacjach, w których muszą sobie z nią radzić. Tymczasem im wcześniej zareagujemy właściwie tym większa szansa, że tego typu zachowanie się nie powtórzy - powiedziała.
- Mówiąc zaś o plusach gimnazjów, mam odczucie, że dzieci przechodząc do gimnazjów dorośleją. Ukończenie szkoły podstawowej jest pewnym progiem na drodze ich rozwoju - dodała szefowa MEN.
Gimnazjum to drugi - po sześcioletniej szkole podstawowej - obowiązkowy poziom kształcenia w Polsce. Uczęszcza do niego młodzież w wieku 14-16 lat. Nauka w gimnazjum trwa trzy lata i kończy się ogólnopolskim egzaminem (z wiedzy humanistycznej, matematyczno-przyrodniczej i języka obcego), którego wynik ma wpływ na przyjęcie ucznia do wybranej przez niego szkoły ponadgimnazjalnej.
W przypadku gimnazjów, tak jak i szkół podstawowych, obowiązuje rejonizacja. Zgodnie z założeniami reformy z 1999 r. uczniowie po zakończeniu szkoły podstawowej mieli trafiać do gimnazjów bez selekcji, a sprawdzian dla szóstoklasistów (przeprowadzany na zakończenie szkoły podstawowej) miał mieć tylko charakter diagnostyczny.
Tymczasem z badań Instytutu Badań Edukacyjnych przedstawionych w ubiegłym roku na II Kongresie Edukacji Polskiej wynika, że w wielkich miastach dochodzi do nieformalnej selekcji. Przykładowo z danych stołecznego Biura Edukacji - podanych wówczas - wynika, że ponad połowa gimnazjalistów w Warszawie uczy się w innej szkole, niż swoje gimnazjum rejonowe.
Sieć gimnazjów jest mniej gęsta niż szkół podstawowych dlatego część uczniów, zwłaszcza mieszkająca na obszarach wiejskich, musi do nich dojeżdżać. Aby im to ułatwić, wiele gmin, które są organem prowadzącym dla gimnazjów, zaczęło organizować transport specjalnym autobusami szkolnymi powszechnie nazywanymi gimbusami.
Eksperci podkreślają, że wysokie wyniki uzyskane przez polskich 15-latków w ostatniej edycji badania Programu Międzynarodowej Oceny Uczniów (PISA - Programme for International Student Assessment) to efekt wprowadzenia gimnazjów i wydłużenia o rok wspólnej dla wszystkich uczniów nauki nim przejdą do liceów ogólnokształcących, techników i zasadniczych szkół zawodowych.
Badanie PISA prowadzone pod auspicjami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD to najważniejsze i największe badanie edukacyjne na świecie. Przeprowadzane jest cyklicznie co trzy lata począwszy od 2000 r. Celem badania jest sprawdzenie, czy 15-latkowe (w wielu krajach w tym wieku kończy się obowiązkową naukę) mają wiedzę i umiejętności, by dalej radzić sobie w życiu.
W każdej edycji badania PISA sprawdzane są trzy umiejętności 15-latków: czytanie i interpretacja, rozwiązywanie problemów matematycznych oraz rozumowanie w naukach przyrodniczych. W ostatniej edycji, zrealizowanej w 2012 r., uczestniczyło 65 krajów i regionów świata. Polscy uczniowie znaleźli się w niej w czołówce krajów Unii Europejskiej we wszystkich trzech badanych dziedzinach.