Joachim Brudziński: władza robiła wszystko, żeby ciała naszych przyjaciół jak najszybciej zakopać
- Ta władza, premier i prezydent, robili wszystko, żeby ciała naszych przyjaciół zostały jak najszybciej zakopane i żeby te emocje opadły, bo trwała kampania prezydencka, trwało zawłaszczanie państwa polskiego w sposób niewyobrażalny – powiedział Joachim Brudziński w audycji "Gość Radia ZET". Jego zdaniem w Polsce powstała "sitwa tworzona przez najważniejsze osoby w państwie, które się chronią, bronią i odpychają od siebie odpowiedzialność" za katastrofę smoleńską.
26.09.2012 | aktual.: 26.09.2012 11:00
- Jeżeli pani pyta mnie o rolę Ewy Kopacz w tym wszystkim, to uważam, że robiła wszystko, żeby tę sprawę jak najszybciej zamknąć - dodał Brudziński, pytany przez Monikę Olejnik o obecną marszałek sejmu.
Ujawnił, że Bronisław Komorowski w rozmowie z pewnym hierarchą Kościoła ocenił, że z czasem emocje wokół tej sprawy opadną. - Mam w oczach obraz rechoczących na płycie lotniska najważniejszych osób w państwie, które obiegło internet i niezależne portale. Ten rechot brał się stąd, że jak usłyszałem parę tygodni temu z ust bardzo ważnego hierarchy, ówczesny marszałek sejmu, pełniący obowiązki głowy państwa mówił, że "emocje opadną, emocje opadną" – mówił Joachim Brudziński w Radiu ZET.
"Po powrocie z Moskwy planowali, jak to wszystko medialnie przykryć"
Zdaniem Brudzińskiego o przyjęciu strategii możliwie szybkiego zamknięcia sprawy świadczy również wywiad, którego Ewa Kopacz udzieliła Teresie Torańskiej. – Popełniła błąd, który będzie ją drogo kosztował. Przyznała, że tuż po powrocie z Moskwy pan premier Tusk spotkał się nią i ministrami Grasiem, Ostachowiczem i Arabskim. Premier Tusk nie miał potrzeby spotkać się z ekspertami od prawa międzynarodowego i prawa lotniczego lub szefami służb. Jestem przekonany, że rozmawiali o kwestiach wizerunkowych, jak to wszystko medialnie przykryć.
Joachim Brudziński i Monika Olejnik rozmawiali również o tym, kto zabronił otwierać trumny z ciałami ofiar. – Wszystko wskazuje na to, że to minister Arabski zabronił chociażby rodzinie pana Tomasza Merty, rodzinie pana marszałka Krzysztofa Putry i wielu, wielu innym rodzinom – mówił Brudziński.
Kiedy Monika Olejnik przypominała, że to rodzina Tomasza Merty odwiodła jego żonę od otwarcia trumny, Joachim Brudziński nie zgodził się. - Powiedziała, że wbrew stanowisku i zakazowi władz polskich była gotowa otworzyć tę trumnę. Rzeczywiście rodzina ją od tego pomysłu odwodziła, ale wbrew zakazowi, który padł, no właśnie teraz pytanie z ust kogo – mówił Brudziński.
Ocenił, że Jarosław Kaczyński nie był w tej sytuacji, ponieważ trumna z ciałem prezydenta nie "była w jurysdykcji pana Arabskiego".