Jimmy Carter spotkał się z kubańskimi dysydentami
Składający wizytę na Kubie były
prezydent USA Jimmy Carter spotkał się w poniedziałek z czołowymi
dysydentami kubańskimi.
13.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Przez godzinę i 15 minut Carter rozmawiał z Elizardo Sanchezem oraz z Oswaldo Payą, który domaga się zgody władz kubańskich na referendum w sprawie swobód obywatelskich.
Dysydenci powiedzieli później, że poinformowali Cartera o więźniach politycznych na Kubie, o sytuacji w dziedzinie praw człowieka oraz o perspektywach pokojowych przemian pod władzą Fidela Castro.
Sytuacja zmieni się na lepsze, ale nie wiem, kiedy - powiedział dziennikarzom Sanchez po spotkaniu z Carterem. Dodał: Chcemy przede wszystkim poprawy sytuacji w dziedzinie swobód obywatelskich, praw politycznych i ekonomicznych, które są obecnie naruszane przez władze.
Dysydenci twierdzą, że nie prosili, by Carter zażądał od władz kubańskich zwolnienia 250 więźniów, którzy - jak utrzymują - zostali pozbawieni wolności z przyczyn politycznych.
Na dwa dni przed przylotem Cartera kubańscy dysydenci przekazali parlamentowi bezprecedensową petycję z żądaniem przeprowadzenia referendum w sprawie reformy jednopartyjnego systemu komunistycznego. Pod petycją podpisało się 11 tys. osób.
Oswaldo Paya i dwaj lokalni działacze przynieśli do Zgromadzenia Narodowego dwa kartonowe pudła zawierające listy z 11.020 podpisami, czyli więcej niż jest wymagane przez kubańską konstytucję przy wniosku o referendum.
Dysydenci domagają się referendum w sprawie wolności słowa i stowarzyszeń, amnestii dla więźniów politycznych, większych możliwości rozwoju prywatnej przedsiębiorczości, nowego prawa wyborczego i wyborów powszechnych.
Castro już wcześniej odrzucił te propozycje, twierdząc, że jest to popierany przez USA spisek.
Jimmy Carter, który przyleciał w niedzielę do Hawany prywatnym samolotem, jest pierwszym w historii amerykańskim prezydentem (w tym wypadku byłym, ale dotyczy to również prezydentów urzędujących) odwiedzającym komunistyczną Kubę.
Ostatnim prezydentem USA, który postawił stopę na ziemi kubańskiej, był Calvin Coolidge w 1928 roku.
Witając Cartera na lotnisku w Hawanie, Castro zapewnił amerykańskiego gościa, że może rozmawiać na Kubie z kim chce, nawet z tymi, którzy nie podzielają naszych dążeń. (iza)