Język do robienia pieniędzy
Urzędnicy zacierają ręce - język kaszubski to bardzo dobry interes. Kiedy tylko gmina Borzytuchom wprowadziła w szkołach naukę kaszubskiego subwencja oświatowa z ministerstwa edukacji wzrosła od razu o 745 tysięcy zł! Wystarczy nie tylko na lekcje, ale też na remonty szkół.
- Zapytałem wprost wójta z Tuchomia skąd ma pieniądze na szkolnictwo, bo u nas zawsze było krucho, a u nich dobrze. Odpowiedział, że właśnie z regionalizmu - wspomina Romuald Tarnowski, wójt Borzytuchomia. - Spróbowaliśmy i udało się. - Kaszubski wprowadziliśmy w ubiegłym roku szkolnym, a teraz objęliśmy nauczaniem już jedną trzecią dzieci,. No i... zwiększył się wskaźnik subwencji na zajęcia z regionalizmu i dlatego otrzymaliśmy tak duże pieniądze - dodaje Jarosław Ścigała, dyrektor Zespołu Szkół w Borzytuchomiu.
A jeszcze w ubiegłym roku gmina Borzytuchom próbowała wyłączyć z Zespołu Szkół placówkę w Niedarzynie i utworzyć tam niepubliczną szkołę. Brakowało pieniędzy. Zaprotestowali nauczyciele oraz rodzice. - Na ten rok planujemy już ocieplenie budynków w Niedarzynie i w Borzytuchomiu - podkreśla Tarnowski. - W obu szkołach chcemy zrobić także pracownie językowe. Bez dodatkowych pieniędzy nie byłoby to możliwe. Język kaszubski pozwolił gminie pobić też budżetowy rekord. Po raz pierwszy dochody przekroczyły bowiem 6 milionów, a jeszcze dwa lata temu było to tylko około 5 milionów.
Jedną z pierwszych gmin w powiecie bytowskim, które rozpoczęły nauczanie języka kaszubskiego było Parchowo. - U nas to była potrzeba. Na te zajęcia uczęszcza teraz już 99 procent uczniów - mówi Jerzy Werra, dyrektor szkoły w Parchowie. Parchowo będzie niebawem jedyną gminą w regionie słupskim, w której kaszubski będzie drugim językiem urzędowym.
Marcin Pacyno