Jest następca Łukaszenki?
Aleksander Milinkiewicz, były wicemer Grodna, został wspólnym kandydatem białoruskiej opozycji przed przewidzianymi na przyszły rok wyborami prezydenckimi.
Na zakończonym w niedzielę dwudniowym Kongresie Sił Demokratycznych Białorusi Milinkiewicz w wyrównanej walce pokonał w drugim głosowaniu lidera liberalnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolija Lebiedźkę. Na Milinkiewicza głosowało 399 delegatów Kongresu, a na Lebiedźkę 391.
W pierwszej turze odpadł z rywalizacji Siarhiej Kaliakin - lider opozycyjnej Partii Komunistów Białorusi. Wcześniej z udziału w wyborach dobrowolnie zrezygnował Stanisław Szuszkiewicz.
Po wyłonieniu swego kandydata w wyborach prezydenckich wszyscy liderzy opozycji powiedzieli, że ich wcześniejsze deklaracje o współpracy pozostają w mocy. Delegaci skandowali: Niech żyje Białoruś.
Przemawiając następnie do delegatów Kongresu Milinkiewicz powiedział, że "nie obiecuje im zwycięstwa, ale w nie wierzy".
Milinkiewicz zadeklarował, że opozycja jest otwarta na współpracę z tymi politykami, którzy do niej jeszcze się nie przyłączyli.
Białoruska opozycja zaapelowała do prezydenta Aleksandra Łukaszenki, by nie uczestniczył w mających się odbyć w roku 2006 wyborach prezydenckich. W rezolucji, którą przyjął Kongres Sił Demokratycznych Białorusi, jest mowa o "nieprawomocnym charakterze udziału Łukaszenki w wyborach".
W rezolucji zawarto szereg żądań dotyczących przyszłych wyborów, w tym zagwarantowania obecności opozycji w komisjach wyborczych wszystkich szczebli, rozszerzenia praw obserwatorów. Kongres zażądał też zbadania sprawy zaginięcia znanych na Białorusi osób i pociągnięcia do odpowiedzialności winnych. Na Białorusi przed pięcioma laty przepadło bez wieści kilku polityków opozycyjnych.