Jest nas już na świecie ponad 6,5 miliarda
Jest nas już na świecie ponad 6,5 miliarda -
tyle pokazuje licznik amerykańskiego urzędu Census Bureau,
zajmującego się m.in. obserwacją i analizą procesów demograficznych.
Narodziny siedmiomiliardowego człowieka mogą przypaść na 2010 - 2012 rok - ocenia demograf, prof. Ireneusz Kuropka z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. To, ile nas będzie na świecie, można przewidywać w miarę dokładnie, ponieważ procesy demograficzne i związane z nimi prawidłowości, na podstawie których buduje się prognozy, zmieniają się bardzo powoli. Są to zmiany ewolucyjne, a nie rewolucyjne - wyjaśnił profesor.
Jak podkreślił, prognozy ludnościowe są jednymi z dokładniejszych, jakie się w ogóle sporządza. ONZ opracowuje prognozy dotyczące liczby ludzi na świecie z horyzontem pięćdziesięciu czy nawet stu lat. Odwaga demografów, robiących takie prognozy świadczy o tym, że - w skali globalnej - są one trafne - powiedział. Np. w prognozie z 1952 r. - dodał prof. Kuropka - przewidzieli trafnie, że ok. 1999 roku zaludnienie świata wyniesie sześć miliardów.
O liczebności ludzi na Ziemi decyduje liczba urodzeń i zgonów. Prawie wszędzie długość życia rośnie, czyli zmniejsza się umieralność - opowiadał demograf. I choć w krajach wysoko rozwiniętych, np. Ameryki Północnej i Europy, zmniejsza się liczba urodzeń, to w wielu krajach - np. afrykańskich, dynamika urodzeń jest niezmiennie bardzo duża. To sprawia, że wciąż nas przybywa.
Kiedyś liczba ludności na Ziemi rosła w postępie geometrycznym, teraz zostało to nieco wyhamowane - dodał demograf. Prof. Kuropka poinformował też, że skok liczby ludności Ziemi z trzech na cztery miliardy zajął 15 lat (od 1960 do 1975 r). Skok o kolejny miliard trwał 13 lat, a o jeszcze kolejny (z czterech do pięciu miliardów) - 12 lat.
Dużym problemem rosnącej liczby ludności na świecie jest głód. Dotyka on wielu ludzi, ale mam nadzieję, że będzie się on zmniejszał, np. w efekcie pomocy międzynarodowej - stwierdził profesor.