"Jeśli Ukraina upadnie, Putin uderzy na kraje bałtyckie". Były premier Rosji ostrzega
- Jeśli Ukraina upadnie, Putin uderzy na kraje bałtyckie - ostrzegł w rozmowie z AFP Michaił Kasjanow, były premier Rosji. Wskazał też scenariusz zmiany władzy na Kremlu.
13.06.2022 | aktual.: 13.06.2022 16:55
64-letni Michał Kasjanow był premierem Rosji w latach 2000-2004. Po tym jak Putin odwołał go ze stanowiska, stał się jedną z głównych postaci rosyjskiej opozycji. Obecnie szefuje Partii Narodowej Wolności (PARNAS). Po inwazji Putina na Ukrainę wyjechał z Rosji. Z obawy o swoje bezpieczeństwo nie zdradził AFP, gdzie obecnie przebywa.
Kijów "musi wygrać"
W rozmowie wideorozmowie z francuską agencją prognozował, że wojna w Ukrainie może potrwać nawet dwa lata. Podkreślił, że to Kijów "musi ją wygrać".
- Jeśli Ukraina upadnie, kraje bałtyckie będą następne (będą następnym celem Rosji - przyp. red.) - mówił. Zaznaczył, że od wyniku wojny zależy także przyszłość Rosji. Kasjanow stwierdził też, że "kategorycznie nie zgadza się" z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, sugerującym, "by nie upokarzać Putina".
Odrzucił także możliwość zrzeczenia się przez Kijów jakichkolwiek ziem w zamian za zakończenie wojny. - Co Putin zrobił, żeby na to zasłużyć? Zadajmy sobie to pytanie. Uważam, że Zachód jest w błędzie i mam nadzieję, że nie podąży tą ścieżką - powiedział.
Kto po Putinie?
Kasjanow wierzy, że Putin zostanie w końcu zastąpiony przez "quasi-sukcesora", wyznaczonego przez aparat bezpieczeństwa. Prognozował, że ten następca straci kontrolę nad "postputinowskim systemem" i będzie musiał ogłosić wolne i uczciwe wybory.
- Jestem przekonany, że Rosja wróci na ścieżkę budowy demokratycznego państwa - mówił.
Ocenił, że "dekomunizacja" i "deputinizacja" Rosji zajmie dekadę. - To będzie szczególnie trudne po tej zbrodniczej wojnie - stwierdził.
Wyraził nadzieje, że Rosja w końcu wróci do współpracy ze swoimi "naturalnymi partnerami" z Europy. A rosyjska opozycja, dotychczas mocno podzielona, "zjednoczy się w dziele przebudowy kraju".
Źródło: AFP