Jesień: rozszerzenie UE służy obu stronom
Bułgaria i Rumunia, które 1 stycznia
wchodzą do UE, są wystarczająco dobrze przygotowane i powinny
dobrze służyć, jak w przypadku każdego poprzedniego rozszerzenia,
obu stronom - uważa były minister w Kancelarii Premiera Leszek
Jesień.
Były doradca premiera ds. międzynarodowych zwrócił uwagę, że przyjmowanie nowych członków nie jest kosztowne, a Unia mimo to nie jest gotowa do dalszego rozszerzenia.
Jesień przypomniał, że w 2004 roku UE przyjęła aż 10 państw, realizując tzw. duże rozszerzenie. "Pewnym zaskoczeniem" są dla niego w związku z tym zastrzeżenia niektórych państw wobec otwarcia rynków pracy dla Bułgarów i Rumunów.
Trochę szkoda. Nie tyle z powodów ludzkich czy ekonomicznych, ale symbolicznych - jest to swoboda ważna dla sposobu rozumienia integracji- podkreślił Jesień.
Były minister nie przewiduje, by Bułgaria lub Rumunia miała kłopoty z odnalezieniem się w UE, bo są dobrze przygotowane do członkostwa. Nie ma powodu, żeby nie wierzyć Komisji Europejskiej, która oceniła, że oba te kraje mają gospodarkę rynkową zdolną do wytrzymania konkurencji na jednolitym rynku - uznał.
Jeśli tak jest - a nie sądzę, żeby Komisja zrobiła błąd oceny - to spodziewałbym się u nich boomu gospodarczego- dodał Jesień. Jego zdaniem, istniejące wciąż różnice w poziomie rozwoju gospodarczego nie tylko nie muszą być przeszkodą, ale przeciwnie - mogą stymulować obie strony.
Według byłego ministra, Unii Europejskiej brak do dalszego rozszerzenia przede wszystkim dobrego klimatu gospodarczego. Przypomniał, że lata 90., kiedy zapadała decyzja o "dużym rozszerzeniu" Unii (o 10 państw w 2004 r.), charakteryzował optymizm gospodarczy, który wiąże się z "większą skłonnością do ryzyka polityczno-gospodarczego".
Jesień podkreślił jednak, że rozszerzenie nie jest kosztowne, bo pochłania zaledwie "fragmenty procenta" budżetu UE, a przynosi niewspółmierne korzyści obu stronom.
Bardzo ważny jest natomiast klimat lub jego brak- powiedział. Wyjaśnił, że chodzi tu zarówno o stan gospodarki, jak i stan świadomości społecznej, biznesowej, czy rynków finansowych. Ten stan nie jest dziś w Europie pozytywny i powoduje, że zdolność do podejmowania ryzyka jest mniejsza - ocenił były doradca premiera ds. międzynarodowych. Mimo to - jego zdaniem - na kolejne rozszerzenie nie będziemy czekać zbyt długo. Przewiduje, że żadne z 27 państw nie będzie postrzegać przyjęcia Chorwacji, która jest następna w kolejce do członkostwa, jako ryzykowne.
Na jej korzyść przemawia też fakt, że będzie to otwarcie na Bałkany, co stanowi ważny argument dla wielu państw członkowskich UE. Jesień zwrócił też uwagę, że w UE poprawia się ostatnio klimat gospodarczy - "są sygnały, że gospodarka Unii może się rozpędzać".
Były minister powiedział, że przyjęcie Chorwacji będzie musiało oznaczać przyjęcie "jakiegoś sposobu rozwiązania problemów, które w tej chwili gnębią Unię - przede wszystkim problemów instytucjonalnych.
W ocenie Jesienia, jest to - wbrew pozorom - bardzo łatwe do spełnienia, bo wystarczy konieczne zmiany zapisać w traktacie akcesyjnym Chorwacji. Dodał, że obecnie ten mechanizm jest trudniejszy do zastosowania niż kiedyś, jednak w warunkach braku porozumienia - możliwy.
Rozszerzenie UE o Turcję, Ukrainę czy Bałkany Zachodnie Jesień uważa za "kwestię otwartą". Postawa Unii wobec Turcji zależy - zdaniem byłego ministra w Kancelarii Premiera - od polityki wewnętrznej tego państwa w najbliższym roku. W tym czasie bowiem mają odbyć się tam wybory i powinny być już widoczne skutki przygotowań do członkostwa w UE.
Ponadto - dodał Jesień - podobnie jak Ukraina, Turcja powinna jasno określić, czy chce się integrować z UE, czy nie. Jak zaznaczył, w przypadku państw Bałkanów Zachodnich sytuacja jest inna, bo wciąż jest możliwe, że nawet drobny kryzys - np. w Kosowie - może się przerodzić "w coś poważniejszego", zamrażając perspektywę negocjacji w sprawie unijnego członkostwa.
"Spekulacje na temat Bałkanów Zachodnich, Ukrainy czy Turcji są obarczone naprawdę ogromnym błędem" - uważa Jesień.
Przyznał też, że rozszerzenie Unii wymusza wprowadzanie różnych stopni integracji. Trzeba się zgodzić, że tego typu działania nie są, ani nigdy nie były, czyś niezwykłym - powiedział.
Podkreślił jednak, że za każdym razem muszą być spełnione dwa warunki ściślejszej współpracy części państw członkowskich. Po pierwsze nie może to hamować rozwoju jednolitego rynku (np. każdy może wprowadzić wyższe standardy ochrony środowiska naturalnego, ale nie może z tego powodu chronić swojego rynku przed "ucieczką" kapitału). Po drugie, podejmowane przedsięwzięcia muszą stymulować integrację całej Unii, a nie ją dezintegrować - powiedział Jesień.
Jesień dodał, że każda inicjatywa obejmująca tylko część państw członkowskich Unii, musi być otwarta na pozostałe kraje i zawierać mechanizmy zachęcające je do nawiązywania ściślejszych związków.