Jerzy Urban sojusznikiem braci Kaczyńskich?
Poprzez nieustanne poszukiwanie afer staliśmy się mimowolnymi sojusznikami braci Kaczyńskich - stwierdził w wywiadzie dla "Newsweeka" Jerzy Urban. Redaktor naczelny "Nie" uważa, że tematy, które jego gazeta poruszała pomogły PiS wygrać wybory w 2005 roku. Ta diagnoza jest w 100-procentach prawdziwa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Głównym zadaniem tygodnika"Nie" jest - według kontrowersyjnego publicysty - tropienie afer i korupcji. Poprzez ich odkrywanie i nagłaśnianie pokazał ciemną stronę III RP. To zaś pomogło PiS wygrać wybory w 2005 roku.
Jak mówi politolog z UW dr Rafał Chwedoruk, Urban w pewnym sensie doprowadził także do zwycięstwa AWS-u w wyborach w 1997 roku. A wybory w 2005 roku było powtórzeniem tego samego schematu. - W latach 90. setki tysięcy obywateli głosowały na SdRP i SLD - z których wywodził się Urban - z tęsknoty za PRL, za panującą w PRL stabilnością, przewidywalnością życia, równością społeczną. Tymczasem elita tego ugrupowania chciała się uwiarygodnić jako ugrupowanie proreformatorskie. Obywatele chcieli namiastki socjalizmu, a elita tego ugrupowania - kapitalizmu - mówi Chwedoruk. - Społeczeństwo musiało pójść w prawo, skoro nie mogło iść w lewo - dodaje ekspert.
Zdaniem politologa, redaktor naczelny "Nie" powinien uderzyć się w piersi. - Jerzy Urban, który w latach 90. niejednokrotnie mówił, że czuje się liberałem, piętnował to, co było złe w III RP, poszło na konto różnych form populizmu, czy to Samoobrony, czy to różnobarwnego prawicowego populizmu - mówi WP Chwedoruk.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska