Jerzy Buzek zwiedził ruiny dawnej siedziby Kadafiego
Szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zwiedził w Trypolisie ruiny dawnej siedziby Muammara Kadafiego - kompleks koszarowy Bab al-Azizija. Rozmawiał też z kilkudziesięcioma reprezentantami libijskich organizacji obywatelskich, w tym z kobietami.
30.10.2011 | aktual.: 30.10.2011 18:25
Kobiety przekonywały, że chcą pełnić większą niż dotychczas rolę w odbudowie kraju.
Od wybuchu rewolucji 17 lutego w Libii powstało ok. 700 organizacji obywatelskich.
- Cieszę się, że w Libii rozwija się coś, czego się chyba nie spodziewaliśmy, czyli społeczeństwo obywatelskie. Libijczycy mają w sobie dużo energii i wiary, głównie kobiety, które chcą się wyzwolić, przełamać ten impas. To wszystko dobrze wróży - powiedział Buzek, podsumowując spotkanie.
Dodał, że zaproponował Libii konkurs pro publico bono, który "ma promować organizacje obywatelskie". - Chcemy żyć jak Europejczycy - takie przesłanie, zdaniem Buzka, płynęło od Libijczyków. - To tylko mówi o tym, jak nieźle zorganizowaliśmy sobie Europę i jak nieporównanie większe szanse ma każdy z nas w Europie niż każdy z Libijczyków - dodał.
Działacze libijscy przekonywali, że "zwycięstwo nad reżimem było jak spełnione marzenie". - Wśród Libijczyków czuć entuzjazm i energię - przekonywała jedna z aktywistek. Obrończyni praw człowieka Farida al-Alagi podkreślała rolę kobiet w budowaniu kraju. - W Libii mamy prawniczki, aktywistki, kobiety inżynierów, dziennikarki, lekarki. Kraju nie mogą budować tylko mężczyźni, którzy udowodnili, że nie są w stanie doprowadzić nas do pokoju i równości - powiedziała.
Jedna z przypadkowo spotkanych Libijek przypominała, że jeszcze podczas powstania kobiety pomagały rewolucjonistom, m.in. przygotowując transparenty, zajmując się rannymi i gotując dla powstańców.
Wśród działaczy, z którymi rozmawiał Buzek, były m.in. osoby, które za rządów Kadafiego przebywały na uchodźstwie, jednak po powstaniu wróciły do Libii. - Nie chcemy, żeby nasze wnuki mieszkały w diasporze - mówiła jedna z działaczek.
Aktywiści podziękowali Buzkowi za szybki przyjazd do ich kraju, uznając to za sygnał, jak dużą wagę świat przywiązuje do Libii. - Konieczne jest, byśmy korzystali z doświadczenia państw demokratycznych w celu budowania nowej Libii - mówiła jedna z działaczek. Najpierw jednak Libia musi stać się bezpieczna, bo "nie da się budować demokracji bez bezpieczeństwa" - zaznaczyła prawniczka Karina Turkin.
W Trypolisie radość z obalenia dyktatora widać na każdym kroku. Ściany i mury pokryte są karykaturami Kadafiego i graffiti z napisami: "Game Over Kadafi", "Free Libya", "Muammar jest szalony" i rysunkami szczurów. Lokalna gazeta "Luty" (od miesiąca, w którym rozpoczęło się powstanie) zamieszcza zdjęcia ciała dyktatora, które przez kilka dni było wystawione na widok publiczny w Misracie.
Ali, pracownik firmy naftowej, spotkany w centrum miasta, pytany o okoliczności śmierci dyktatora, odparł: - Nie obchodzi mnie, czy został zabity przypadkowo, czy celowo zastrzelony. Liczy się tylko to, że już nie rządzi.
Dyktator zginął w niejasnych okolicznościach. Narodowa Rada Libijska utrzymuje, że stało się to podczas strzelaniny. Pojawiły się jednak obawy, że mógł być zastrzelony po pojmaniu. NRL zobowiązała się do wyjaśnienia okoliczności jego śmierci.
- Czujemy zapach wolności. Wszyscy mogą swobodnie się wypowiadać, wyrażać swoje zdanie - powiedział Moheddin, lekarz z Trypolisu. Uważa on, że odbudowa kraju zajmie 2-3 lata. - Przyjedźcie tu za 5-8 miesięcy, będzie spokojniej - dodaje. Już teraz na każdym kroku w Trypolisie są punkty kontroli. Żołnierze NRL sprawdzają torby i plecaki, głównie w poszukiwaniu broni. A tę niektórzy mieszkańcy dobrowolnie oddają władzom. - Mój brat ostatnio oddał broń. Już wykonał zadanie i nie jest mu już potrzebna - wyjaśnił Moheddin.
Choć wizerunek Kadafiego nadal zdobi jednodinarowe banknoty, w Trypolisie pozostałości reżimu z każdym dniem jest coraz mniej. Główny symbol dyktatury, kompleks Bab Al-Azizija, od kilku dni jest wyburzany. Nieustannie pracują tam buldożery. Gdy byłą siedzibę Kadafiego odwiedził Buzek, był tam entuzjastycznie witany m.in. przez rodziny z dziećmi. Na miejscu, przed pałacem zniszczonym w bombardowaniu pod koniec lat 80., można kupić pamiątki: koszulki, breloczki, bransoletki - wszystkie w kolorach nowej, czerwono-czarno-zielonej flagi Libii. Obecni na miejscu Libijczycy chętnie pokazują m.in. tunele, którymi były dyktator przemieszczał się między domami.
Po wizycie w Libii szef PE udał się do Tunezji. Na granicy tunezyjsko-libijskiej przy przejściu Ras Al-Dżedir jeszcze w niedzielę odwiedzi obóz dla uchodźców Szusza, a następnie poleci do Tunisu. W stolicy Tunezji spotka się w poniedziałek z liderami zwycięskich ugrupowań, które wejdą w skład konstytuanty.