"Jelcyn zlecił fałszerstwo dokumentów katyńskich"
Rosyjscy komuniści ogłosili, że chcą odtajnienia materiałów śledztwa katyńskiego. Ich zdaniem dokumenty obarczające winą za masakrę Józefa Stalina i jego zauszników są sfałszowane. Deputowany rosyjskiej Dumy Wiktor Iljuchin stwierdził, że sfałszowano je na polecenie Borysa Jelcyna - donosi RMF FM.
Zdaniem komunistycznych deputowanych sprawa katyńska powinna trafić do sądu, by możliwa była rehabilitacja funkcjonariuszy NKWD.
Jak donosi RMF FM, dowodami na to, że fałszerstw dokonano za czasów Jelcyna mają być rzekomo niezależne ekspertyzy, które dowiodły, że np. pismo Berii z 5 marca 1940 r. zostało napisane na kilku różnych maszynach do pisania. Fałszowaniem dokumentów katyńskich miał zajmować się zespół powołany przez Jelcyna i koronnym dowodem na to mają być zeznania uczestnika tych fałszerstw.
Trudno jednak wierzyć teoriom Wiktoria Iljuchina, bowiem świadek ten istnieje tylko w opowieściach komunistycznego deputowanego i nikt go dotąd nie widział.
Rosja nie wznowi śledztwa ws. Katynia?
Rosyjskie media podały w piątek także informację, iż główny prokurator wojskowy Rosji Siergiej Fridinski nie widzi podstaw do wznowienia śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej.
Według Fridinskiego, śledztwo to nie może być kontynuowane, ponieważ zbrodnia z 1940 r. uległa przedawnieniu. Ponadto oświadczył, że rozstrzelanych Polaków nie można uznać za ofiary represji politycznych, ponieważ zbrodnia katyńska nie była dokonana w imieniu państwa. Fridinski oznajmił też, że w aktach śledztwa wskazano konkretne osoby, których przestępcze działania doprowadziły do śmierci tych ludzi.
Odnosząc się do tych słów, pełnomocnik prawny rodzin ofiar katyńskich Ireneusz Kamiński powiedział, iż mord NKWD na 22 tys. obywateli polskich w Katyniu, Charkowie i Kalininie w 1940 r. ma charakter ludobójstwa, zbrodni wojennej i przeciwko ludzkości i jako taki nie może ulec przedawnieniu.
- Ta kwalifikacja prawna jest kuriozalna - komentuje mecenas Kamiński, który reprezentuje rodziny ofiar zbrodni katyńskiej przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Kamiński podkreśla, że interpretacja zbrodni katyńskiej w świetle reguł prawa międzynarodowego jasno wskazuje, że jest to zbrodnia, która nie ulega przedawnieniu.
- Nie rozumiem władz Rosji. Co innego słyszymy od prezydenta Miedwiediewa, co innego słyszymy od przedstawicieli Głównej Prokuratury Wojskowej - mówił. - Jeśli zamordowanie na podstawie decyzji najwyższych władz państwowych 22 tys. ludzi nie jest zbrodnią wojenną, nie jest zbrodnią przeciwko ludzkości, nie jest zbrodnią państwową - no to czym jest? - pytał retorycznie mecenas.
Jak tłumaczył, w każdym przypadku - zbrodni wojennej, zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni ludobójstwa - nie istnieje nic takiego jak przedawnienie. - Z tym łączy się szereg obowiązków: ściganie żyjących sprawców zbrodni oraz obowiązek wyjaśnienia wszystkich jej okoliczności łącznie z ujawnieniem ich - powiedział prawnik.
Według niego, w interesie Rosji jest odtajnienie całej dokumentacji zgromadzonej w śledztwie katyńskim przez rosyjskich prokuratorów w latach 1990-2004 (chodzi o 116 ze 183 tomów akt śledztwa; pozostałe 67 tomów akt jest jawnych) oraz rehabilitacja prawie 22 tys. ofiar mordu NKWD z 1940 r.
- W przeciwnym razie Trybunał w Strasburgu będzie musiał wydać wyrok ustosunkowując się do naszej argumentacji sformułowanej na podstawie obiektywnych reguł prawa międzynarodowego, a jest rzeczą bardzo mało prawdopodobną, że Trybunał uzna zbrodnię katyńską za "jakąś zbrodnię, nie państwową, prywatną" - ocenił.
Jak mówił, kluczowe orzeczenie strasburskich sędziów może zapaść już w najbliższym czasie. - Ta sprawa zbrodni katyńskiej ma wysoki priorytet. To nie będą lata, to będą tygodnie, to będzie kilka miesięcy - powiedział.
Kwalifikację prawną zbrodni katyńskiej jako zbrodni ludobójstwa nadał prokurator IPN zgodnie z konwencją ONZ z 9 grudnia 1948 r., której art. 2 definiuje ludobójstwo jako czyn "dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych".
W świetle prawa międzynarodowego, to właśnie ta konwencja ONZ (pełna nazwa - Konwencja w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa) definitywnie rozstrzyga o tym, czy dane wydarzenie jest (albo nie jest) ludobójstwem, i to niezależnie od prawodawstwa poszczególnych krajów, m.in. tych, na których terenie mogło dojść lub dochodziło do ludobójstwa.