Jego nagranie z TV Trwam podbiło internet. Teraz promuje akcję #RespectUs
Internetowy spot pod hasztagiem "RespectUs" obejrzały setki tysięcy osób. Co dalej? - Ruszyliśmy z akcją rozdawania tablic rejestracyjnych na granicy polsko-niemieckiej. Chociaż nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów, gorąco będzie też w weekend - mówi Wirtualnej Polsce występujący w spocie Marek Miśko.
O Marku Miśko po raz pierwszy głosno było na pocżątku lutego, gdy jako dyrektor generalny Związku Polski Przemysł Futrzarski, bronił branży futerkowej w audycji Telewizji Trwam. Wideo z jego wypowiedzią udostępniały w sieci tysiące interautów i wzbudziło ono wiele emocji. Teraz Miśko pojawił się w spocie akcji #RespectUs.
Wcielił się tam w rolę pokrwawionego, skatowanego mężczyzny, który w trzęsących się z bólu dłoniach trzyma papierosa. Nawiązuje w ten sposób do scen z brutalnych przesłuchań dokonywanych przez władze niemieckie i radzieckie podczas II wojny światowej. Bohater filmu łamiącym się głosem recytuje przy tym tekst utworu "Przepraszam", śpiewanego także przez punkowy zespół muzyczny Lumpex'75. Nagranie odbiło się szerokim echem. Zainteresowały się nim m.in. CNN i EuroNews, ale znów pojawiły się zarzuty i oskarżenia. Jakie?
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Miśko odpowiada na zarzuty części internautów
Wielu internautów sugeruje, że Miśko próbuje w ten sposób wypromować zagrożony likwidacją w Polsce przemysł futrzarski i gra na swój własny interes. - Mam 33 lata i jestem dorosłym facetem, ale wywodzę się z Młodzieży Wszechpolskiej. To dzięki tej organizacji nie stałem gdzieś pod blokiem, ale interesowałem się historią, czytałem książki i działałem społecznie - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską. Jak dodaje, on i znajomi z którymi wypromował "Respect Us", mają na swoim koncie dziesiątki takich akcji.
- Organizowaliśmy je z tymi samymi ludźmi, z którymi robię to teraz. Z Michałem Dworczykiem, który jest dzisiaj szefem Kancelarii Premiera, już wiele lat temu sprowadziliśmy np. z Donbasu do Polski 54 obywateli Ukrainy z Kartami Polaka, którzy uciekali przed wojną. Wtedy też robiliśmy to bez pomocy rządu i z własnej inicjatywy. Ksiądz Grzegorz Rapa z Ługańska własnym samochodem przywoził wtedy do nas ludzi, którzy mieli odłamki granatów w nogach. Kibice z całej Polski rozlokowywali tych ludzi po kraju. Ja sam, chociaż mieszkałem na 54 metrach kwadratowych i miałem trzech małych synów, przyjąłem u siebie 7-osobową rodzinę. Więc jak ktoś zarzuca nam, że robimy to dla pieniędzy czy wypromowania siebie, to bardzo mnie to boli - zaznacza.
Kolejne elementy kampanii już w najbliższych dniach
Chociaż pierwszy spot okazał się dużym sukcesem, zakończenie akcji w tym miejscu nie przyniosłoby żadnych wymiernych efektów. - Właśnie dlatego napolsko-niemieckim przejściu granicznym rozdajemy 5 tys. tablic rejestracyjnych - mówi jedna z organizatorek akcji Paulina Małyszek. Tablice różnią się od zwykłych tym, że zamiast numeru, mają napis "#RespectUs". Do ponad 50 TIRów, które jeżdżą już z takim hasłem widniejącym na naczepach, dołączyć ma więc szybko 5 tys. z tabliczką ustawioną tuż za przednią szybką.
- Od kilku tygodni toczy się ostra debata międzynarodowa i trwa poważny kryzys dyplomatyczny. Polska jest oczerniana. Władze i Polska Fundacja Narodowa nie wywiązują się właściwie ze swoich obowiązków, więc jako grupa znajomych wzięliśmy sprawy we własne ręce - dodaje Małyszek. Organizatorzy podkreślają jednak, że swoją akcję traktują jako wsparcie rządu, któremu oczywiście kibicują: "Bo w takich sytuacjach trzeba być razem i my to robimy".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Robimy trochę tak, jak sugerował papież Franciszek"
Organizatorzy akcji podkreślają, że mocny spot to dopiero pierwszy krok. Wideo miało wywołać skandal i zainteresować ludzi. - To się udało, ale kampania nie ma pokazywać cierpiętnictwa Polski. Teraz wkraczamy w tak zwaną pozytywną narrację - zdradza Wirtualnej Polsce Miśko.
- Nie podobała nam się postawa naszych kolegów z Zachodu, którzy ani razu nie zareagowali mówiąc: "To nieprawda! Historia wyglądała inaczej". Papież Franciszek mówił małżeństwom: "Kłóćcie się ile chcecie, ale nie kładźcie się spać bez pogodzenia". Właśnie tak robimy. Tym spotem trochę się z zagranicą pokłóciliśmy i na nich nakrzyczeliśmy. Teraz będziemy się godzić - podkreśla.
W kolejnych dniach planują więc informować, a nie wzbudzać emocje. Strona internetowa tłumacząca rolę Polski i zaangażowanie Polaków m.in. w ratowanie Żydów tłumaczona jest właśnie na kilka języków (w tym. niemiecki, hiszpański, a nawet chiński). Na drogi wyjechać mają dziesiątki kolejnych ciężarówek, obklejonych wizerunkami i krótkimi informacjami o słynnych Polakach.
Obcokrajowcy mają dzięki temu dowiedzieć się o odkrywcy tlenu (Michale Sędziwoju), czy Polakach, którzy odkryli witaminę B1 (Kazimierz Funk) i "wstrzymali" Słońce (Mikołaj Kopernik). - Pomysłów jest o wiele więcej. Będziemy realizować je krok po kroku, ale żeby przyniosły zamierzony efekt, nie możemy zdradzić wszystkiego już teraz - podkreśla śmiejąc się Marek Miśko.
Trwa ładowanie wpisu: twitter