"Jednoosobowa decyzja Donalda". Politycy KO o kulisach wokół kandydatury Giertycha
Z mieszanymi uczuciami przyjęto w Koalicji Obywatelskiej informację o kandydowaniu w wyborach Romana Giertycha. - Trzeba się z tym pogodzić - mówią sceptycy. Pocieszają się jednak myślą, że mecenas ma - ich zdaniem - niewielkie szanse na wejście do Sejmu. Ale to może być myślenie życzeniowe.
- W Kielcach są szanse na cztery mandaty dla KO. Giertych z ostatniego miejsca na liście może wziąć jeden z nich - twierdzi jeden z rozmówców WP.
Inny poseł - tak jak niemal wszyscy parlamentarzyści tej partii - również był zaskoczony deklaracją Donalda Tuska, że mecenas, były szef Ligi Polskich Rodzin i były minister edukacji w rządzie PiS, będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Sejmu z okręgu świętokrzyskiego.
Oficjalnie powodem kandydowania Giertycha ma być zapowiedź startu z tego samego okręgu Jarosława Kaczyńskiego. Giertych miałby Kaczyńskiego "rozliczać" i maksymalnie utrudniać mu kampanię. Mówił o tym Donald Tusk w Sopocie, drwiąc przy tym z prezesa PiS: "Żebyś nie czuł się samotny. Żebyś poczuł się trochę lepiej. Robię to tylko dla ciebie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłanka PiS posunęła się za daleko ws. Giertycha? Szybka reakcja
Ale nieoficjalnie niektórzy rozmówcy z Platformy i okolic twierdzą, że to jedynie pretekst, by - jak ujął to jeden z parlamentarzystów - "wcisnąć Giertycha na siłę na listę".
W PO można usłyszeć, że "to prywata Tuska". - Jednoosobowa decyzja szefa. Roman to jego przyjaciel, dlatego wyciągnął do niego rękę. Nie konsultował tego. Donald nie pyta innych o zdanie, bo jest przekonany o słuszności swoich pomysłów - mówi o liderze Platformy poseł tej partii.
Z tego też powodu nikt z Platformy nie będzie otwarcie podważać decyzji przewodniczącego. Ale też nikt - mówiąc eufemistycznie - nie wyrywa się, by Giertycha zachwalać.
"Rozważania trwały od miesiąca"
O kandydowanie mecenasa chcieliśmy zapytać kilka parlamentarzystek KO. Wysłaliśmy w tej sprawie pytania m.in. do Barbary Nowackiej, Urszuli Zielińskiej czy Marzeny Okły-Drewnowicz, która reprezentuje okręg, z którego ma startować mecenas.
Posłanka ze świętokrzyskiego przyznała, że decyzję "ocenia generalnie pozytywnie". - To trudny teren, duży okręg, stąd na liście są aż 32 osoby. Były wicepremier najlepiej zna prawdę o swoim byłym zwierzchniku i będzie go odpowiednio rozliczał. Ja mogę się skupić na budowaniu. Jako liderka listy w trudnym okręgu dostaję na nią kolejną osobę, która ma szansę solidnie popracować na wynik. Jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o walkę całej drużyny o dodatkowe czwarte miejsce w parlamencie - przekazała nam Marzena Okła-Drewnowicz.
Na pytanie o mec. Giertycha nie zareagował poseł KO Franciszek Sterczewski, młody polityk o progresywnych poglądach.
Z decyzji Donalda Tuska jest zadowolony senator i kandydat na posła Bogdan Zdrojewski. - Rozważania na temat kandydowania Romana Giertycha trwały od miesiąca. To nie była niespodzianka - przyznaje w rozmowie z WP.
Inni politycy tego nie potwierdzają. Przekonują, że nic nie wiedzieli o kandydowaniu Giertycha; sprawa nie była też - jak usłyszeliśmy nieoficjalnie - podejmowana podczas zebrania władz PO.
- Gdy Giertych poinformował, że nie będzie kandydował do Senatu, temat umarł i już nie wracał. Dlatego zaskoczenie dziś było tym większe - mówi nam poseł Platformy.
Jeden z rozmówców przyznaje, że zaskoczeniem była też formuła, w jakiej zwrócił się do wyborców w Sopocie Tusk. - Donald powiedział: "wystawiam Giertycha". Moim zdaniem nie zabrzmiało to najgrzeczniej - twierdzi.
Kampania zdalna
Czy w partii spodziewane jest dostanie się Giertycha do Sejmu z ostatniego miejsca na liście? Nikt nie jest w stanie dziś tego stwierdzić. Nieoficjalnie słyszymy, że w PO są szacunki wskazujące na to, że partia ma szansę zdobyć jesienią o jeden mandat poselski więcej niż cztery lata temu. W 2019 roku Koalicji Obywatelskiej udało się wywalczyć trzy mandaty (PiS-owi aż 10).
- Ciężkie zadanie przed Romanem. Zwłaszcza, że nie ma go w Polsce. Zastanawiam się, jak on chce robić kampanię? Zdalnie? - pyta retorycznie jeden z polityków PO.
Tajemnicą poliszynela jest, że od co najmniej kilku miesięcy Roman Giertych mieszka w swoim domu we Włoszech. Powód? Obawy o to, że jeśli mecenas będzie w Polsce, to służby PiS "coś na niego znajdą" i po prostu go zatrzymają.
Niektórzy jednak twierdzą, że Giertychowi wcale może nie zależeć na wejściu do Sejmu. A jedyną jego rolą w tej kampanii ma być po prostu ośmieszenie Jarosława Kaczyńskiego. - Tusk zrobił z tym świetny ruch. Sądzę, że Kaczyński poczuł się kompletnie wytrącony z równowagi - uważa jeden z działaczy PO.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski