Jednak zapłacimy Niemcom odszkodowania?
Polska musi się liczyć z tym, że będzie być może musiała
niebawem wypłacić odszkodowania milionom Niemców, wypędzonych z
Polski - napisał komentator dziennika "Tagesspiegel".
Przypomniał, że tzw. Pruskie Powiernictwo zamierza skierować
pozwy do polskich sądów, a w przypadku niepowodzenia zwrócić
się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, a polska sytuacja prawna jest wystarczająco niejasna, by wypłata odszkodowań mogła zostać zasądzona.
12.07.2004 | aktual.: 12.07.2004 18:40
"Tagesspiegel" podkreśla, że Polacy oczekują od prezydenta Niemiec Horsta Koehlera i kanclerza Gerharda Schroedera zapewnień, że żaden Niemiec nie będzie już wysuwał roszczeń wobec Polski. "Tego nie wolno jednak zrobić ani prezydentowi, ani kanclerzowi; w przeciwnym wypadku ściągną na rząd federalny roszczenia idące w miliardy" - pisze komentator.
Gazeta przypomina, że Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał zawarte przez kanclerza Willy'ego Brandta traktaty wschodnie (zawarte na początku lat 70. umowy z Polską, Czechosłowacją i ZSRR) za zgodne z konstytucją, ponieważ rząd RFN nie zrezygnował w nich z prywatnych roszczeń do majątków na utraconych terenach wschodnich. Z tego powodu wszystkie polsko-niemieckie umowy i pisma im towarzyszące zawierają zdanie, że nie dotyczą one kwestii majątkowych.
Niemiecki komentator ocenia, że z politycznego punktu widzenia niemożliwe jest, aby nieruchomości stanowiące jedną trzecią dzisiejszego terytorium Polski wpadły ponownie w ręce Niemców lub żeby Polska zapłaciła za nie odszkodowania. Jednak pod względem prawnym sytuacja nie jest - zdaniem gazety - tak jasna. "Polska nie przyjęła do dziś jednolitego rozwiązania dotyczącego własności upaństwowionej w czasach komunizmu" - stwierdza komentator. Jego zdaniem, sytuację pogarsza to, iż pod naciskiem Związku Radzieckiego Polska zaakceptowała przesunięcia graniczne i zmiany własnościowe oraz zrezygnowała z odszkodowań na Wschodzie i z reparacji na Zachodzie.
Dlatego - pisze autor - to władze w Warszawie są odpowiedzialne za odszkodowania dla polskich wypędzonych (ze wschodnich terenów dawnej Polski). W dodatku Polska zwróciła niedawno nieruchomości organizacjom żydowskim lub też polskim obywatelom, co jest precedensem, na który mogą się powoływać niemieccy wypędzeni.
"Cyniczna nauczka: nigdy nie rezygnować z roszczeń własnościowych i reparacyjnych. W przeciwnym wypadku dzieci z narodu sprawców dysponują na koniec większą liczbą tytułów prawnych niż ofiary" - komentuje "Tagesspiegel".
Gazeta dodaje, że Polska powinna była uchwalić mądrą ustawę o zwrocie, odszkodowaniu lub rezygnacji z obu wzorem Czechów, którzy wykluczyli większość roszczeń niemieckich wypędzonych. Natomiast Węgrzy uchwalili symboliczne odszkodowanie. Obecnie Polakom pozostaje tylko nadzieja, że europejscy sędziowie znajdą rozwiązanie, które pozwoli skorygować zaniedbania i "pojedna prawo ze sprawiedliwością" - czytamy w konkluzji.