Jedna ręka bandyty
Dwie trzecie „jednorękich bandytów” działa w Polsce nielegalnie. Dwa i pół roku temu w prace nad ustawą o grach losowych zamieszana była mafia. Teraz śledztwa w tej sprawie są
umarzane.
10.05.2006 | aktual.: 10.05.2006 07:28
Większość automatów do gier hazardowych należy do zorganizowanych grup przestępczych i stanowi jedno z podstawowych źródeł ich zysków. Dochody skarbu państwa w pierwszym roku funkcjonowania ustawy hazardowej miały wynieść prawie sto milionów złotych, a tymczasem wyniosły zaledwie 14 mln zł.
– Podstawowy argument, jaki w 2003 roku podnosili zwolennicy legalizacji tych urządzeń, dotyczył wzrostu wpływów do bud- żetu. Okazało się, że nie ma on pokrycia w rzeczywistości – mówi Mirosław Rogulski, były prezes Totalizatora Sportowego. Właściciele „jednorękich bandytów” dzięki ustawie płacą podatek ryczałtowy, inaczej niż w niemal całej Europie, gdzie obowiązuje podatek obrotowy.
– Te preferencyjne warunki powodują, że z każdych 100 zł wydanych na „jednorękim bandycie” do skarbu państwa trafia 4 zł, podczas gdy z tych samych 100 zł wydanych na kupony Totalizatora Sportowego do skarbu państwa trafia dokładnie osiem razy więcej – wyjaśnia Rogulski.
Według ekspertów Banku Światowego na lobbing dotyczący ustawy hazardowej, którą od początku lat 90. nowelizowano już kilkanaście razy, wydano ponad 50 mln zł. O wspólnych interesach SLD i szefów gangu pruszkowskiego mówił w swoich zeznaniach świadek koronny „Masa”. Prokuratura gdańska wszczęła śledztwo dotyczące tej współpracy, jeden z wątków dotyczył wręczenia łapówki Jerzemu Jaskierni z SLD. Sprawa została po kilku latach umorzona. Pozostałe wątki sprawy mające wyjaśnić wspólne interesy w biznesie hazardowym polityków i zorganizowanej przestępczości zawieszono – do takich informacji dotarli dziennikarze programu TVP2 „Konfrontacja”.
Więcej na temat „jednorękich bandytów” i styku polityki i przestępczości zorganizowanej dziś w programie Sylwestra Latkowskiego TVP2 „Konfrontacja”, godz. 22.45.