Jedna matura może nie wystarczyć
Abiturienci, którzy zdali maturę, muszą
podejść do niej po raz drugi. Studenci czekają dwa lata, by
zmienić kierunek studiów. To nie czeski film, ale polska
rzeczywistość - przekonuje "Życie Warszawy".
23.02.2006 | aktual.: 23.02.2006 06:37
Małgorzata Grabowska z Warszawy zaliczyła nową maturę z matematyki w maju 2005 r. Choć jest zadowolona ze swojego wyniku, musi podejść do egzaminu po raz drugi. Jeśli tego nie zrobi, nie dostanie się na wymarzone studia w Szkole Głównej Handlowej.
- W 2005 roku zdawałam maturę z matematyki na poziomie podstawowym. W tym roku SGH zaczęła wymagać matematyki rozszerzonej. To śmieszne, że muszę zdawać maturę kolejny raz- oburza się.
Do zdawania egzaminu dojrzałości po raz drugi zmuszeni są też ci studenci, którzy chcą zmienić kierunek studiów. Przy rekrutacji na poszczególne kierunki uczelnie biorą bowiem pod uwagę oceny z określonych przedmiotów na maturze.
Do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zgłosiło się już kilkudziesięciu rozżalonych studentów. - Ten problem będzie dotyczył około pięciu procent kandydatów na Uniwersytet Warszawski - szacuje rzecznik UW Artur Lompart.
W całym kraju trudności ze zmianą kierunku studiów może mieć trzydzieści tysięcy osób. - By rozwiązać problem, minister wysłał do uczelni wyższych list z prośbą, by "nowi maturzyści", którzy nie zdawali przedmiotów wymaganych przy rekrutacji, mogli przystąpić do egzaminów wstępnych razem ze "starymi maturzystami"- mówi rzecznik Ministerstwa Edukacji i Nauki Mieczysław Grabianowski. - Niektóre uczelnie odpowiadają na nasz list pozytywnie - mówi.
Jednak, jak dowiedziało się "Życie Warszawy", nie są to te najbardziej renomowane. SGH, UW i Uniwersytet Jagielloński już zadeklarowały, że nie przychylą się do prośby ministra. Zdaniem przedstawicieli uczelni, taka prośba jest absurdalna, bo wzywa do obchodzenia prawa, które zakazuje przecież przeprowadzania egzaminów dla osób, które zdawały nową maturę. (PAP)